Ewangeliczne żniwo wciąż czeka, ks. Bogdan Giemza SDS


Konieczność modlitwy za kapłanów

Kardynał Cláudio Hummes w wywiadzie dla dziennika „L’Osservatore Romano” z dnia 5 stycznia 2008 roku przybliżył inicjatywę modlitwy o uświęcenie kapłanów w kontekście oskarżeń kierowanych pod adresem duchownych. Odwołując się do nadużyć seksualnych dokonanych przez duchownych, powiedział:

Problemy istniały zawsze, bo przecież wszyscy jesteśmy grzesznikami. Jednak obecnie zwrócono uwagę na pewne bardzo ciężkie przewinienia. Oczywiście dotyczą one bardzo niewielkiej części kleru – mniej niż 1 proc. Przeważająca większość duchownych nie miała z tego rodzaju faktami nic wspólnego. Jednak wszyscy kapłani potrzebują duchowej pomocy, by wypełniać swe posłannictwo w dzisiejszym świecie.

W tym kontekście kardynał przypomniał potrzebę modlitwy za ofiary nadużyć i wynagradzania za grzechy. Przypomniał również, że wszyscy księża potrzebują duchowej pomocy, by właściwie wypełniać powołanie kapłańskie. Kardynał Hummes wskazał na potrzebę modlitwy o powołania i świętość kapłanów. Jedną z form jest promowanie wśród wiernych adoracji eucharystycznej w intencji księży. Eucharystia stanowi bowiem źródło i centrum życia Kościoła. Chodzi o to, by na całym świecie nieustannie modlono się o świętość kapłanów i o powołania. Kardynał wyjaśnił także ideę duchowej adopcji podejmowaną przez wiernych w różnych częściach świata. W Polsce znana jest inicjatywa Betańskiej Misji Wspierania Kapłanów czy tzw. margaretek. Osoba, która włącza się do takiej inicjatywy, modli się przez całe życie za jakiegoś księdza, najczęściej anonimowo.

Powołanie w tajemnicy Kościoła

Święty Mateusz Ewangelista ukazuje wrażliwość Jezusa na potrzeby otaczającej Go rzeszy ludzi. Tym samym umiejscawia wybór apostołów, a także kapłańskie i zakonne powołania w tajemnicy Kościoła. „Jezus, widząc tłumy ludziczytamy w dzisiejszej Ewangeliilitował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza”. Wybór apostołów i misja, z jaką posyła ich Pan Jezus, to zaproszenie do udziału w Jego pochyleniu się nad ludzką nędzą i do współuczestnictwa w dziele zbawienia: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy”. Dlatego pierwszym i podstawowym zadaniem kapłanów w każdej epoce jest towarzyszenie wiernym w spotkaniu z Bogiem. Przypomniał o tym papież Benedykt XVI, spotykając się z kapłanami w archikatedrze warszawskiej podczas pielgrzymki do Polski. Powiedział wówczas:

Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego.

W kręgu medialnej prostytucji

Jakie szanse powodzenia ma we współczesnym świecie polecenie Jezusa: „Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”? Czy pokorne wołanie Syna Bożego może przebić się do naszych uszu i serc? Za jakim życiem uganiają się ludzie?

W październiku 2007 roku w portalu internetowym Interia ukazał się felieton pod wymownym tytułem „Medialna prostytucja”. Autor zauważa, że od kilku lat wzrasta tendencja do sprzedawania się za chwilę sławy. Chodzi nie tylko o prostytucję seksualną, lecz o sprzedawanie całego siebie w imię sławy i popularności. Autorzy i uczestnicy różnych programów, tzw. reality show, prześcigają się w tym, kto bardziej i w jaki sposób zaszokuje publiczność. Może to być zachowanie, strój, wulgarny język, osobiste wynurzenia o życiu seksualnym i rodzinnym. Rodzi się uzasadnione pytanie: Dlaczego uczestnicy tych programów sprzedający się przed kamerami stają się bożyszczami tłumów? „Dobry smak – pisze autor felietonu – już dawno przestał być kryterium w ocenie ludzi sławy, bowiem w dzisiejszym znudzonym społeczeństwie trzeba szokować, by wywołać coś więcej niż uczucie znudzenia”.

Przyglądając się całemu zjawisku, które jest nieustannym cyrkiem wciągającym coraz więcej osób, można powiedzieć, że dziś do osiągnięcia sukcesu w życiu nie wystarcza już dobra praca, szczęśliwa rodzina. Dziś trzeba szokować, by się wyróżnić, by zwrócić na siebie uwagę i zaistnieć.

„Być” – „mieć” – „wyglądać”

Trzeba mieć świadomość, że taki styl życia stoi w wyraźnej opozycji do proponowanej przez Chrystusa drogi powołania. Paweł VI, a następnie Jan Paweł II, idąc drogą myślenia filozofów egzystencjalistycznych, krytykowali społeczeństwo, które wybiera „mieć” zamiast „być”. Dziś akcent przesunął się jeszcze gdzie indziej – z „być” na „wyglądać”. Żyjemy w społeczeństwie, którym włada marketing. Wygląd rządzi życiem ludzi. Nie liczą się ani „być”, ani „mieć” jako takie. Najbardziej istotne wydaje się to, by wyglądać, błyszczeć. Nieważne, że za tym kryje się pustka egzystencjalna i iluzoryczne posiadanie rzeczy. Nie trzeba chyba mnożyć przykładów, by zilustrować słuszność tej tezy. Przyznajmy szczerze, że nie są od tego wolni ludzie Kościoła. Chodzi nie tyle o strojenie się w kanonickie, prałackie czy inne ubiory, ale o uleganie coraz bardziej nachalnej modzie i zeświecczeniu.

Dlatego pytajmy: Na ile jesteśmy czytelnym znakiem dla naszych bliskich, przyjaciół, rodziny? Co możemy powiedzieć dziś o naszym „być”, „mieć” i „wyglądać”? Co w nas dominuje?

Prośmy Chrystusa, byśmy zapatrzeni w Jego oblicze, byli zdolni do usłyszenia Jego zachęty do wypełniania naszego powołania i do modlitwy za powołanych.