Gliniane naczynie, ks. Kazimierz Skwierawski


Święty Paweł napisał w Liście do Koryntian bardzo znamienne zdanie: Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas” (2 Kor 4,7). Dobrze wiemy, że gliniane naczynie łatwo może popękać czy się rozbić. I taka też jest prawda o naszym życiu. Apostoł wyprowadza ją z refleksji nad dziełem stworzenia, z obrazu Boga, który ulepił człowieka, a także z głębokiego Izajaszowego przemyślenia, ujętego w znane pytanie: „Czyż może mówić dzieło o swym twórcy: «Nie uczynił mnie», i garnek rzec o tym, co go ulepił: «Nie ma rozumu»?” (Iz 29,16).

Czy zatem gliniane naczynie, jakim jest każdy człowiek, może zarzucić swemu Stwórcy: „Źle mnie ulepiłeś!”? Wiemy, że – choć nie powinien – człowiek może, bo Bóg dał mu wolną wolę; bardzo smutne jest natomiast, że tak czyni, w dodatku częściej, niż nam się wydaje! A dzieje się tak wówczas, gdy sprzeciwiamy się Bogu, bo wydaje się nam, że lepiej od Niego wiemy, jak postępować, i jesteśmy przeświadczeni, że nasze rozwiązania są o wiele lepsze od tych, które On nam proponuje.

Jezus pyta dzisiaj bardzo zdecydowanie: „A wy za kogo Mnie uważacie?” (Łk 9,20). Nawołując nas tym pytaniem do opamiętania, równocześnie przestrzega, że jeśli nadal będziemy postępować w ten sposób, to dojdzie do całkowitego rozbicia tej glinianej skorupy, jaką jesteśmy. Ta przestroga jest zawarta w słowach: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9,24).

Dla tego, kto chce zachować swoje ziemskie życie, skarbem nie jest Bóg, wiara i wszystko, co z niej wypływa, ale on sam: jego ciało, zachcianki, pragnienia i przyziemne dążenia, a nade wszystko jego bardzo egoistyczne i zaborcze „ja”, którym jedynie się kieruje i które jawi się mu jako absolutny punkt odniesienia dla jego myślenia i postępowania – zupełnie traci on poczucie, że tak naprawdę jest kruchą glinianą skorupą! Jakże często mówimy: „Wprawdzie Bóg twierdzi, że powinienem postąpić tak, ale ja sądzę, myślę, uważam, że ma być zupełnie inaczej”. To właśnie wtedy gliniana skorupa mówi Bogu: „Nie ma rozumu”. To prawdziwie żałosne zachowanie człowieka – glinianego garnka, a równocześnie narastający w jego życiu dramat, który niechybnie prowadzi do unicestwienia, bo Jezus mówi wyraźnie: „kto chce zachować swoje życie, straci je”. Jeśli zatem z uporem będziemy próbowali zachować swoje egoistyczne „ja”, które niegdyś wydobyło się gromkim głosem z ust niektórych aniołów, to nie będziemy służyć Bogu, a potem za diabelską pokusą obiecującą: „będziecie jak bogowie” przeszło na pierwszych rodziców, powodując ich odwrócenie się od Stwórcy, to grozi nam niebezpieczeństwo samounicestwienia! Dlatego Chrystus, pragnąc nas ratować, przypomina: „Człowieku, jeżeli pójdziesz za tym, to wszystko stracisz; jeśli jednak będziesz miał w sobie na tyle pokory i mądrości, że z tego zrezygnujesz, to wszystko odzyskasz! Jeśli ze względu na Mnie porzucisz własne «ja», żeby cię ono nie przywodziło do zła i nieszczęścia, wtedy naprawdę wszystko zachowasz”. To jest jedno z najbardziej istotnych pouczeń, jakie daje nam dzisiaj Jezus.

Prorok Zachariasz zapowiadał w swoim widzeniu: „Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim(Za 12,10). Kiedy to głosił, to ani on, ani jego słuchacze nie rozumieli jeszcze, o kim mówi. Natomiast my, patrząc na Ukrzyżowanego, dobrze wiemy, że to On jest naszą jedyną szansą, gdyż tylko z Nim i dzięki Niemu możemy dokonać tej trudnej transformacji oraz stracić własne „ja”, aby siebie ocalić. A wszystko zaczęło się na chrzcie, jak nam to przypomniał św. Paweł: „Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3,27-28). Aby jednak rzeczywiście tak się działo, trzeba wielkiej determinacji z naszej strony, bo Jezus mówi wyraźnie: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie” (Łk 9,23). Jeśli zatem chcemy wzrastać w wierze, rozwijać się i dojrzewać do życia wiecznego, to trzeba nam rozumieć, że cały ten proces jest możliwy jedynie wówczas, kiedy potrafimy zapierać się samych siebie, aby nieustannie wybierać Chrystusa i za Nim podążać. Natomiast gdy pozostaniemy przy własnym „ja”, grozi nam, że spełni się przestroga Jezusa: „kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,33). Perspektywa jest zatem bardzo jasna, a wybór uzależniony jedynie od naszej własnej decyzji.

Niezależnie więc od tego, czy jesteśmy młodzi, w sile wieku, czy też stoimy u kresu życia, musimy być świadomi, że mamy wciąż przed sobą jedną z dwóch możliwości realizowania naszej ziemskiej wędrówki: być glinianym naczyniem, którym rządzi pycha i zaborcze „ja”, albo zapatrzeć się w Jezusa, zaufać Mu, zaprzeć się samego siebie i naśladować Mistrza we wszystkim, by naprawdę ocalić życie.

„A wy za kogo Mnie uważacie?” – przywołajmy jeszcze raz to pytanie Jezusa. Piotr odpowiedział na nie: „Za Mesjasza Bożego” (Łk 9,20). Święty Paweł też musiał kiedyś odpowiedzieć. Wyraził to pięknymi słowami: „już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). Taki bowiem jest owoc zaufania okazanego Jezusowi. Psalmista natomiast wyznał: „Boże, mój Boże, szukam Ciebie i pragnie Ciebie moja dusza. [...] Twoja łaska jest cenniejsza od życia, więc sławić Cię będą moje wargi” (Ps 63,2.4).

A jak my ostatecznie odpowiemy Chrystusowi?