O Trójcy Świętej, ks. Janusz Mastalski


Nie tak dawno ogłoszono wyniki badań statystycznych dotyczących religijności współczesnego Polaka. I oto ukazał się pewien obraz religijności, który wcale nie powinien nas napawać optymizmem, choć nasze kościoły nadal są wypełnione, a wielu ludzi z Zachodu przyjeżdża do Polski, aby zobaczyć, jak wygląda prawdziwa pobożność.

Cóż można wyczytać we wspomnianym raporcie? Okazuje się, że jesteśmy wtórnymi analfabetami religijnymi. Podstawowe prawdy naszej wiary stają się coraz bardziej odległe. Gdy statystyczny polski katolik zostanie zapytany, co wie o Trójcy Świętej, to następuje kłopotliwe milczenie. Można usłyszeć tylko tyle, że jest to tajemnica wiary. Ponadto w badaniach okazało się, że jesteśmy coraz bardziej wybiórczy. Wybieramy ze skarbca wiary wygodne prawdy. Owszem, praktykowane jest chodzenie na niedzielną Mszę Świętą, ale uczestnictwo w niej pod parkanem kościelnym nie budzi większych zastrzeżeń. Przecież Bóg jest wszędzie, to i przed kościołem Go nie zabraknie. Tak przeżywana Msza Święta nie ma żadnego przełożenia na życie. Wybieramy wygodne prawdy, bo liczy się to, co szybkie, przyjemne i skuteczne, a nie to, co moralne.

Na podstawie wspomnianych badań można także stwierdzić, że jako naród jesteśmy coraz bardziej bezmyślni. Potrafimy pięknie składać ręce, nawet wspaniale czynić znak krzyża, ale myślami jesteśmy poza kościołem.

Kiedy dziś obchodzimy w całym Kościele powszechnym uroczystość Trójcy Świętej, wypadałoby nie dołączyć do tej statystycznej rzeszy analfabetów religijnych. Cóż zatem wiemy o Trójcy Świętej? W Katechizmie Kościoła katolickiego można przeczytać: „Tajemnica Trójcy Świętej stanowi centrum tajemnicy wiary i życia chrześcijańskiego. Tylko sam Bóg, objawiając się, może nam pozwolić poznać się jako Ojciec, Syn i Duch Święty” (KKK 261). Znów jakieś trudne do interpretacji słowa… Popatrzmy teraz jednak trochę głębiej, bo może się okazać, że z samej istoty Trójcy Świętej dla nas, zwyczajnych ludzi, wynika wiele ważnych wskazań.

I tak czytamy, że „Trójca Święta jest jednością” (KKK 253). Wyznajemy jednego Boga w trzech osobach. Mówimy o „Trójcy współistotnej”. Jest to więc tajemnica współistnienia, tajemnica jedności. A czy istnieje jedność w naszych domach, naszych rodzinach i sercach? Okazuje się, że jesteśmy coraz bardziej kłótliwym pokoleniem. Rozwiązujemy swoje problemy przez krzyk, kłótnie i pretensje. Nie ma więc argumentów, tylko siła głosu.

Jedność to nic innego jak jednoznaczność, a więc zgodność słów z czynami. A przecież istnieją takie małżeństwa, które się rozwiodły z błahych powodów (np. koloru dywanu, który podzielił małżonków). Jeśli Trójca Święta czegoś uczy we współczesnych czasach, to tego, abyśmy byli jedno jako rodzina, małżeństwo i jako naród.

Czytając dalej Katechizm, można zauważyć, że „Osoby Boskie [...] rzeczywiście różnią się od siebie” (KKK 254). Wyznajemy Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, i to nie jest tylko różnica imion. Trójca Święta jest tajemnicą różnicy bytowej. Czy z tego stwierdzenia coś dla nas wynika? Jan Paweł II mówił do polskich małżeństw, że w każde z nich wpisane jest rozczarowanie. Okazuje się bowiem, że ten, który na początku był piękny, wydawał się być jak anioł, nie jest ideałem. Okazuje się, że założona rodzina nie jest idealnym miejscem dla realizacji własnych potrzeb. Papież mówił, że gdy zaakceptujemy różnicę w myśleniu i postępowaniu poszczególnych członków rodziny, to rodzina przetrwa. Nawet po dwudziestu latach rozczarowań nie będzie problemów z akceptacją tej inności. Tajemnica różnicy to tajemnica akceptacji i tolerancji inności w poglądach i postępowaniu. Gdyby było więcej akceptacji w naszych domach, wylewałoby się mniej łez.

Jest jeszcze jedno ważne określenie związane z Trójcą Świętą: „Osoby Boskie pozostają we wzajemnych relacjach” (KKK 255). Wierzymy, że tak jest choćby ze względu na relacyjne imiona: Ojciec, Syn, Duch Święty. Z tej prawdy wynika bardzo istotna konsekwencja. Każdy z nas powinien wchodzić z innymi w relacje prawdziwie oparte na miłości, ofiarności i współpracy. Gdzie nie ma wzajemnego obdarzania się miłością i dobrocią, tam nie ma szczęścia!

Można powiedzieć tak: cóż z tego, że piętnaście lat temu chodzili, trzymając się za ręce, całowali się i nie widzieli świata poza sobą, skoro teraz idą z daleka od siebie, a w ich oczach zamiast miłości można odnaleźć żal i smutek. Zabrakło bowiem tych prawdziwych relacji.

Mówiąc dzisiaj o tajemnicy Trójcy Świętej, trzeba popatrzeć we własne gniazdo, we własne serce. Trójca Święta to wspólnota. Rodzina to także wspólnota. Wspólnota osób Trójcy Świętej to doskonała miłość, to doskonała jedność, to dobroć. A w naszych domach coraz więcej smutku, marazmu i depresji.

W dzisiejszej Ewangelii czytaliśmy: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe”. A jakie są rzeczy przyszłe? Bóg zada nam na sądzie ostatecznym wśród wielu pytań te zasadnicze: Jakie budowałeś relacje z drugim człowiekiem? Jakim byłeś ojcem, mężem, synem, żoną, córką, matką czy księdzem?