Kontakty z ludźmi czy ich omijanie?, ks. Wacław Chmielarski


Spotkanie Jezusa z Samarytanką było zawsze okazją do homilii o tzw. wodzie żywej. Jest to oczywiście pewna przenośnia. Przez wodę żywą rozumiemy Chrystusa, Jego naukę. Do zaspokojenia fizjologicznego pragnienia wystarczy woda ze studni lub kranu. Jednak człowiek ma jeszcze inne pragnienia: duchowe, religijne. Te pragnienia były znane ludziom już dawno. Wyraził je psalmista w słowach: „Wyciągam ręce do Ciebie, moja dusza pragnie Ciebie jak zeschła ziemia” (Ps 143,6). Znane nam są z pewnością słowa innego psalmu: „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże” (Ps 42,2).

Jednak nie o tym chciałbym dzisiaj mówić, choć to temat bardzo wdzięczny i miły. Chciałbym, korzystając z tego spotkania Jezusa z Samarytanką, poruszyć sprawę ważną, chodzi o nasze kontakty z innymi lub o ich brak.

1. Nasze kontakty z ludźmi

Trzeba się cieszyć, że w naszych czasach, mimo zamknięcia się rodzin przy własnym telewizorze i z własnymi sprawami, jeszcze jakieś kontakty międzyludzkie istnieją. Ludzie spotykają się z okazji różnych uroczystości rodzinnych, takich jak imieniny, chrzty, śluby, pogrzeby. Znane są spotkania organizowane przez władze samorządowe czy państwowe...

Cieszą kontakty dzieci mieszkających dalej od rodziny ze swoimi rodzicami czy rodzeństwem. Godne podziwu jest spotykanie się członków rodzin na wieczerzy wigilijnej przed Bożym Narodzeniem. Niektórzy przemierzają wtedy setki kilometrów, by tylko zobaczyć się z najbliższymi, by spożyć razem kolację i złożyć sobie życzenia. Są to dobre kontakty.

Warto wspomnieć o kontaktach z chorymi, przebywającymi w domach czy szpitalach. Dobrze, że nie utrudniają tych wizyt dyrekcje placówek medycznych, nie stwarzają – jak to było kiedyś – wygórowanych ograniczeń. Człowiek chory nawet lepiej poddaje się leczeniu, gdy ma świadomość, że ktoś o nim pamięta i go odwiedza.

Mówiąc o kontaktach z ludźmi, trzeba wspomnieć o kontaktach Jana Pawła II z Polakami oraz innymi narodami świata. Ile radości, ile podniesienia na duchu dały nam spotkania pielgrzymkowe z Ojcem Świętym. Przecież mogło być jak dawniej, kiedy to papieże niezbyt chętnie opuszczali Watykan. Jan Paweł II rozumiał dobrze wartość spotkania z bliźnimi. Pozostaje mieć nadzieję, że jego następcy będą nadal brali z niego przykład.

2. Omijanie drugich

Dotychczas pokrótce wskazałem na niektóre tylko pozytywne przykłady kontaktów międzyludzkich. Niestety czasem pojawia się też niechęć do kontaktów, omijanie drugich. Problem ten nie jest nowy, jest znany już od wieków. Jego ślady znajdujemy w dzisiejszej Ewangelii:

Nadeszła tam kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić». Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?». Żydzi bowiem nie utrzymują stosunków z Samarytanami.

I tu Jezus przełamał niechęć Żydów do Samarytan. Żydzi ich omijali. Żaden Żyd nie wdałby się w rozmowę z kobietą pochodzenia samarytańskiego i nigdy nie prosiłby jej o wodę. Nie pozwoliłaby mu na to jego duma. Nic dziwnego, że nawet uczniowie Jezusa byli zdumieni, że rozmawia On z Samarytanką.

Takie uprzedzenia do drugich powtarzają się od wieków. Stąd omijanie ludzi. Dzieje się tak również w naszym życiu. Ile tego omijania się jest w naszych rodzinach. Znamy sytuacje, w których siostra omija siostrę, brat omija brata, nawet dzieci dorosłe omijają swoich rodziców z byle jakiego powodu.

A spójrzmy na uprzedzenia na tle religijnym. Wciąż daleko do sympatii międzywyznaniowej i ewangelicznego patrzenia na prawosławnych, ewangelików, baptystów, metodystów czy adwentystów. Z przykrością obserwuje się nasz stosunek do świadków Jehowy. Nie zgadzamy się z tym, co oni głoszą, ale nie można ich upokarzać. Jezus nie upokorzył Samarytanki, lecz życzliwie z nią rozmawiał. Interesująco skomentował tę sytuację egzegeta ks. prof. Stanisław Grzybek:

Samarytanka ani jej rodacy nie szukali Chrystusa. To On sam ich znalazł, to On sam się do nich przybliżył, to On obalił wszelkie bariery, jakie oddzielały Samarytan od Żydów, niwecząc tym samym dawne zwyczaje, uświęcone długowiekową tradycją. Dobrowolnie i świadomie podszedł do człowieka ze swoją łaską. Uczniowie Chrystusa dziwili się, kiedy wrócili z miasta, że Jezus rozmawia z niewiastą samarytańską. W ich pojęciu, jak i w pojęciu wszystkich Żydów, Samarytanie byli społecznością znienawidzoną, niegodną uwagi. Wydarzenie to utwierdza nas w przekonaniu, że dla Chrystusa nie jest ważna rasa, pochodzenie, język czy kolor skóry, ważne jest tylko to, że każdy człowiek potrzebuje zbawienia.

Tak, dla Chrystusa nie była ważna rasa, narodowość. A ile w nas uprzedzeń?

Przykład pozytywny. W jednym z polskich muzeów znajduje się wzruszająca rzeźba. Oto polska pielęgniarka w pozie klęczącej opatruje leżącego na ziemi niemieckiego żołnierza, który został ranny w walce z partyzantami AK. Dla niej nie była ważna narodowość i to, że może przed chwilą z jego rąk zginął lub został ranny polski partyzant. To był żołnierz potrzebujący pomocy (rzeźba w Muzeum Regionalnym Braci Chmielarskich w Krzepicach).

Korzystając z dzisiejszej Ewangelii, uczmy się nie omijać drugich i zwalczać wszelkie uprzedzenia. Niech Wielki Post będzie czasem naszego powrotu do tej Chrystusowej postawy. Może i On czeka na nas przy jakiejś studni? Może taką studnią będą dobrze przeżyte rekolekcje wielkopostne? Może taką studnią będzie sakrament pokuty?

To będzie najlepsze przygotowanie się do przeżycia Triduum Paschalnego i Wielkanocy.