Boski chleb, ks. Marian Bendyk


Zaproszony na katechezę do liceum długoletni kapelan więzienny dzieli się z młodzieżą swymi bogatymi doświadczeniami z duchowej posługi wśród więźniów. Jeden z młodych ludzi prosi go, aby opowiedział o najbardziej pozytywnym wydarzeniu w jego trudnej pracy. Kapłan zastanawia się przez moment i odpowiada: – Kiedyś nie mogłem odwiedzać więzienia przez dwa tygodnie, bo byłem chory i nie miał mnie kto zastąpić. Gdy w następną niedzielę pojawiłem się w więzieniu, aby słuchać spowiedzi więźniów i odprawić dla nich Mszę św., podszedł do mnie jeden z nich i powiedział: „Przez ostatnie dwie niedziele, kiedy księdza nie było, siedziałem w mojej celi, powtarzałem w myślach słowa konsekracji, połykałem krakersa i popijałem odrobiną wody. Nie ma ksiądz pojęcia – mówił dalej więzień – jak wiele znaczy dla mnie w tej chwili możliwość przyjęcia Chrystusa w Komunii, po tylu latach niepamiętania o tym, że Bóg mnie kocha”.

Kapelan zakończył swoje spotkanie z młodzieżą, mówiąc, że nie wszyscy więźniowie uczestniczą w sprawowanej przez niego Mszy św. tak pięknie i poważnie jak ten więzień, tym niemniej i od tych ludzi z nizin społecznych można się również wiele dobrego nauczyć.

Czy my w naszym życiu duchowym doceniamy wielką wartość Eucharystii? W czasie każdej Mszy św. Chrystus daje nam znak chleba i ofiaruje nam siebie samego w tym znaku – na posilenie i przetrwanie. Czy z Eucharystii we właściwy sposób korzystamy?

Już trzecią niedzielę z rzędu czytamy w Ewangelii o tym, jak Jezus zgromadził wokół siebie wielki tłum ludzi, nauczał ich, a gdy byli zmęczeni i głodni, nakarmił ich, cudownie rozmnażając chleb. Dzisiejszy fragment mówi o duchowym głodzie, który jedynie Eucharystia może zaspokoić. „Zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia. [...] Jeżeli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”.

Głód i złe odżywianie się są wielkim problemem również dla współczesnego człowieka. Cierpi on na dwa rodzaje złego odżywiania. Pierwszym jest niedostatek pożywienia, a nawet głód. Dotyka on ludzi żyjących w biednych krajach Afryki, Azji i Ameryki Południowej. Drugim problemem jest złe odżywianie się w postaci obżarstwa lub jedzenia szkodzącej zdrowiu żywności. Ten problem dotyka ludzi żyjących w krajach bogatych. Obie te skrajności są dzisiaj na świecie powodem wielu chorób, utraty zdrowia, problemów emocjonalnych, depresji, a nawet śmierci.

Każdy człowiek odczuwa duchowy głód, który nie jest mniej realny od głodu fizycznego. Wszyscy pragniemy miłości, przyjaźni, poważania innych, akceptacji z ich strony i lojalności. Oprócz pragnień emocjonalnych odczuwamy również pragnienia związane z naszą duszą.

Głody ludzkich serc i dusz objawiają się nawet w najbardziej bogatych i dobrze prosperujących społeczeństwach. Faktem jest, że jak na ironię, dobrobyt w wielu bogatych krajach ukrywa i maskuje głód ludzkich serc i dusz.

Dobry wygląd człowieka, a nawet lekka nadwaga nie są gwarantem tego, że jest on zdrowy. Może mu bowiem brakować wielu potrzebnych do zdrowia witamin. Podobnie może człowiek opływać w dobrobyt materialny, a przy tym umierać duchowo. Czasami wydaje się nam, że wszystko, co jest nam potrzebne do życia, posiadamy, a jednak tracimy smak i sens życia. Tracimy wiarę w to, że cokolwiek ma sens, że jest Bóg, który nas kocha, opiekuje się nami i zawsze możemy na Niego liczyć.

Szukamy wtedy lekarstwa i uzdrowienia w takich pokarmach, które uzdrowienia i siły dać nam nie mogą. Wielu szuka pomocy w narkotykach, alkoholu, wyżyciu się seksualnym, w dogadzaniu własnej pysze, chciwości, dążeniu do władzy, idąc po trupach, w dogadzaniu najniższym popędom cielesnym. Również współczesny świat kusi nas i mami, oferując zatruty pokarm w postaci literatury „new age”, zachęca do parania się czarną magią, zaprzedania wszystkiego diabłu poprzez kult Szatana itp.

Ale czy spotkaliśmy kiedyś szczęśliwego satanistę, narkomana, alkoholika, pyszałka, chciwca, człowieka, któremu przyniosło szczęście dogadzanie własnym namiętnościom? Niestety, ponure statystyki mówią, że najwięcej samobójstw, aborcji, narkomanów, satanistów, ludzi żyjących w głębokiej depresji znajduje się w krajach najbogatszych, wśród ludzi, którym niczego nie brakuje, oprócz Boga.

Bierzmy zatem i spożywajmy jak najczęściej ten chleb, który przygotował dla nas Ojciec Niebieski. Bo jedynie on daje duchowe zdrowie i duchową siłę. Jedynie ten chleb jest światłem i mocą dla umęczonego umysłu, pokarmem dla zranionego ducha, lekarstwem dla naszych chorych serc.