Grzechy wobec słowa Bożego, ks. Kazimierz Skwierawski


Bracia i siostry. Dzisiejsze słowo Boże przypomina, abyśmy uczyli się tego, co Stwórca do nas mówi. Jest to jedna z najbardziej ważnych zasad w życiu chrześcijańskim.

Mojżesz nakazuje ludowi izraelskiemu: „A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, których uczę was wypełniać”. A apostoł Jakub poucza, że wszelkie dobro i wszystko, co otrzy­mujemy, zstępuje z góry (por. Jk 1,17). Czyli każda chwila życia jest napełniona obfitością Bożych darów.

Taka chwila była wczoraj i przedwczoraj. Taka chwila jest teraz. Jeśli Bóg zechce, taka chwila będzie także jutro i pojutrze. Czy ja się już w tym względzie czegoś nauczyłem? Czy moje życie jest przepełnione świadomością, że w każdej chwili otrzymuję od Boga ogromne dobra, obfitość łask? Na ile sobie to cenię? Na ile za to dziękuję? Na ile z tego korzystam? Jaką odpowiedź daję Bogu?

W tej różnorodności łask Bóg daje mi swoje słowo. Jest to jeden z największych Jego darów. Bóg do mnie mówi. Bóg chce ze mną rozmawiać. Chce to czynić zawsze, codziennie, mając na względzie moje szczęście. Czy to mnie zdumiewa? Bóg chce mówić właśnie do mnie! Ze mną chce rozmawiać, bo ma na uwadze moje szczęście. Czy ja właśnie tak patrzę na rzeczywistość słowa Boże­go, które mnie kształtuje? Jakie mam podejście do słowa Bożego?

Dzisiejsza liturgia mówi sporo o grzechu, o tym, jak różne sprawy mogą wychodzić z ludzkiego serca. Warto spojrzeć na tę rzeczywistość słowa Bożego w kontekście grzechu. Jakie grzechy popełniamy wobec słowa Bożego?

Pierwsze czytanie zaczęło się od słów Mojżesza: „A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów”. Zastanówmy się nad tym, czy nie popełniamy względem słowa Bożego grzechu lekceważenia, które jest zawarte w tym, że nie słuchamy: że w naszym życiu nie ma miejsca na słuchanie słowa Bożego lub miejsce to jest szalenie ciasne. Jaka jest naprawdę rzeczywistość słowa Bożego w moim życiu?

Zapytajmy siebie bardzo konkretnie o obecność słowa Bożego w naszym domu, o oso­bisty egzemplarz Pisma Świętego. W każdej dziedzinie życia istnieje konieczność nieus­tannego dokształcania się, jeżeli chce się prezentować odpowiedni poziom.

Jak w tym kontekście podchodzę do słowa Bożego, gdzie nie chodzi o konkretny zawód, osiągnięcia czy umiejętności, o taką czy inną cząstkową satysfakcję, ale o szczęście w moim życiu, szczęście rozumiane całościowo? Takie szczęście, którego nikt i nic nie może mi odebrać. Jak zatem traktuję słowo Boże, samego Boga i siebie? Czy moje szczęście jest dla mnie istotną sprawą?

Odpowiedzmy sobie uczciwie. To jest tylko kilka przykładowych pytań. Można ich zadać o wiele więcej. Czy słucham? I dalej, biorąc pod uwagę Księgę Powtórzonego Prawa, czy sobie powtarzam... Mojżeszowi chodzi zasadniczo o dziesięć przykazań. Bóg już przez samą nazwę tej księgi uświadamia nam, że trzeba powtarzać, ćwiczyć się, bo człowiek zapomina i jest zmienny. To tylko u Boga nie ma przemiany i cienia zmienności. To znaczy, że Bóg jest zawsze taki sam względem człowieka. Niezależnie od tego, czy ja ze wszystkich sił dążę ku Niemu, czy idę „pół na pół”, czy Go lekceważę, czy Go obśmiewam, czy z Niego drwię, to On ma dla mnie to samo serce, serce pełne miłości. Tak jest tylko w Bogu. On o niczym nie zapomina, ale my zapominamy. Często zapominamy! I mamy zwyczaj się zmieniać.

Święty Jakub uświadamia, że „mamy zachować siebie nieskalanymi od wpływów świata” (Jk 1,27). Tymczasem jakże często spotykamy ludzi zanurzonych w grzech, w to, co sprzeciwia się Bogu. I chociaż przyjęliśmy chrzest, choć opo­wiedzieliśmy się za Bogiem, zaczynamy odnajdywać w sobie prawo tego świata i dzia­łamy według niego. Sprzeciwiamy się Bogu. I potrzebne jest powtórzenie. Potrzebne jest nieustanne powtarzanie, uświadamianie, konfrontacja. To dotyczy rachunku su­mienia w świetle słowa Bożego.

A zatem: Czy nie lekceważę słowa Bożego przez to, że go nie słucham, że go sobie nie powtarzam, nie przypominam i nie biorę pod uwagę swojej zmienności?

Drugi grzech, który może się rodzić w związku z tym, bo Mojżesz mówi: „nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie”. Czy nie tworzymy własnych przykazań?

