Dwa zwycięstwa, ks. Edward Staniek


Cały Kościół uroczyście dziękuje Bogu za dwa zwycięstwa odniesione przez Jezusa Chrystusa. Jedno nad grzechem, drugie nad śmiercią. W swoim wielkim miłosierdziu pochylił się On nad nami w tym, w czym byliśmy i jesteśmy zupełnie bezradni. Zarówno grzech, jak i śmierć niszczą naszą godność, a nikt z nas nie jest w stanie wyzwolić się ani z grzechu, ani pokonać rozkładu ciała, jaki niesie ze sobą śmierć.

Niewielu z nas podchodzi jednak do Jezusa, by mieć udział w tym Jego zwycięstwie. Nie zależy nam na wyzwoleniu z grzechu i wejściu na drogę całkowitej wolności od niego, drogę takiego ukochania dobra i prawdy, które wynosi człowieka ponad grzechy i uodparnia na ich popełnianie.

Najczęściej staramy się usprawiedliwiać. Powołujemy się na swoją słabość, na układy, na słabość innych, na to, że wielu popełnia podobne grzechy. Większość chrześcijan nawet nie marzy o takim ustawieniu życia, by w nim nie było miejsca na grzech. Przyzwyczailiśmy się do codziennego widoku grzechów. Pomaga nam w tym telewizja, radio, prasa, internet... Pomaga widok pijanego człowieka, klątwy słyszane na ulicy, kłamstwa reklamy i kolegi, kłótnie, awantury. Grzech został wkomponowany w codzienność chrześcijanina. On już nie razi, on nie wymaga potępienia, on jest jak choroby w organizmie człowieka. Wielu zgodziło się na to, by sąsiadować z grzechem, a nawet by w świecie grzechu zamieszkać, nie marząc o przeprowadzce do nowego świata, który istnieje w zasięgu ręki Jezusa Chrystusa.

Tymczasem Wielka Niedziela przypomina, że grzech już został pokonany i wystarczy w oparciu o łaskę chcieć, by nie miał on miejsca w naszym życiu. Jest możliwość życia w świecie bez grzechu, bo nawet jeśli on zostanie popełniony, jeden akt żalu i powrotu do Boga wystarcza, by znów żyć w świecie bez grzechu.

Podobnie niewielu ludzi złożyło swą śmierć w rękach Jezusa, zwycięzcy śmierci. Ona jest już pokonana. Współczesny człowiek stosuje kilka wybiegów wobec śmierci.

Najczęściej usiłuje uciec od niej jak najdalej. W szpitalach trwa batalia, by uciec od śmierci. Taki jest obowiązek lekarzy i służby zdrowia. Oni mają człowiekowi pomóc w tej ucieczce. Ale wcześniej czy później i tak trzeba się spotkać ze swoją śmiercią twarzą w twarz. Człowiek nawet wówczas, gdy stosuje ucieczkę, winien się z tym liczyć i winien do tego spotkania być przygotowanym. Jeśli znam zmartwychwstałego Jezusa, to spotkanie z Nim stanowi szansę, że On – zwycięzca śmierci – pomoże i mnie w odniesieniu nad nią zwycięstwa.

Ludzie słabi szukają śmierci. Nawet nie zamierzają z nią walczyć. To w tym kontekście pojawiła się eutanazja. Takie rozwiązanie, zwłaszcza w sytuacjach nieuleczalnej choroby, jest kuszące. Ale jest to kapitulacja, a nie zwycięstwo nad śmiercią. Jezus chce pomóc człowiekowi, by ten był szafarzem swej śmierci, by wiedział, dla kogo umiera. By w śmierci dostrzegł szansę na ocalenie swej godności i możliwość przejścia do nowego świata.

Oto radosny dzień!
Można nie tylko oczyścić się z grzechu, ale w oparciu o łaskę Jezusa można żyć bez grzechu.
Chwalmy Boga, Alleluja!
Oto radosny dzień!
Spotkanie ze śmiercią można wygrać. Kiedy nadejdzie jej godzina, nie należy przed nią uciekać, bo ona jest szybsza... i tak nas dogoni. Należy wypełnić serce życiem Jezusa i spojrzeć w oczy śmierci bez trwogi.
Chwalmy Boga. Alleluja!
Oto radosny dzień!
Jezus uleczył wielkie rany naszego serca, rany grzechu i rany śmierci. Ocalił naszą godność, bo miłosierdzie Jego nieskończone.
Chwalmy Boga. Alleluja!