Czas nawrócenia, ks. Pogodny


Siostry i Bracia!
Zaczyna się nowy tydzień, niezwykły, bo choć jak wszystkie pozostałe tygodnie w roku ma siedem dni, nazywa się wielkim. Będziemy w nim przeżywali chwile wzruszeń, znajdziemy się w tłumie, który woła: „Hosanna!”, w Ogrodzie Oliwnym, w Wieczerniku, na Kalwarii i przy zmartwychwstaniu. Będziemy wśród apostołów, którzy pogubili się w wydarzeniach tego tygodnia. I to nie tylko Judasz, ale i ci najważniejsi z grona – Piotr, Jakub i Jan. Nawet jednej godziny nie potrafili wytrwać z Chrystusem, „gdyż oczy ich były snem zmorzone”. Piotr się Go wyparł. Ci najpewniejsi zawiedli. A gdzie byli wówczas przyjaciele Jezusa? Łazarz, którego wskrzesił? Trędowaci, których uzdrowił? Chromi, którzy już mogli chodzić? Gdzie wtedy byli ci, którzy do niedawna chodzili za Nim? A może i oni wszyscy razem z rozjuszonym tłumem wołali: „Ukrzyżuj Go!”. Tym większy podziw i szacunek wzbudzają ewangeliczni bohaterowie drugiego i trzeciego planu: Szymon Cyrenejczyk, wprawdzie przymuszony, ale współczujący, kobiety stojące blisko krzyża i równie odważny jak one Józef z Arymatei, dopominający się o ciało Chrystusa. Nawet dobry łotr ze sceny konania uczy nas, że nigdy nie jest za późno na nawrócenie.

Greckie słowo metanoia oznacza zarówno nawrócenie, jak i przemianę. Przemiana ta dotyczy całej postawy człowieka: jego myślenia, uczuć, zachowań, aby odkryć, że ważne jest tylko to, jak widzi nas Bóg. Przykładów nawrócenia jest mnóstwo. Przytoczę te najbardziej spektakularne.

Wielkanoc 387 roku, świętując uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego, św. Augustyn przyjął chrzest. Miał ponad trzydzieści lat i opinię hulaki. Szaweł z Tarsu nie był poganinem. Był żydem urodzonym w dobrej i pobożnej rodzinie faryzejskiej. Zdobył gruntowne wykształcenie w szkole powszechnie cenionego Gamaliela. Znał doskonale Pisma. Przestrzegał prawa, mógł je czytać i objaśniać w świątyniach. Zapewne był więc według ówczesnych standardów człowiekiem wierzącym, a nawet uznawanym za autorytet w sprawach wiary. To on był pośród kamienujących diakona Szczepana. To on zażądał listy wyznawców Chrystusa z Damaszku, do którego przybył specjalnie po to, aby ich prześladować i zabijać. Jechał tam, wierząc w Boga i w Dekalog, ale jechał siać nienawiść i śmierć. Dopiero na tej drodze spotkał zmartwychwstałego Chrystusa. Po tym spotkaniu Szaweł stał się Jego gorliwym wyznawcą.

A teraz przykład współczesnego nawrócenia. Edyta Stein, naukowiec i filozof, była ateistką, choć urodziła się w pobożnej żydowskiej rodzinie w niemieckim wówczas Wrocławiu. Jej ojciec zmarł, gdy miała zaledwie dwa lata. Rodzina była zamożna, a matka wychowywała dzieci w duchu ortodoksyjnego judaizmu. Nigdy nie pogodziła się z decyzjami Edyty i pozostałych swoich dzieci, co do zmiany wyznania. Mimo żywej pobożności matki Edyta w wieku czternastu lat oznajmiła, że jest ateistką. Była bardzo zdolna. Na Uniwersytecie Wrocławskim studiowała germanistykę, historię i psychologię. Potem pod kierunkiem Edmunda Husserla pracowała w Getyndze nad doktoratem. Dzięki spotkaniu z niemieckim filozofem Maxem Schelerem ponownie stanęła przed doświadczeniem wiary. Nie czas i miejsce na robienie tutaj wykładu z filozofii, powiem tylko, że Scheler wyróżnił pięć rodzajów wartości. Na pierwszym miejscu stawiał wartości religijne. Ten nurt filozoficzny zrobił na Edycie Stein ogromne wrażenie. Poznała wtedy także swojego późniejszego przyjaciela Romana Ingardena, świadka jej duchowych przemian. Mimo tego, że była kobietą, dzięki swemu wybitnemu intelektowi znalazła się w gronie najznamienitszych filozofów europejskich tamtego czasu. Po śmierci swojego dobrego znajomego Adolfa Reinacha, który zginął w czasie pierwszej wojny światowej, wpadła w apatię. Bała się też spotkania z jego żoną. Została jednak podbudowana postawą wdowy po Reinachu, która głęboko wierzyła, że spotka się ze swoim mężem w życiu wiecznym. Wtedy Edyta zaczęła przeżywać swoje nawrócenie. W autobiografii wspomina: „Sięgnęłam na chybił trafił i wyjęłam książkę sporej objętości. Nosiła tytuł: Życie św. Teresy z Ávila spisane przez nią samą. Zaczęłam czytać, zachwyciłam się natychmiast i nie przerwałam lektury aż do jej ukończenia. Gdy zamknęłam książkę, powiedziałam sobie: To jest prawda”. 1 stycznia 1922 roku Edyta przyjęła chrzest w Kościele katolickim i otrzymała imię Teresa. Wtedy zaczęła tłumaczyć dzieła św. Tomasza z Akwinu. W 1933 roku pożegnała się z rodziną i wstąpiła do Karmelu w Kolonii. Przyjęła imię Teresa Benedykta od Krzyża. W 1942 roku została zagazowana w niemieckim obozie zagłady Auschwitz-Birkenau. W momencie aresztowania miała powiedzieć swojej siostrze, również zakonnicy: „Chodź, idziemy cierpieć za swój lud”.

Siostry i Bracia!
Dramat Chrystusa trwa przez wieki. Trwa do dzisiaj. Zmienia się tylko otoczenie i narzędzia, mechanizmy pozostają te same. Bombardowani przez telewizję scenami pełnymi okrucieństwa i przemocy, słabiej odczuwamy ten dramat i mniej wzrusza nas to cierpienie. Co przedstawia obraz odbity na Całunie Turyńskim? Sto dwadzieścia ran od uderzeń ołowianych kulek (według prawa żydowskiego skazańca wolno było uderzyć trzydzieści dziewięć razy), głowa pokłuta cierniową koroną, rozbite kolano i zmiażdżony od upadku nos, gwoździe wbite w newralgicznych punktach nadgarstków. Trzy godziny konania. Śmierć nastąpiła z powodu uduszenia.

Więcej:
Po prostu. "Kazania" Księdza Pogodnego. Rok A
Po prostu "kazania" księdza Pogodnego. Rok A