Radość w niebie i na ziemi, ks. Marian Bendyk


Paryżu, w kościele Matki Boskiej Zwycięskiej, naprzeciw cudownego obrazu wisi wotum emigrantów z Polski. Na marmurowej tablicy widnieje złote serce przebite siedmioma mieczami. W sercu tym zawarte jest to, co Polacy mieli najdroższego: grudka ojczystej ziemi, okruszyna chleba, szczypta wielickiej soli, kilka monet i krzyż walecznych. Wokoło napis: „Bogurodzicy Dziewicy [...] wotum Polaków, w Jej Sercu zawsze nadzieję mających”.

Oto piękne i wymowne wotum symbolizujące podwójną miłość do podwójnej Matki: Matki Niebieskiej i Matki Ojczyzny.

Czcimy i kochamy Matkę Najświętszą, dlatego przyszliśmy dzisiaj do świątyni, aby się radować i cieszyć z uroczystości Jej wniebowzięcia. Od początku istnienia Kościoła żywa była wśród chrześcijan wiara o chwalebnym wniebowzięciu Maryi. Tradycja przekazywana w Kościele z pokolenia na pokolenie, a sięgająca czasów apostolskich głosi, że „Maryja umarła w otoczeniu apostołów i została złożona w grobie. Kiedy później otwarto Jej grób, okazało się, że jest pusty. Stąd apostołowie wywnioskowali, że Jej ciało zostało wzięte do nieba”.

To, w co wierzyli chrześcijanie, potwierdził uroczyście papież Pius XII, ogłaszając w 1950 roku dogmat o wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny.

Chrystus nie chciał, aby Jego Matka była skalana chociażby przez jedną sekundę jakimkolwiek grzechem, dlatego obdarzył Ją przywilejem niepokalanego poczęcia. Nie chciał również, aby niepokalane ciało Jego Matki uległo po śmierci zepsuciu, tak jak dzieje się to z każdym ludzkim ciałem, dlatego wziął Matkę z duszą i ciałem do nieba.

Z jak wielką radością witał Jezus swoją ukochaną Matkę w niebie? Z jaką radością Maryja cieszyła się z ponownego spotkania z Synem już na zawsze? Jak wielka musiała być radość aniołów i świętych witających w niebie swą Panią i Królową?

Również dla nas wniebowzięcie Maryi było i jest niezwykle ważnym i radosnym wydarzeniem, bowiem z chwilą Jej wniebowzięcia uzyskaliśmy w niebie potężną wspomożycielkę i orędowniczkę, która jest zawsze gotowa wstawiać się za nami przed tronem Boga.

Od chwili wniebowzięcia Maryja stała się naprawdę naszą matką. Poświadcza to historia wielu pokoleń, krajów czy narodów cieszących się Jej specjalną opieką. Sanktuaria maryjne rozsiane po całym świecie tworzą jakby żywy łańcuch Jej duchowej matczynej opieki nad ludźmi. Tak jak każda matka Maryja cieszy się z naszych zwycięstw i sukcesów i smuci się niepowodzeniami powodowanymi przez braterskie spory i waśnie. Jako kochająca nas matka i wspomożycielka wspiera swoje dzieci w każdej potrzebie. Czyni to tym bardziej, że nieobce są Jej cierpienia, kłopoty i trudy ludzkiego życia.

Nikt z nas nie może Jej zarzucić, że nie zna życia. Ona bowiem poznała je lepiej niż ktokolwiek z nas. Ona wie, jak ciężkie mogą być krzyże i nieszczęścia. Ona poznała gorzki smak ludzkich łez. Zawsze zatem możemy pójść do Niej, aby podzielić się naszymi radościami i smutkami, pewni, że nas zrozumie i pomoże.

Wniebowzięcie Maryi jest dla nas gwarancją, że i my kiedyś osiągniemy niebo. Tym bardziej, że czeka tam na nas kochająca matka – Maryja. Stąd też w dzień Jej wniebowzięcia możemy z nadzieją wybiec do tego dnia, w którym sami przekroczymy bramy nieba i będziemy witani przez Chrystusa, Maryję, aniołów, świętych, a przede wszystkim naszych umiłowanych bliskich, którzy w drodze do nieba nas wyprzedzili.

Każdy z nas ma w niebie kogoś, kogo chciałby bardzo spotkać. Niektórzy mają takich ludzi wielu. Im bardziej posuwamy się w latach, tym więcej bliskich i kochanych, przyjaciół i znajomych, którzy odeszli przed nami, czeka, aby w chwili naszej śmierci przywitać nas w niebie.

Radując się dzisiaj z chwały i wyniesienia Maryi, jednocześnie odnówmy nasze nabożeństwo do Niej. Módlmy się często na różańcu, prosząc Ją, aby opiekowała się nami i wspierała nas „teraz i w godzinie naszej śmierci”. Odmawiajmy litanię ku Jej czci. Oddajmy Jej w opiekę nasze rodziny, naszą parafię, ojczyznę i nas samych. Ona patrzy dziś na nas z miłością i cieszy się, że zgromadziliśmy się tu, aby radować się z Jej chwalebnego wniebowzięcia. Oddajmy się Jej wypełnionemu miłością matczynemu Sercu, wołając do Niej słowami modlitwy:

Maryjo, zabierz moje oczy – będę mógł łatwiej dostrzec ludzką biedę.
Zabierz moje usta – wtedy w słowach będzie więcej ciepła.
Zabierz moje serce – będę mógł lepiej kochać wszystkich ludzi.
Zabierz moje ręce – abym mógł w porę komuś drzwi otworzyć.
Zabierz moje nogi – abym zdążył, nim będzie za późno.
Matko – zabierz moje życie, niech obumiera w Tobie.
(ks. Wacław Buryła)