Królestwo Boże pośród nas, ks. Kazimierz Skwierawski


W dzisiejszej Ewangelii słuchamy wielkiego proroka Jana Chrzciciela, który swoim współczesnym – i nam także – głosi orędzie o powtórnym przyjściu Jezusa na ziemię. Przedstawia Go jako Tego, który oczyści świat i z właściwą sobie mądrością, umiejętnością i wiedzą oddzieli to, co dobre, od tego, co złe; to, co wartościowe w człowieku, od tego, co puste i bezpłodne; a tych, którzy poświęcili swe życie prawości, od tych, którzy oddali się marnościom. Ilustruje to obrazem wziętym z życia rolniczego: Jezus ma wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: „pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym” (Mt 3,12). Człowiek bowiem może być z własnej woli albo pszenicą, albo plewą. Zależy to jedynie od tego, w czym gustuje.

Prorok uświadamia każdemu z nas, że nadejdzie czas, w którym z całą jaskrawością okaże się, kto przeżył swe życie dobrze i stał się pszenicą, a kto je zmarnował, stając się plewą. Innymi słowy: albo przynosimy dobre owoce i nasze istnienie ma głęboki sens, albo jesteśmy bezpłodni i grozi nam, że zostaniemy wycięci jak drzewo rodzące złe owoce, gdyż jedynie wyjaławiamy ziemię. Wizja Jana Chrzciciela jest dla nas pełna optymizmu, skoro zbliża się czas, kiedy ujawni się absolutna Boża sprawiedliwość. A przecież pragnienie takiej pełnej sprawiedliwości jest głęboko zawarte w sercu każdego człowieka.

Do tego nawiązuje również dzisiejszy fragment tekstu z Księgi Izajasza, mówiący o nadejściu Mesjasza. Słyszymy, że On nie będzie sądził z pozorów ani wyrokował według pogłosek; raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie i pokornym w kraju wyda słuszny wyrok. Jest to dla nas ogromną pociechą, bo z pewnością wszyscy mamy dosyć sądzenia z pozorów i wyrokowania według pogłosek. Sami zapewne cierpieliśmy nieraz, gdy wypowiadano nieprawdziwe i krzywdzące opinie na nasz temat. To samo pragnienie przepełnia serce psalmisty, który modli się: „O Boże, przekaż Twój sąd królowi i Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu” (Ps 72,1).

Jakaż nadzieja budzi się w nas, kiedy słyszymy, że w świecie skażonym niesprawiedliwością, której doświadczamy na co dzień, zatryumfuje ostatecznie sprawiedliwość. Czyż nie spełniają się na nas słowa: „To zaś, co niegdyś zostało napisane, napisane zostało i dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję” (Rz 15,4)? Dopóki się to jednak nie urzeczywistni, jesteśmy wezwani do godnego przygotowania się na przeżycie pierwszego przyjścia Jezusa, które będziemy wspominać w uroczystość Bożego Narodzenia. Bóg Ojciec, widząc nasze grzechy, wzywa do radykalnego nawrócenia, zapewniając – co już jest źródłem ogromnej pociechy – że w swoim Synu, którego posyła na ziemię, okaże nam miłosierdzie.

Kiedy patrzymy na świat, często zadajemy pytanie, które stawiali już starożytni: Dlaczego dobrzy cierpią, a złych nie spotyka kara? Trzeba, abyśmy stale pamiętali, że doczesność jest czasem wielkiej Bożej cierpliwości i oczekiwania na nasze nawrócenie i powrót do Stwórcy. To On, którego sprawiedliwość niechybnie zatryumfuje, cierpliwie i z nadzieją nieustannie na nas oczekuje – to jest dopiero prawdziwy Adwent! Bóg jest cierpliwy, pragnie nam okazać swe zmiłowanie i pociechę oraz pokłada w nas wielką nadzieję. Liczy bowiem na to, że kiedyś uświadomimy sobie dogłębnie swój grzech i wtedy do Niego przyjdziemy, a On z miłością przygarnie nas do swego serca; bo po to przecież przyszedł na świat, by każdego ocalić. Stąd rodzi się nasze podstawowe życiowe zadanie, które nie powinno ograniczać się jedynie do tego okresu Adwentu. Mamy wejść w to Boże oczekiwanie i cierpliwość przez poznanie i wyznanie prawdy o nas samych i niezłomną wolę nieustannego nawracania się.

Święty Paweł napisał w czytanym dzisiaj fragmencie Listu do Rzymian niezwykle piękne zdanie: „Dlatego przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was – ku chwale Boga” (15,7). Jeśli bowiem naprawdę uświadamiamy sobie naszą grzeszność, wyznajemy swe winy, przyjmujemy Boże zmiłowanie i pociechę oraz pozwalamy się przygarnąć Panu, to wtedy z pewnością będziemy to samo czynić względem naszych bliźnich, gdyż w sposób naturalny dzielimy się tym, co sami otrzymaliśmy. Wtedy dopiero spełnią się słowa Jezusa: „Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17,21). Ono ostatecznie i definitywnie nastanie z drugim przyjściem Chrystusa, ale już jest obecne. Gdzie? Otóż wszędzie tam, gdzie człowiek całym swoim życiem odpowiada na Boże wezwanie do nawrócenia, na Bożą nadzieję, na Boży Adwent. Królestwo Boże jest również w każdym z nas, jeśli naprawdę pozwalamy, aby Bóg nas przygarnął i okazujemy bliźnim swoją cierpliwość, pociechę i przebaczenie.

Na tym polega ten błogosławiony czas Adwentu. To nam zostało dziś przypomniane i do tego zostaliśmy zaproszeni. Idźmy za tym Bożym pouczeniem.