Pan Jezus mówi: „uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji”. Uchylanie przykazań, odejmowanie. Popatrzmy uczciwie, czy pewne przykazania nie wypadły z naszej orbity. Na sześć ewentualnie osiem przykazań się zgadzam, a pozostałe są przedmiotem mojej kontestacji. Uważam je za niedorzeczne albo stwier­dzam, że mogą być, a równie dobrze może ich nie być. I tak myślę, tak mówię, tak pos­tępuję. Tak gorszę siebie i innych. I dalej... Czy czegoś nie dodaję, czy nie uważam swoich wymysłów za ważniejsze, za mądrzejsze od słów Boga?

Kiedy patrzymy na ewangeliczną rzeczywistość, to ona może się wydawać niesamowicie śmieszna. Tu przykazanie Boże, a tu obmywanie kubków, dzbanków i naczyń miedzianych. Śmieszne! Ale popatrzmy na nasze życie, czy tam nie ma takich śmieszno­ści, gdzie rzeczy kompletnie nieistotne, małowartościowe stają się ważne. Jeśli stanąłbym przed koniecznością wyborów, to jestem skłonny raczej zrezygnować z przykazań niż z tych moich rzeczy, które sobie wymyśliłem, do których się przywiązałem. Czy nie grzeszę w taki sposób przeciwko słowu Bożemu?

I jeszcze: Czy nie grzeszę względem słowa Bożego grzechem, o który mało kto siebie podejrzewa, który w ogóle mało kto nazywa grzechem, a który Pan Jezus bardzo wyraźnie wymienia jako grzech? Pan Jezus mówi o grzechu głupoty.

Głupota jest grzechem! Głupota nie polega na tym, że człowiek jest niesprawny umysłowo, że nie jest inteligentny. Głupota polega na tym, że człowiek nie podchodzi do swo­jego życia jak do dobra, które mu daje Bóg. To jest głupota.

Mojżesz mówi Izraelitom rzecz niesamowitą: „Strzeżcie ich [przykazań] i wy­peł­niaj­cie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usły­sza­wszy o tych prawach, powiedzą: «Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozum­ny»”.

Popatrzmy od tej strony. Czy traktuję przykazania i wszelkie nakazy, zachęty, ra­dy, które mi daje Bóg, jako swoją osobistą mądrość i umiejętność, czyli jako źródło wy­wyższenia mojego życia? Zachowywanie tego, co mówi Bóg, jest mądrością, bo nikt in­ny niczego lepszego nie wymyślił. Niezachowywanie tego jest głupotą. Czy nie grzeszę głupotą? Czy jest we mnie mądra duma z powodu tego, co mi daje Bóg? Czy umiem się tym szczycić? Czy jestem dumny, że wprowadzono mnie w świat Bożych wartości, w świat przykazań? Czy potrafię się tym mądrze szczycić? Czy nikt mną nie zachwieje przez to, że będzie drwił, że będzie wyśmiewał? Czy będzie we mnie jasna, słuszna duma i pokój? Czy nie grzeszę głupotą? Czy zdaję sobie sprawę z ogromnej wartości tego, co daje mi Bóg?

I jeszcze jedna niesamowicie istotna sprawa. „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie” (Jk 1,22). Jeśli w moim ży­ciu jest rzeczywistość spotkania ze słowem Bożym, jeśli poświęcam mu uwagę, czas, czy nie ma tego grzechu oszustwa – względem słowa Bożego i względem siebie – że słucham, ale nie wprowadzam w życie. Ogromne niebezpieczeństwo roz­mi­nięcia się słuchania z działaniem. Można powiedzieć, że to podwójna głupota. To jest to, o co Pan Jezus oskarża przełożonych ludu, mówiąc, że wzięli wszystko, co dał im Bóg, ale tego nie wykorzystali, że sami nie weszli do królestwa Bożego, ale i innym nie pozwolili wejść. Czy nie ma grzechu oszustwa?

Ktoś powiedział o człowieku, że jest istotą zdolną do nieby­wa­łych fałszerstw moralnych. Każdy z nas od grzechu pierworodnego jest zdolny do fał­szowania rzeczywistości własnego życia. Uciekamy od prawdy o sobie. Boimy się spotkania ze swoją słabością, ze swoim grzechem. Bardzo często owocuje to tym, że po pros­tu nie zastanawiamy się nad sobą i nic o sobie nie wiemy. A nie wiedząc o sobie nic, nie możemy pozwolić Bogu na to, aby nas leczył, aby nas zmieniał. Czy nie oszukuję sa­mego siebie?

Rozważmy te kilka możliwości grzechu. Wykorzystajmy czas. Wykorzystajmy nasze dzisiaj, nasze teraz, to, które nam Pan Bóg daje w tym roku. Uczmy się tego, co On do nas mówi. Słu­chajmy! Powtarzajmy! Nie próbujmy Go poprawiać. Niczego nie dodawajmy, niczego nie wyrzucajmy. Bądźmy dumni z tego, że mamy do dyspozycji słowo Boga. I wreszcie: nie próbujmy oszukiwać siebie, słuchając, a nie zachowując.