Konsekwencje wniebowstąpienia, ks. Janusz Mastalski


To była piękna uroczystość. Ona w pełnej przepychu sukni ślubnej, z robiącym na wszystkich wrażenie welonem. On pełen dostojeństwa, ubrany we frak, z dodającą uroku muszką. Wyglądali w kościele na parę zakochanych i gotowych na wszystko młodych ludzi, dla których wspólne życie może się stać jedynie wspaniałą przygodą. W czasie składania przyrzeczeń ślubnych większość gości przeżywała wzruszenie i zachwyt. Narzeczeni też nie kryli emocji. Obietnice dane w obecności kapłana wydawały się czymś oczywistym, bezdyskusyjnym. Jakże bolesne stało się rozczarowanie, które miało miejsce dwa lata później. Okazało się, że to małżeństwo było wielką pomyłką, a składane w dniu ślubu deklaracje – w konsekwencji fałszywe. Pan młody lubił zaglądać do kieliszka, a awantury były na porządku dziennym. Ona z kolei posiadała „charyzmat” zwracania uwagi na wszystkie drobiazgi i niedociągnięcia w domu i u męża. Okazało się, że obietnice dane przed ślubem były tylko „zasłoną dymną” prawdziwego oblicza. Oboje mówili na rozprawie rozwodowej, że zostali oszukani.

Tego typu historie powtarzają się coraz częściej i pokazują, że każdy człowiek ceni sobie wiarygodność i dotrzymywanie obietnicy. W innym razie czuje się oszukany i chce zerwać z tym, który mijał się z prawdą. Jan Paweł II wielokrotnie nauczał, że „nie można żyć w niekonsekwencji: wymagać od innych i od społeczeństwa, a samemu prowadzić życie tak, jakby wszystko w nim było dozwolone”. Rozczarowanie wpisane jest, niestety, w ludzką egzystencję między innymi dlatego, że wielu ludzi staje się niekonsekwentnymi w swoich wyborach, postępowaniu czy poglądach. Apostołowie też mogli się czuć rozczarowani Jezusem, który w Wielki Piątek zawisł na krzyżu, znaku hańby. Wniebowstąpienie Mistrza z Nazaretu zmieniło zdanie uczniów i wszystkich zafascynowanych Jego życiem i nauką. Skąd ta zmiana nastroju?

Nie da się ukryć, że apostołowie uczestniczyli w kolejnym cudzie, bowiem na ich oczach Pan odszedł do Ojca. Musiało to być dla nich ogromne przeżycie, ale jednocześnie potwierdzenie Jego obietnic. Nauczyciel dotrzymał dawanych przez trzy lata obietnic. W czasie wniebowstąpienia uczniowie zrozumieli w pełni przesłanie Syna Bożego o zbawieniu, o Pocieszycielu, a wreszcie o powrocie do Ojca. W dniu odejścia Pana wszystko ułożyło się w logiczną całość. Większość z nich nie miała już żadnych wątpliwości, że Jezus jest Synem Bożym, dlatego też „oddali Mu pokłon” (Mt 28). Ci, którzy wątpili, mieli okazję jeszcze raz usłyszeć głos Pana i Jego testament. Zatem oprócz pewności co do wiarygodności Jezusa otrzymali jeszcze jedną cenną informację: zakres kontynuacji działalności Mistrza. Jezus czytelnie zakomunikował im swoje oczekiwania wobec ich działalności: mają konsekwentnie nauczać i nawracać tych, którzy Go nie znają. Uczniowie w dniu wniebowstąpienia odnaleźli zatem na nowo sens swojego życia. A jakie znaczenie dziś ma wniebowstąpienie?

Wydaje się, że analogiczne. W pierwszej kolejności powrót Mistrza do Ojca jest dla każdego z nas okazją do wzmocnienia wiary. Dla tych, którzy wierzą głęboko, scena wniebowstąpienia jest potwierdzeniem autentyczności prawd przekazywanych przez Kościół, który jest wykonawcą Jezusowego testamentu. Dla niedowiarków to okazja do zobaczenia na nowo konsekwencji Boga w wychodzeniu naprzeciw człowiekowi. Wniebowstąpienie jest kolejnym etapem spełniania Bożych obietnic! Tu nie może być (jak w wielu małżeństwach) okazji do rozczarowań! Jezus jest wiernym Oblubieńcem dotrzymującym słowa.

Tak jak apostołowie odkrywamy w dniu dzisiejszym swoje chrześcijańskie powołanie. Jest nim ewangelizacja nie tyle narodów, co najbliższego otoczenia. Przed laty Jan Paweł II mówił do Polaków: „chrześcijaństwo uczy nas rozumienia doczesności z perspektywy królestwa Bożego, z perspektywy życia wiecznego”. Każdy z nas powinien pokazywać swoimi wyborami prawdziwą, niezafałszowaną perspektywę życia w duchu Jezusowego zapewnienia: „oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28). On jest tu i teraz, niezależnie od systemów politycznych czy społecznych. Jest także w chwilach rozczarowań i smutku. Jest także wśród tych małżeństw, które przeżywają trudności, takie jak wspomniana na początku rodzina. To Jezus wstępujący do nieba wzywa: „uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28). Tak jak apostołowie przez czterdzieści dni byli wystawieni na próbę swej wiary, tak i my poprzez swoją wierność powinniśmy zawierzyć Bogu i walczyć z rozczarowaniami dnia codziennego, bo tylko wydaje się nam, że gdy ich doświadczamy, nie ma Go przy nas.