Myślenie eschatologiczne, ks. Janusz Mastalski


W jednej z sal renomowanego uniwersytetu w USA miał się odbyć odczyt światowej sławy filozofa na temat współczesnych zagrożeń. Sala pękała w szwach, a wykład trwał tylko jedną minutę. Profesor powiedział jedno jedyne zdanie: „Nasz ludzki gatunek wyniszczą następujące rzeczy: polityka bez zasad, postęp bez serca, bogactwo bez pracy, nauka bez etyki, religia bez ofiary i kult bez rozumu”. Kiedy dziś Jezus mówi do nas: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie”, to w kontekście przytoczonego wykładu chodzi o używanie rozumu według Bożych wskazań. Trzeba więc popatrzeć na siebie przez pryzmat otrzymanych od Boga talentów i sposobów ich wykorzystywania. Nie da się ukryć, że żyjemy w czasach pełnych ukrytych zagrożeń. Wiele zdobyczy cywilizacyjnych okazało się w konsekwencji ogromnym problemem dla współczesnego człowieka. Coraz trudniej poruszać się w świecie medialnym i wirtualnym. Dlatego też zastanówmy się w szczególny sposób nad wymową dzisiejszej Ewangelii. Ma ona wybitnie eschatologiczny charakter, gdzie jednym z głównych przesłań jest prawda, że życie ziemskie ma charakter zasługujący. Słowa: „Komu wiele zlecono, od tego więcej żądać będą” powodują ogromny natłok myśli. Co to w praktyce oznacza?

W pierwszej kolejności chodzi o odpowiedzialność za dokonywane wybory. Roman Brandstaetter pisał kiedyś, że „człowiek codziennie wychodzi na pustynię i nie zna granic tej pustyni. I codziennie kuszony jest człowiek, i nie zna granic tej pokusy. I codziennie walczy ze złem, i nie zna granic tego zła”. Trudno zaprzeczyć, że człowiek ciągle żyje w napięciu pomiędzy wiernością a zdradą. Każdy wybór naznaczony jest taką antynomią. To rozdarcie przeżywał na przykład Judasz, który nie zdawał sobie sprawy z tego, że stanie się na wieki symbolem zdrady i niewierności. A kiedy zdrada jest możliwa?

Oto próba odpowiedzi. Podstawowym powodem złych wyborów jest brak systemu obronnego przed pokusą. Święty Hieronim mawiał, że „kto nie odeprze pokusy natychmiast, już jest w połowie zwyciężony”. Nie powinno być zatem miejsca na pertraktacje ze złem. Zasada „akcja–reakcja” ma tu szczególne zastosowanie. Tylko natychmiastowe oddalenie pokusy zapewnia bezpieczeństwo. Judasz za dużo obliczał, zastanawiał się, ulegał w myślach. Brak swoistego systemu immunologicznego w postaci stanowczego „nie” wobec możliwości zarobienia na zdradzie spowodował, że Judasz dopuścił się czynu, który będzie miał konsekwencje do końca świata. Niestety, w obecnych czasach człowiek jest konsekwentnie odzierany z religijności i ze środków zapewniających wygraną w walce z pokusą. Trzeba więc zbadać ten mechanizm obronny, którym jest chrześcijański system wartości. W słowach: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” zawarte jest ważne przesłanie: „Ty wiesz, że jesteś powołany do wygrywania z pokusą”.

Nie można także pominąć drugiego powodu niewierności, jakim jest brak dalekowzroczności. Jeden z najbardziej religijnych sekretarzy ONZ Dag Hammarskjöld kierował się w życiu dewizą: „Nie odwracaj się po każdym kroku. Tylko ten, kto patrzy daleko, znajdzie drogę!”. To dobry komentarz do wydarzenia z ogrodu Oliwnego. Judaszowi zabrakło dalekowzroczności, zdolności przewidywania konsekwencji swoich czynów. Brak bowiem myślenia perspektywicznego sprawia, że rozwiązania stają się prowizoryczne, źle przemyślane, po prostu błędne. Niestety Judasz zrozumiał tę prawdę dopiero po zdradzie. Wtedy jednak było już za późno.

Współczesnemu człowiekowi również brakuje myślenia dalekowzrocznego, w perspektywie eschatologicznej. Jeśli jej zabraknie, każda zdrada będzie możliwa. Może więc trzeba modlić się w chwili pokusy tak jak Izajasz: „Pan Bóg mnie wspomaga (...), dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz”.

Nasza odpowiedzialność za dokonywane wybory przekłada się także na ciągłą troskę o sumienie. Trzeba więc zapytać siebie o owocność sakramentu pokuty. Chrystus dał nam konkretną pomoc w postaci łaski sakramentalnej, z której marnotrawienia będziemy rozliczeni. Każda spowiedź powinna nas przemieniać, bowiem to obdarowanie wszystkich zobowiązuje. W takiej sytuacji nie można być pozorantem i rzeczywiście trzeba poważnie potraktować dzisiejsze słowa Chrystusa. Obyśmy nie udawali swego chrześcijaństwa jak ów młody adwokat, który urządził sobie wspaniałą kancelarię. Szczególnym elementem miał być luksusowy telefon na biurku. W dniu otwarcia sekretarka powiadomiła go o przybyciu pierwszego klienta. Adwokat – dla zasady – kazał mu poczekać kwadrans, a potem, zgrywając się na znanego i zapracowanego prawnika, gdy otworzyły się drzwi, podniósł słuchawkę telefoniczną, udając, że prowadzi ważną rozmowę. Klient był zaszokowany. Po chwili adwokat zapytał: „Czym mogę panu służyć?”. Usłyszał drżący głos: „Ja jestem monterem i chciałem podłączyć telefon!”.

Obyśmy na sądzie ostatecznym za takie mistyfikacje nie musieli odpowiadać. Człowiek wierzący ma świadomość, czym został obdarowany i do czego jest zobowiązany. Bądźmy więc autentyczni w realizacji naszego powołania, którym jest „bogatsze człowieczeństwo”.