Chleb dający życie wieczne, ks. Kazimierz Bukowski


„Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6,51).

Ludzie, którzy regularnie uczestniczą w niedzielnej i świątecznej Mszy Świętej, żyją dłużej i są zdrowsi. Taki wniosek wynika z badań nad sytuacją zdrowotną w stanie Kalifornia, badań prowadzonych przez 28 lat (sierpień 1997). Obserwacja 5286 Kalifornijczyków wykazała, że wierzący, którzy regularnie uczestniczą we Eucharystii, w minimalnym stopniu ulegają pokusom samobójstwa, prowadzą zdrowy styl życia, uprawiają więcej sportu, palą mniej papierosów, natomiast mają więcej społecznych kontaktów. Według naukowców osoby religijne radzą sobie lepiej z chorobami i innymi stresowymi sytuacjami.

Warto wiedzieć, że już Rzymianie znali porzekadło: „W zdrowym ciele – zdrowy duch”. Co można również odwrócić: „Zdrowy duch – sprzyja zdrowiu ciała”.

Eliasz cudownie nakarmiony

Prorok Eliasz uciekł na pustynię przed gniewem królowej Izebel, aby ratować swoje życie. Na pustyni był już u kresu swoich sił. Zapragnął umrzeć zarówno z wyczerpania, jak i ze zwątpienia. Te dwa stany ciała i ducha lubią chodzić w parze: zmęczenie i zwątpienie. Mistycy i asceci nazywają taką sytuację „nocą ducha”. Każdy prorok, czyli herold, który głosi obecność Boga wśród ludzi, musi przejść przez „ciemną noc ducha”. Niezależnie od tego, czy był nim Eliasz, czy też jest nim współczesny chrześcijanin.

Jak przeżył Eliasz owo doświadczenie?

Pan Bóg nie opuścił udręczonego na ciele i duszy. Gdy prorok usiadł pod jednym z janowców i zasnął twardym snem, Bóg zesłał anioła, który przyniósł mu podpłomyk i dzban wody. Gdy Eliasz się obudził, mógł się wreszcie posilić i ugasić pragnienie. „Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb” (1 Krl 19,8).

Pamiętajmy: Boża góra Horeb to nic innego jak Synaj. Oto ucieczka proroka Eliasza zamienia się w pielgrzymkę do praźródeł Izraela, chrześcijaństwa i islamu. Tam Bóg objawił treść Dekalogu. Fundamentem dziesięciu przykazań Bożych jest wiara w jedynego Boga – Boga żywego.

Na górze Synaj Bóg objawił się Mojżeszowi, dając mu tablice przykazań. Oswobodzeni z niewoli potomkowie Abrahama zawierają z Bogiem uroczyste przymierze.

Tak oto Bóg jest mocą tych, których ogarnia zwątpienie i którzy opadają z sił.

Jakież to znamienne wezwanie, którego Eliasz posłuchał: „Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga!”.

Zaiste mądry był Eliasz. Usłyszał Boże wezwanie i poddał się mu. Czy to nie jest dla ciebie i dla mnie ostrzeżenie godne uwagi? Ileż razy w zgiełku, którego czasem jesteśmy sprawcami, nie słyszymy Bożego wezwania: głosu sumienia, dobrej rady przełożonych czy przyjaciół? Ileż razy, gdy ów głos do nas wreszcie dochodzi, słyszymy go, ale nie jesteśmy mu posłuszni? Co bywa ważniejsze? Wygodnictwo? Lenistwo? Obawa przed ludzką opinią, aby nas nie uznano za zbyt religijnych i pobożnych?

Jezus chlebem żywym

Powróćmy do doświadczenia Eliasza. Uchodzi na pustynię przed gniewem królowej. Śmiertelnie zmordowany, głodny i spragniony, a przy tym zniechęcony niepowodzeniami, Eliasz zasypia.

Gdy ktoś mówi, że życie jest pustynią, wydaje się nam to przesadą. Czasem grubą przesadą. Dopiero fizyczne i duchowe udręczenia sprawiają, że życie przestaje być przytulną i zaciszną oazą. Staje się bezkresną pustynią, w której – jak się nam wydaje – nie warto żyć.

W pieśni śpiewamy: „wygnańcy Ewy do Ciebie wołamy: zlituj się, zlituj, niech się nie tułamy”. Człowiek czuje się nieraz bezdomnym tułaczem. Jak owi ludzie bez dachu nad głową, których obecność, zwłaszcza w dużych miastach, staje się coraz większym problemem dla wszystkich państw i narodów świata. Bezdomny to również jakby ktoś bez imienia i nazwiska. Ktoś bez własnego kąta. Bezdomny to ktoś, na kogo nikt nie czeka. Niepokojąco zwiększa się liczba bezdomnych w Polsce. Nadal niewyjaśnione są przyczyny tego stanu. Jedno jest pewne. Brak jest całościowych i systemowych rozwiązań problemu. „Sytuacja osób bezdomnych jest przedmiotem troski Kościoła, należy do jego posługi miłości, ale przede wszystkim jest to obowiązek samorządów lokalnych oraz państwa” (bp Jacek Jezierski, przew. Komisji Charytatywnej EP – 27 II 1998).

Któregoś dnia Eliasz poczuł się bezdomnym. Poczuł się jakby wydziedziczony z tego świata, któremu przypominał obecność Boga na ziemi.

Mądrość Eliasza polega również na tym, że nie dał się zwieść pokusie: Jesteś bezdomnym. Nikt na ciebie nie czeka. Jesteś bez imienia i nazwiska. Jesteś niczym. Eliasz zrozumiał, że człowiek nigdy nie jest bezdomnym, choćby wszystkie okoliczności zdawały się za tym przemawiać. Człowiek nie jest bezdomnym. Człowiek jest pielgrzymem. Ale szczególnego rodzaju pielgrzymem. Takim pielgrzymem, który wie, skąd wyszedł i dokąd zmierza.

Pan Jezus poucza nas nieustannie: „Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6,51).

Jesteśmy pielgrzymami, którzy wyszli z ręki Ojca Niebieskiego. Tam są nasze początki, do których trzeba wciąż powracać. W Stwórcy jest nasze praźródło życia cielesnego i Bożego usynowienia. W Bogu jest nasza godność człowiecza i chrześcijańska.

Jesteśmy pielgrzymami, którzy potrzebują chleba. Chleba, który karmi ciało. Chleba, który karmi naszego nieśmiertelnego ducha.

„Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.

Jakże wielka jest moc słowa Bożego! Jakże ogromna jest siła Chleba Eucharystycznego, którym Jezus karmi nas zawsze, gdy garniemy się do stołu Pańskiego.

Jezus obecny w Eucharystii może się stać lekarstwem nie tylko dla naszej duszy. On krzepi także nasze fizyczne siły w pielgrzymce do domu Ojca.