Jestem wybrany, ks. Kazimierz Skwierawski


Każdy z nas zapewne chociaż raz w życiu pragnął być tym, który został wybrany. Przecież już małe dziecko chce się bawić ze swoimi rówieśnikami, a kiedy nie zostanie wybrane do wspólnej zabawy – płacze. Młody człowiek chciałby należeć do takiej czy innej grupy kolegów, a kiedy dają mu poznać, że jest tam raczej niemile widziany – jest mu przykro. Mamy zapewne własne doświadczenia z tym związane, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Weźmy choćby egzaminy do szkoły czy na studia. Zdawaliśmy je, a potem z drżeniem serca sprawdzaliśmy listy przyjętych. Podobnych przykładów moglibyśmy przytoczyć wiele – z pewnością zawsze wiązało się to z ogromnymi emocjami.

Ale to wszystko jest niczym wobec sytuacji, w której człowiek zaczyna się zastanawiać, czy jego życie ma jakikolwiek sens i wartość i czy on sam godzien jest tego, aby ktoś się nim zainteresował. To może się nawet przerodzić w wielki osobisty dramat tego, który wątpi, aby mógł być przez kogokolwiek i do czegokolwiek wybrany; przeżywa w związku z tym ogromne rozczarowania, prowadzące niekiedy do rozpaczy, a w skrajnych przypadkach do odebrania sobie życia. Nikt z nas nie jest wolny od tego rodzaju przeżyć. Dlatego jakże ważne jest, aby usłyszeć to, co Bóg do nas dzisiaj mówi. A On kieruje ku nam słowa zdumiewające, ale przecież prawdziwe.

Słyszeliśmy, że łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa: „W Nim [Bóg] wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem” (Ef 1,4). A więc zanim zaistniał świat, nim cokolwiek powstało, Bóg nas wybrał. Zostaliśmy wybrani – i to zarówno każdy z nas tu obecnych, jak i każdy człowiek, który się kiedykolwiek narodził i narodzi. To jest rzeczywistość niezaprzeczalna! Toteż o ile z ludzkiego punktu widzenia rzeczą ważną jest przynależność do takiej czy innej wspólnoty lub akceptacja przez drugiego człowieka, to przecież to wszystko jest niczym wobec faktu, że Bóg wybrał każdego z nas! Mamy zatem pewny i stały punkt oparcia, którego nikt nie jest w stanie zniszczyć, usunąć czy nam go odebrać. To tylko my sami możemy tego albo w ogóle nie zauważyć, albo to zlekceważyć.

Bóg wybrał nas przed założeniem świata! Jest to dla nas niesamowite objawienie. To jest właśnie Dobra Nowina. On bowiem mówi: „Daję ci pewny i niezawodny punkt oparcia, nadaję twojemu życiu sens. Niezależnie od tego, jak sam siebie postrzegasz, bądź pewien, że Ja ciebie wybrałem. Masz bardzo wyraźnie uzasadniony początek: uczyniłem to z miłości, zgodnie z postanowieniem mojej woli. A twoje pragnienie przynależności jest w swej istocie niczym innym, jak tęsknotą za miłością”. Tak to dokładnie zapisał św. Paweł: „Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli” (Ef 1,4-5). Jakże często poszukujemy przynależności do jakiejś przypadkowej grupy czy wspólnoty, gdy tymczasem Bóg wybrał nas w sposób całkowicie bezinteresowny i darmowy, bo w żaden sposób nie bylibyśmy w stanie na to zasłużyć. On jednak od samego początku ogarnia nas i przenika swoją miłością, nadając naszemu życiu treść i sens i wyznaczając cel, bo wybrał nas, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.

Kiedy ów Boży wybór przyniesie w nas owoce? Kiedy odczujemy ogarniającą nas Bożą miłość? Stanie się to tylko wówczas, gdy nie będziemy im zaprzeczać; gdy z wdzięcznością przyjmiemy wybór Boga i otworzymy się na Jego miłość, ciesząc się możliwością realizacji Bożych zamysłów. Bo przecież tak naprawdę pragniemy zjednoczyć się z Tym, który nas wybrał i uczynił to na wieczność. A swoją nieodwołalną decyzję podpisał krwią Syna. Dopiero kiedy sobie to w pełni uświadomimy, staje się dla nas oczywiste, że właśnie Bóg, i tylko Bóg, nadaje prawdziwy sens i wartość naszemu życiu. I wówczas podążanie drogą świętości staje się naszym największym pragnieniem, bo tylko ono daje szansę, byśmy byli nieskalani przed Jego obliczem – przed którym każdy z nas kiedyś stanie.

Święty Paweł napisał w Liście do Tytusa: „Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie” (2,11-12). To łaska, której Bóg nam udziela, niesie każdemu zbawienie i ukazuje prawdę życia. Ona nami kieruje, abyśmy chodzili ścieżkami Jego woli i by nie było w nas niczego, co mogłoby Go zasmucić. Wszak wszelkie decyzje, wybory i poczynania dokonywane z pominięciem Boga świadczą o naszej bezbożności i braku miłości i boleśnie Go ranią. A przecież On każdemu z nas dał wszystko, abyśmy rzeczywiście mogli podążać drogą życia świętego i nieskalanego, a przede wszystkim naznaczonego pewnością, że jesteśmy przez Niego miłowani.

Trzeba nam się często nad tym głęboko pochylać, by zobaczyć, jak to jest z naszą wiarą, nadzieją i miłością oraz odpowiedzią na ten przedziwny wybór dokonany przez Boga: z miłości, według nieodwołalnego postanowienia Jego woli. Czy to naprawdę sprawia, że dalekie jest od nas wszelkie zwątpienie, rozpacz czy brak ufności? Co jest przecież obrazą Boga, który nas wybrał, umiłował i nieustannie podtrzymuje swoją miłością.

Prośmy dziś Ducha Świętego, aby nas otwierał na tę wielką prawdę, by ona przenikała nasze życie do głębi, tak byśmy z zapałem, radością i wdzięcznością realizowali wybór Boga względem nas w całym życiu.