Co nas czeka?, ks. Janusz Mastalski


Przed kilku laty wybitny polski pedagog Aleksander Nalaskowski pisał o obecnej cywilizacji:

Wzrastająca konsumpcja za nic, umiłowanie wszelkiej wolności graniczącej z anarchią, uciekanie od obowiązków, cześć oddawana bałwanom i złotym cielcom, horyzontalne widzenie świata, wyłączna niemal cielesność doznań i zaniedbanie młodszych pokoleń – to rysy charakterystyczne zbliżające nas do Rzymu w przeddzień jego upadku. Nieważne, skąd nadejdą dzisiejsi barbarzyńcy – czy będą ubrani w kreszowe dresy, czy w pomarańczowe koszule prosto z love parade. Ważne, że nadejdą.

Czy te słowa nie stają się faktem? Czy przestroga Jezusa z dzisiejszej Ewangelii nie jest aktualna? Chrystus mówi: „Strzeżcie się, by was nie zwiedziono”. Coraz częściej pojawiają się sezonowi prorocy, którzy ukazują świat daleki od ewangelicznego. Kiedyś jeden z liderów polskiego zespołu rockowego powiedział, że jest „Chrystusem polskiej muzyki rockowej”. Zwodzenie mirażem różnych tanich sposobów na życie staje się bardzo modne. Ludzie gotowi są na wszystko, aby tylko zdobyć pieniądze czy sławę w mass mediach. Na całym świecie, w tym również w Polsce, coraz modniejsze stają się programy reality show, które wręcz ociekają brutalnością i okrucieństwem.

Nasuwają się pytania: Jak się bronić przed tymi zjawiskami? Czy jesteśmy skazani na zalew przemocy, seksu i zakłamania? Co uczynić, abyśmy nie przejęli „telewizyjnego” myślenia? Odpowiedzi poszukajmy w dzisiejszej Ewangelii. Można w niej odnaleźć kilka przykazań, które pomogą w walce z postępującą demoralizacją.

Mistrz z Nazaretu w pierwszej kolejności mówi: „Nie chodźcie za nimi”. To stanowcze wezwanie oznacza konsekwentne trwanie przy Chrystusie. Te słowa jeszcze lepiej zrozumieli uczniowie po zmartwychwstaniu Jezusa, choć jeszcze trzy dni wcześniej nie byli pewni swoich decyzji. Współczesny człowiek ma ogromne pokusy odejścia od Boga. Skandale w środowiskach kościelnych nagłaśniane w telewizji, prasie czy radiu powiększają tę pokusę. Antyklerykalizm jest obecnie modną postawą. Nie zauważa się wielkiej rzeszy kapłanów oddanych Bożej sprawie. Dzisiaj Jezus mówi, że nawet gdy znasz jakiś gorszący przypadek z życia Kościoła, to „nie chodź za nim”. Trzeba się raczej modlić niż gorszyć.

Obok wytrwałości Jezus wskazuje ufność Bogu jako antidotum na demoralizację współczesnego świata. Mówi: „nie trwóżcie się”. Jakże tu nie przytoczyć słów, które usłyszała św. Faustyna, kiedy zatrwożona klęczała przed miłosiernym Jezusem:

Przyczyną twoich upadków jest to, że wiele razy liczysz sama na siebie, a za mało opierasz się na Mnie. Wiedz, że sama z siebie nic nie możesz. Nawet łask moich nie jesteś zdolna przyjąć bez szczególnej pomocy mojej.

Te słowa Chrystusa nakreślają i nam perspektywę działania. Ufać mimo wszystko i liczyć na Chrystusa, to jedyne rozwiązanie w naszym przeciwdziałaniu złu we współczesnym świecie. Jakże wielu współczesnych chrześcijan nie wierzy w moc sprawczą Jezusa. Modlą się, ale do końca nie ufają. Jakże często pytają w chwilach prób: „Dlaczego ja? Dlaczego tak wcześnie? Dlaczego tak boli?”. W takich chwilach pozostaje tylko jedno – akt strzelisty: „Jezu, ufam Tobie”.

W radach Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii można wyczytać także następujące wezwanie: „Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa”. Każda trudna sytuacja może być okazją do składania świadectwa o miłosiernym Bogu. Wielu z nas potrzebuje takiego świadectwa. Musi ono zawierać w sobie siłę płynącą z wiary, zapewnienie, że warto być chrześcijaninem. Takie świadectwo może być swoistą odtrutką na wszystkie „trucizny niewiary”. Przytoczmy tu przykład św. Pio z Pietrelciny, który mimo wielu przeciwności losu, ogromnego bólu stygmatów i niezrozumienia władz kościelnych z cierpliwością oraz pokorą dawał świadectwo swojej wiary i miłości do Boga i Kościoła.

Dzisiejszą Ewangelię kończą słowa: „Przez swoją wytrwałość ocalicie życie wasze”. Siostra Faustyna usłyszała kiedyś od Jezusa: „Najmilsza jest mi dusza, która wierzy mocno w dobroć moją i zaufała Mi zupełnie. Obdarzam ją swoim zaufaniem i daję jej wszystko, o co prosi”. Trzeba zatem trwać mimo przeciwności i jednocześnie patrzeć „dalej”. A to wymaga przekraczania samego siebie, życia w perspektywie wiecznej. Bardzo liczy się dziś, bardziej jutro, ale najważniejsza jest perspektywa życia wiecznego. Taką drogę ukazuje nam Chrystus, zachęcając do podążania nią. Obyśmy na niej wytrwali.