Świadkowie, ks. Kazimierz Skwierawski


Na początku Eucharystii modliliśmy się wspaniałymi słowami dziękczynienia Bogu, uświadamiając sobie, że On odnowił naszego Ducha. Ta modlitwa poucza nas także o tym, że kto się odmłodzi w paschalnym źródle, będzie pełen radości i zapragnie zjednoczenia z Bogiem, który zmartwychwstał dla naszego zbawienia i każdego z nas ku zmartwychwstaniu prowadzi. Oto przyczyna prawdziwej radości w życiu człowieka.

Chrześcijanin został powołany, aby o tym świadczyć. Dlatego odczytywany dzisiaj fragment Ewangelii kończy się wspaniałym Chrystusowym oświadczeniem: Wy jesteście świadkami tego” (Łk 24,48), które wskazuje na najważniejsze zadanie, a równocześnie największą radość ucznia Jezusa. Kiedy czytamy Dzieje Apostolskie, uświadamiamy sobie, że uczniowie Chrystusa bardzo dobrze to zrozumieli, bo kiedy Piotr tłumaczy Żydom to, co się stało z Jezusem, stwierdza wyraźnie: „Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami” (3,15).

Często mówimy, że byliśmy świadkami jakiegoś zdarzenia. W procesie sądowym ktoś jest powoływany na świadka. Wiele jest takich sytuacji w ludzkim życiu, których jesteśmy świadkami, ale najważniejsze i zasadnicze jest to, że każdy z nas powinien być świadkiem Chrystusa. Co to właściwie znaczy? Być świadkiem Chrystusa – w świetle słów, które Bóg do nas dzisiaj kieruje – to być najpierw świadkiem Jego zmartwychwstania, czyli dawać czytelne świadectwo wiary, że Bóg zesłał swojego Syna, który za nasze grzechy poniósł okrutną śmierć, a później zmartwychwstał.

Żaden człowiek nie był przy zmartwychwstaniu Chrystusa, a przecież apostołowie są nazywani świadkami. Do wątpiącego Tomasza Pan Jezus mówi: „Uwierzyłeś, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29). Zatem człowiek, który mimo że nie widział zmartwychwstania Chrystusa, ale w nie uwierzył, jest błogosławiony. Mamy być świadkami Chrystusowego zmartwychwstania, a więc świadkami niezwykłej radości i młodości życia, które właśnie dzięki zmartwychwstaniu odnajduje swój sens i ma jasno określony cel.

Być świadkiem Chrystusa to znaczy znać dobrze Pismo Święte, bo wszystko, co się działo z Jezusem, zostało przepowiedziane już przez Mojżesza, proroków i w Pismach (por. Łk 24,27). „Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba” (Dz 3,13) to wszystko objawił. Powinienem się dobrze orientować w świecie zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu, bo Pan Jezus po to natchnął moje serce swoim Duchem, abym rozumiał słowo Boże.

Kiedy wsłuchujemy się w Łukaszową relację o uczniach idących do Emaus, uświadamiamy sobie, że oni cały czas rozmawiają o Jezusie. On nie schodzi z ich ust ani nie opuszcza ich serca. Są Nim napełnieni. I kiedy tak dzielą się prawdą o Nim, Zmartwychwstały staje pośród nich. To samo wielokrotnie obserwujemy w życiu pierwotnego Kościoła, co dokładnie relacjonują nam Dzieje Apostolskie. Gdy apostołowie stają się świadkami, wtedy Bóg działa. Słuchacze przyjmują świadectwo i zstępuje na nich Duch Święty. Zatem być uczniem Chrystusa to po prostu rozmawiać o Nim, zgodnie z zasadą św. Augustyna: „karmię was tym, czym sam żyję”. Jeśli bowiem naprawdę jestem świadkiem Jezusa, muszę o Nim mówić. A wtedy On staje pośród nas. W czym tkwi niezwykłość dnia Pańskiego i naszego udziału w Eucharystii, jeżeli nie w tym właśnie, że uobecniamy prawdę o Jezusie, który żyje. My o Nim mówimy, zajmujemy się Nim, aby Go naprawdę spotkać.

Być świadkiem Jezusa znaczy wystrzegać się wszelkiego grzechu, który jest zawsze Jego zdradą, rani bliźnich i niszczy tego, kto go popełnia. Ponieważ jednak każdy człowiek, nawet kiedy nie chce, ze słabości ulega grzechowi, musi posiąść umiejętność przychodzenia do Boga ze swoim grzechem, zgodnie ze wskazaniem św. Jana: „Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 2,1-2). To oczywiście domaga się prawdziwego nawrócenia i pokuty, do czego wzywa św. Piotr: „Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone” (Dz 3,19).

Być świadkiem Chrystusa to zachowywać przykazania. Święty Jan mówi: „Po tym poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: «Znam Go», a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy” (1 J 2,3-4).

To, o czym mówiliśmy, stanowi doskonały pokarm duchowy na dzisiejszy dzień. Rozważmy więc uczciwie w rodzinnym gronie, co mamy wspólnego z Chrystusem, czy jesteśmy Jego świadkami, czy naprawdę do Niego należymy, czy żyjemy w prawdzie, czy może w iluzji, co powinniśmy uczynić, aby rzeczywiście iść drogą odmłodzenia ducha, drogą radości, świadectwa i oczekiwania na spotkanie ze Zmartwychwstałym.