Boży dom, ks. Bogdan Zbroja


Umiłowani w Chrystusie Panu! Jak co tydzień przyszliśmy do kościoła, aby podczas niedzielnej Eucharystii zjednoczyć się z Bogiem w modlitwie. Gromadzimy się, aby wsłuchać się z uwagą w Jego słowo, które poucza nas, w jaki sposób znaleźć mieszkanie w niebiosach. Skoncentrujmy zatem uwagę przez parę chwil, aby zrozumieć, co należy zrobić, żeby zamieszkać w Bożym królestwie nieskończonej szczęśliwości.

Najpierw uznajmy w sercu to, o czym mówi bardzo wyraźnie pierwsze czytanie. Otóż Księga Powtórzonego Prawa opowiada o wyjątkowej mądrości Bożego słowa. Owa mądrość ma być jednak nie tylko teorią, ale także praktyką. Nie napisał autor natchniony o geniuszu słów tej księgi, ale o dobrym świadectwie Izraelitów, którzy – postępując według Bożych wskazań – staną się świadkami mądrości Bożego słowa. Widzimy więc, że pierwszym krokiem do osiągnięcia nagrody, którą jest zbawienie, jest poznanie słów Bożych zapisanych w Piśmie Świętym oraz Tradycji i ich wcielanie w życie – w naszą codzienność! Jeśli chcę wejść do Bożego królestwa, to na co dzień muszę żyć słowem, które pochodzi z ust Bożych (por. Mt 4,4).

Przepięknie mówi o tym także drugie czytanie, gdzie św. Jakub poucza, abyśmy przyjmowali w duchu łagodności zaszczepione w nas słowo, które ma moc zbawić nasze dusze! Zwróćmy uwagę, że owo słowo jest już zaszczepione w naszych sercach! Ono od dawna jest tam zasiane! Dlaczego zatem autor tych słów upiera się, abyśmy je jeszcze przyjmowali? Tutaj chodzi o uświadamianie sobie, kim jestem – jestem naprawdę Bożym dzieckiem! Sam Bóg jest moim ojcem! A skoro tak, to nie wolno mi być tylko biernym słuchaczem. Mam być wykonawcą tych słów, które od Boga przyjąłem.

Spójrzmy na pewien obraz z naszego życia. Michał jest katolikiem. Chodzi co niedzielę do kościoła i modli się codziennie. Robi to jednak nie z serca, nie z miłości ku Jezusowi, ale dla świętego spokoju, gdyż jego żona jest bardzo pobożna i nie wyobraża sobie, aby cała rodzina nie była w niedzielę w kościele. To dla niej Michał idzie do kościoła i dla niej razem z dziećmi modlą się co wieczór. Czy jednak Bogu o to chodzi? Czy wymuszony pacierz albo Msza Święta to miła Bogu modlitwa?

Jezus powiedział o tym wyraźnie w dzisiejszym fragmencie Ewangelii! Bardzo mocno skrytykował faryzeuszów i uczonych w Piśmie, wykazując, że czczą oni Boga tylko według ludzkich zasad! Zewnętrznie! Sercem jednak są bardzo daleko! Zachowują prawo: obmywają kubki – w przełożeniu na nasz katolicki wymiar: chodzą do spowiedzi raz do roku, ale bez chęci poprawy! Są czyści zewnętrznie – nie zdradzają żon, ale pożądliwie patrzą na inne kobiety! Udają uczciwych – nie kradną, ale załatwiają lewe faktury! Jezus ma zawsze rację! On powiedział wyraźnie, że to z serca pochodzą: złe myśli o drugim człowieku, nierząd, kradzieże, cudzołóstwo, chciwość sławy, przewrotność, podstęp, zazdrość wobec bogatych.

Ludzkie serce to źródło zbawienia i potępienia. Tutaj stajemy się świętymi albo grzesznymi, doskonałymi albo złymi, Bożymi albo diabelskimi. Od ciebie – drogi bracie i droga siostro – zależy wybór drogi, którą idziesz. Słowo Boże jest już w nas zaszczepione. Znamy wolę Boga, wiemy, co jest dobre i Jemu miłe. Co więcej, sam Jezus pokazał nam, w jaki sposób mamy dobrze przeżyć nasz czas na ziemi. Zechciejmy więc naprawdę stawać się Jego uczniami. Pracujmy nad świętością i doskonałością naszych serc i dusz. Z nas ma wypływać dobro i rozchodzić się na cały świat, a genezą tego dobra, jak zresztą każdego dobra, jest Bóg, bo tylko On jest dobry (por. Mt 19,17). Niech więc nie będzie w nas zła i złych owoców ubranych w piękne czyny na pokaz dla ludzi, ale niech będzie w nas dobro i święte życie, to skryte przed pochwałami świata, a widoczne dla Tego, który widzi w ukryciu (por. Mt 6,6) i odda każdemu według jego postępowania (por. Mt 16,27) dom na wieki w niebie.