Trzy filary ewangelizacji, ks. Janusz Mastalski


Jan Paweł II nazywał papieża Jana XXIII „wielkim ojcem i pasterzem, który wprowadził Kościół w epokę soborową”. Niewątpliwie był on wielkim ewangelizatorem i także z jego postawy papież Polak czerpał natchnienie do niezmordowanego głoszenia Dobrej Nowiny. Na podstawie pism św. Jana XXIII można opracować swoiste dziesięć przykazań człowieka wiernego i głoszącego orędzie zbawienia.


1. Tylko dzisiaj postaram się wyłącznie żyć dniem dzisiejszym, nie chcąc rozwiązywać za jednym zamachem wszystkich problemów mego życia.
2. Tylko dzisiaj maksymalnie zatroszczę się o moją postawę: być uprzejmym, nikogo nie krytykować ani tego nie pragnąć, nie uczyć karności nikogo poza samym sobą.
3. Tylko dzisiaj będę szczęśliwy w przekonaniu, że zostałem stworzony, aby być szczęśliwym, i to nie tylko w przyszłym świecie, ale również teraz.
4. Tylko dzisiaj przystosuję się do okoliczności i nie będę domagał się, by to one przystosowały się do moich planów.
5. Tylko dzisiaj przeznaczę przynajmniej dziesięć minut na dobrą lekturę, pamiętając, że jak pokarm potrzebny jest do życia ciała, tak dobra lektura potrzebna jest do życia duszy.
6. Tylko dzisiaj uczynię coś dobrego i nikomu o tym nie powiem.
7. Tylko dzisiaj uczynię przynajmniej jedną z tych rzeczy, których czynić nie lubię, a jeżeli moje zmysły czułyby się pokrzywdzone, postaram się, aby nikt się o tym nie dowiedział.
8. Tylko dzisiaj sporządzę szczegółowy plan dnia. Może nawet nie wypełnię go dokładnie, ale zredaguję. Będę się strzegł dwóch nieszczęść: pośpiechu i niezdecydowania.
9. Tylko dzisiaj będę wierzył niestrudzenie, nawet gdyby okoliczności mówiły co innego, że opatrzność Boża opiekuje się mną tak, jakby nikogo innego na świecie nie było.
10. Tylko dzisiaj nie będę się lękał. Szczególnie zaś nie ulęknę się radować pięknem i wierzyć w dobro.

Dzisiejsza Ewangelia staje się jakby źródłem powyższych wskazań, bowiem Chrystus ukazuje wszystkim, na czym powinna być wsparta ewangelizacja. Po pierwsze jest ona troską o chorych, cierpiących na ciele i na duchu. Ewangelista zanotował, że „przynosili do Chrystusa wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi” (Mk 1). Troska o chorych leży u podstaw chrześcijańskiej służby.

Jan Paweł II w orędziu na Światowy Dzień Chorego w 2003 roku pisał:

Dramatyczne pytania o sens cierpienia i śmierci, które – choć zeświecczona mentalność często próbuje lekceważyć je lub całkowicie usunąć ze świadomości człowieka – pojawiają się w sercu każdej osoby i czekają na zadowalającą odpowiedź. Chrześcijanin, zwłaszcza gdy staje w obliczu ludzkich tragedii, jest wezwany do dawania świadectwa o pocieszającej prawdzie zmartwychwstałego Pana, który przyjmuje na siebie wszystkie krzywdy i cierpienia ludzkości, w tym również śmierć, i przemienia je w źródło łaski i życia. Prawdę tę trzeba głosić wszystkim ludziom na całym świecie.

Nie można więc obojętnie obejść tych, którzy są potrzebujący. Chodzi o swoistą wrażliwość, jaka popycha człowieka zdrowego do służby choremu. Często przysłowiowy kubek wody w postaci życzliwego słowa odmienia życie człowieka potrzebującego.

Drugim filarem ewangelizacji, który Chrystus pokazuje w dzisiejszej Ewangelii, jest modlitwa. Jezus „nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne i tam się modlił” (Mk 1). Modlitwa leży u podstaw skutecznego przepowiadania.

Jan Paweł II przed laty mówił:

Jeśli człowiek nie przyjmuje w swoim wnętrzu łaski Bożej, jeśli się nie modli, jeśli nie korzysta często z sakramentów, jeśli nie dąży do osobistej świętości, gubi sens swojego ziemskiego pielgrzymowania. Ziemia jest drogą do nieba, a życie każdego wierzącego, mimo ciężarów i ograniczeń, powinno stać się prawdziwą świątynią, gdzie mieszka Syn Boży, który stał się człowiekiem.

Jeśli zatem człowiek ma być skuteczny w swoim świadectwie, musi najpierw zebrać własne siły na osobistej modlitwie.

I jest jeszcze jeden filar ewangelizacji – przemawianie i obwieszczanie przyjścia królestwa Bożego. Ewangelista Marek zapisał: „chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy” (Mk 1). Jakże ważne jest konsekwentne dawanie świadectwa swojej wiary.

Znany trapista Thomas Merton (1915–1968), urodzony we Francji, a wychowany w Stanach Zjednoczonych, autor książek: Posiew kontemplacji, Znak Jonasza, Nikt nie jest samotną wyspą, w pewnym okresie swego życia szukał wiary. Był niewierzącym filozofem i estetą. Pewnego dnia spotkał się z mnichem buddyjskim w Londynie. Powiedział mu, że chciałby znaleźć wiarę, choćby buddyjską. Prosił: „Może mi swoją wiarę przekażesz?”. Zagadnięty mężczyzna zapytał Mertona, z jakiej części świata pochodzi. Okazało się, że z Europy. Mnich odpowiedział: „W takim razie najbliższa ci jest wiara chrześcijańska, taką ci wiarę sam Bóg podsunął, skoro urodziłeś się w kręgu tej kultury. Poznaj najpierw mistyków chrześcijańskich. Bóg, powołując cię do życia w Europie, powołał cię równocześnie do wyznania, które tam jest najbardziej popularne. Zacznij od tego”. Podsunął mu wtedy Ewangelię i książkę Tomasza z Kempis O naśladowaniu Chrystusa. Dodał: „Nie szukaj egzotyki, wybierz tę wiarę najbliższą, jaką ci Bóg podał”.

Zatem zamiast szukać różnych oryginalnych form dotarcia do Boga, może warto wrócić do sprawdzonych – wziąć Ewangelię, usiąść nad nią wraz z rodziną i pomyśleć, co można jeszcze uczynić dla Pana.