Bóg miłosierny i litościwy, ks. Kazimierz Skwierawski

Uroczystość Trójcy Świętej kieruje nasze spojrzenie ku Bogu: Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu. Każdy, kto naprawdę ją przeżywa, odczuwa równocześnie w swoim sercu niezmierną małość wobec tej niepojętej tajemnicy, która przekracza w niewyobrażalny sposób to, co próbowalibyśmy objąć naszym ludzkim umysłem. Tylko sam Bóg może nam przyjść z pomocą. I czyni to, odsłaniając nieco z owej tajemnicy. To On objawił nam przez swojego Syna tę niezwykłą prawdę, że jest dla nas jako Ojciec, Syn i Duch Święty. A chociaż jest jeden, to jednak w tajemnicy trzech Osób Boskich.

W słowie, które dzisiaj do nas kieruje, ujawnia, jakim jest On – Jahwe. Słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, że kiedy Mojżesz wyszedł na górę, „Pan zstąpił w obłoku i [Mojżesz] zatrzymał się koło Niego (...). Wówczas: Przeszedł Pan przed jego oczyma i wołał: «Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność»” (Wj 34,5-6). Co za wspaniałe słowa i jak brzemienne w skutkach dla nas! Czyż nie zdumiewa to, że Bóg sam przemawia do swego stworzenia, objawiając mu, kim jest i jakim jest? Przecież to istotowo dotyczy także życia każdego z nas. Gdyby bowiem Bóg nie był: miłosierny, litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, nie mielibyśmy szansy na istnienie. Mojżesz był o tym w pełni przekonany, dlatego „oddał [Bogu] pokłon, mówiąc: «(...) niech pójdzie Pan w pośród nas. Jest to wprawdzie lud o twardym karku, ale przebaczysz winy nasze i grzechy nasze i uczynisz nas swoim dziedzictwem»” (Wj 34,8-9).

To właśnie niepojęte miłosierdzie Boga sprawia, że nasze grzechy mogą być przebaczone. Tak trudno jednak jest nam w to uwierzyć, choć Syn Boży wielokrotnie o tym przypomina. Tymczasem Mojżesz, chociaż nie znał jeszcze nowotestamentowego objawienia, z całą prostotą i ufnością zwraca się do Boga: przebaczysz winy nasze i grzechy nasze. Czyż nie powinniśmy wobec tego świadectwa wstydzić się naszej niewiary w miłosierdzie Boże? Czyż nie powinniśmy jeszcze wnikliwiej wpatrywać się dziś w Trójcę Świętą i otworzyć serce na to, czego nas uczy i co przypomina? Miłosierny i litościwy Bóg z niezmierną cierpliwością wciąż na nas czeka, abyśmy przychodząc do Niego, mogli uzyskać przebaczenie, umocnienie i powrócili na właściwą drogę.

Niepojęta cierpliwość Boga jest odpowiedzią na wolność, jaką Stwórca obdarzył każdego z nas. W tej wolności, której On niczym nie ogranicza, możemy otworzyć się na łaski, w które jest bogaty i pragnie nam ich wciąż udzielać, ale możemy się na nie także zamknąć. A chociaż często wybieramy tę drugą możliwość, Bóg się nie zraża ani swych darów nie cofa. „Tak bowiem (...) umiłował świat – jak przypomina nam o tym dzisiaj św. Jan – że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Mimo że często grzeszymy małą wiarą, a czasem nawet jej brakiem, bogaty w wierność Bóg czeka na nas wciąż. To bogactwo wierności, jakie objawił Mojżeszowi, i z którego także nam ciągle udziela mimo naszych niewierności, bardzo pięknie uzasadnia św. Paweł: „Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego” (2 Tm 2,13).

Oto niezgłębiona wielkość Stwórcy, który nie zapiera się nigdy siebie, i nędza człowieka – stworzenia, które tak często odmawia Bogu wierności, popadając w grzech, a tym samym zapierając się siebie, stworzonego na obraz i podobieństwo Stwórcy. I my wobec takiego Boga dziś stajemy. A Mojżesz pokazuje nam, jak powinniśmy się wobec Niego zachować. Jeśli mamy cokolwiek z tej przebogatej tajemnicy Boga pojąć i przyjąć, to trzeba nam się doskonalić w postawie ogromnej prostoty i pokory. Trzeba się skłonić aż do ziemi, oddać pokłon i z ufnością skierować do Boga te słowa: „Panie, przebaczysz moje winy i grzechy moje”. Albowiem im większa wiara, tym większa świadomość, że zbliżając się do Boga – Ojca, Syna i Ducha Świętego, wchodzę w przestrzeń świętości, a to powinno się wyrażać w najmniejszym nawet geście.

Chociaż będąc tu, w świątyni, nie widzimy obłoku, w którym przybył Bóg do Mojżesza, jednak odkrywamy inny obłok. Bóg bowiem w swojej miłości ku człowiekowi utaił siebie w chlebie i pozostał dla nas w Eucharystii. Tym samym Jego obecność jest jeszcze bardziej czytelna i dotykalna, bo my Go przyjmujemy, moglibyśmy powiedzieć: w obłoku chleba. To jest ten sam miłosierny, litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność Bóg, który przyszedł do Mojżesza.

Tylko czy my naprawdę w to wierzymy? Czy nasza wiara wyraża się w każdym geście? Czy wchodząc do świątyni, skłaniamy się nisko do ziemi i oddajemy pokłon Bogu obecnemu w tabernakulum? Czy czynimy to, kiedy zaczynamy naszą codzienną poranną lub wieczorną modlitwę? Czy pragniemy odpowiadać na Bożą dobroć, miłość, cierpliwość, miłosierdzie i wierność względem nas, okazując je naszym bliźnim? Im częściej to czynimy, tym bardziej jesteśmy w stanie zagłębić się w tajemnicę Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Wtedy On może nas czynić swoim dziedzictwem i nas zbawić. I tylko wtedy miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym będą z nami wszystkimi (por. 2 Kor 13,13).

Z pokorą, prostotą i ufnością prośmy dziś o te łaski, modląc się do Trójcy Świętej. Oby każdy dzień naszego życia był odtąd naznaczony pragnieniem rzeczywistego wejścia w tę rodzinę, którą tworzą Ojciec, Syn i Duch Święty.