Moje powołanie, ks. Kazimierz Skwierawski


Czas upływa niezmiernie szybko. Przeżywamy już piątą niedzielę wielkanocną. Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam scenę, która miała miejsce w Wieczerniku przed męką Jezusa. Nauczyciel opowiada apostołom o Ojcu i swoim odejściu z tego świata, a my obserwujemy, że są całkowicie zdezorientowani wobec tego, co słyszą. Tomasz i Filip zadają Mu pytania, bo chcą się dowiedzieć, dokąd idzie, i pragną, aby im pokazał Ojca, o którym nieustannie wspomina. Mistrz zaś jest zdziwiony, że oni jeszcze tego nie rozumieją.

W o ileż korzystniejszej sytuacji my się znajdujemy. Możemy bowiem ten fragment Ewangelii rozważać już w kontekście tego wszystkiego, co się wydarzyło później, a więc: męki, śmierci, zmartwychwstania i wniebowstąpienia Chrystusa oraz zesłania Ducha Świętego. Możemy te słowa odnieść również do życia pierwotnego Kościoła, o którym mamy świadectwo w dzisiejszym czytaniu z Dziejów Apostolskich oraz w pouczeniu, jakie św. Piotr daje w swoim liście.

Przez dwa tysiące lat ta prawda, którą Jezus przekazuje uczniom w Wieczerniku przed swoim odejściem z tego świata, wypełniała serca kolejnych pokoleń chrześcijan, a dziś dociera do nas w szczególnym wyznaniu, jakim dzieli się z nami apostoł: „Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła” (1 P 2,9). Mamy tu w piękny sposób przekazaną prawdę o powszechnym kapłaństwie wszystkich wierzących w Chrystusa. On jest Królem kapłanów i proroków, bo złożył za nas ofiarę ze swojego życia. W swoje posłannictwo kapłańskie włączył wszystkich, którzy przez chrzest weszli do Kościoła, który stanowi królewskie kapłaństwo na wzór Jego kapłaństwa. I wobec każdego członka Kościoła, jak również wobec całej wspólnoty, ma swój niezwykły zamysł: abyśmy ogłaszali dzieła Tego, który nas wezwał.

Możemy pytać, jak należy wypełniać to niezwykłe powołanie. Są dwa uzupełniające się sposoby. Pierwszy polega na nieustannym pogłębianiu osobistej zażyłości z Jezusem, a drugi na uświęcaniu świata.

Święty Piotr, pisząc o Chrystusie, posługuje się określeniem nietypowym, ale głęboko zakorzenionym w słownictwie biblijnym. Nazywa bowiem Jezusa kamieniem, i to żywym! Chrystus jest: „żywym kamieniem, [a my] również, niby żywe kamienie [jesteśmy] budowani jako duchowa świątynia (...) dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu” (1 P 2,4-5). Chrześcijanie z IV wieku nazywali Chrystusa, który przychodzi na ołtarz w czasie Najświętszej Ofiary, Węglem. I modlili się tak: „Dziś oglądaliśmy Pana naszego Jezusa Chrystusa na ołtarzu. Dziś wychwalaliśmy Węgiel żarzący się, w cieniu którego śpiewają serafini”. Jakże piękne wyobrażenie Chrystusa! Ten żarzący się Węgiel świadczy o życiu kamienia, którym jest Chrystus, a równocześnie doskonale wyraża Jego żywe Serce płonące miłością. Powołaniem każdego ochrzczonego jest nieustanne jednoczenie się z Jezusem, żywym kamieniem, aby móc od Niego nieustannie czerpać życie i spełniać kapłańską misję, ofiarowując Bogu swoje człowieczeństwo za świat, tak jak uczynił to nasz Arcykapłan. W synagodze w Kafarnaum Jezus, zapowiadając cud Eucharystii, rzekł: „Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie" (J 6, 57). W całej rozciągłości objawia się tu pierwszy istotny element naszego życiowego powołania. Ten, który powiedział: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (J 14,6), ujawnił, że nie ma życia poza Nim! Zatem uczniowie Chrystusa dążą do tego, by nieustannie się z Nim jednoczyć, by czerpać od Niego życie i przygotowywać się na Jego powtórne przyjście.

Coraz głębsze zjednoczenie z Chrystusem uzdalnia do podjęcia drugiego zadania, które jest wpisane w królewskie kapłaństwo. Chodzi w nim o uświęcanie świata, do czego w uprzywilejowany sposób są powołani świeccy, o czym tak prosto przypomina św. Paweł: „czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10,31). A więc chrześcijanie jednoczą się z Chrystusem również po to, aby On przez nich i w nich uświęcał rzeczywistość tego świata. I to jest szczególne zadanie ludzi świeckich. Ktoś pięknie powiedział: „Ludzie świeccy w Kościele odprawiają Mszę św. w świecie wtedy, kiedy pozwalają Chrystusowi w sobie i przez siebie działać w każdej rzeczywistości stworzonej, we wszystkim, czego dotykają, poczynając od tych najprostszych spraw, jak jedzenie i picie”. Kapłańskie zadanie ludzi świeckich polega na przemienianiu świata na chwałę Bożą, czyli czynieniu z każdej rzeczywistości, która jest świecka, przestrzeni Bożej. Można bowiem jeść i pić na własną zgubę i zgorszenie innych, a można to czynić na chwałę Bożą. W ten sam sposób można pracować, myśleć, rozmawiać czy cokolwiek innego czynić i będzie to zgorszenie i grzech albo chwała Boża.

Uczeń Chrystusa zabiega o zjednoczenie z Nim, aby mógł wprowadzać Go wszędzie tam, dokąd idzie, i czynić Go obecnym we wszystkim, co robi. Są przecież takie obszary życia, do których nie wprowadzi Jezusa ani kapłan, ani siostra zakonna – mogą to uczynić jedynie Jego świeccy czciciele. Słyszeliśmy, jak mądrze zdecydowało dwunastu apostołów: „Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże, a obsługiwali stoły” (Dz 6,2), i powołali do tych codziennych czynności siedmiu mężów spośród świeckich członków wspólnoty. Do wprowadzania Chrystusa w każde środowisko są powołani ludzie świeccy. I w tę piątą niedzielę wielkanocną jest to w uroczysty sposób proklamowane.

Dziękujmy Jezusowi, żywemu kamieniowi, na którym się budujemy i z którego czerpiemy życie, za to, że nas wybrał, powołał i obdarzył tak wielką godnością. Niech ten żarzący się Węgiel, który przyjmujemy, płonie w nas z coraz większą mocą. Pan Bóg oczekuje, że z ogromną miłością w sercu pójdziemy i gdziekolwiek się znajdziemy, pozwolimy, by Jego Syn przez nas przemieniał świecką rzeczywistość tego świata, aby On mógł „przez Niego znów pojednać wszystko z sobą” (Kol 1,20). Możemy być nie tylko świadkami tego, ale także uczestnikami. Nikomu na świecie nie dano tak pięknego powołania jak to, które proponuje Bóg. Otwórzmy na nie wielkodusznie swoje serca. Wyjdźmy dzisiaj ze świątyni z głęboką świadomością, że jesteśmy „wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym”.