Słowo Boże pozwala nam czuwać, ks. Kazimierz Skwierawski


„Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli [...] stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21,36). W jaki sposób możemy się przygotować na spotkanie z Bogiem? Tym, co w pierwszej kolejności uzdalnia nas do tego, jest słowo, które On do nas kieruje. Jest to słowo życiodajne, słowo prawdy, które jest zdolne człowieka przemienić, ożywić i poprowadzić właściwą drogą.

W pierwszym czytaniu słyszeliśmy, że zgromadzony lud był przerażony, gdy słyszał głos Boga. Było to związane z wielkim drżeniem ich serc. Widzieli znaki i byli przerażeni do głębi. Dlatego nie dziwimy się, że prosili, aby nie przemawiał do nich bezpośrednio, ale przez ludzi: Mojżesza czy innego pośrednika. I Bóg przystał na tę prośbę. Chociaż jest tutaj z nami obecny – tak jak jest stale obecny w życiu każdego z nas – to nie przemawia bezpośrednio, abyśmy nie umarli ze strachu, ale przekazuje nam swoje słowo, korzystając z posługi ludzi, których posyła. Takimi sługami byli Mojżesz i wszyscy pozostali prorocy. Tak też jest z samym Synem Bożym, który stawszy się człowiekiem, przemawia do nas z głębi człowieczeństwa, aby nas nie przerażać swoim bóstwem. Czyni to w tej chwili tak samo jak wówczas, gdy przemawiał w synagodze w Kafarnaum.

Postawiliśmy sobie wstępne pytanie: Jak się przygotować, aby móc stanąć przed Synem Człowieczym? Drogą jest słowo Boga. Ono stwarza przestrzeń, w której jest to możliwe. Taka przestrzeń była pod górą Synaj, gdzie zgromadził się lud izraelski, taka przestrzeń była w synagodze, kiedy w szabat Jezus wszedł, by nauczać, i taka sama przestrzeń jest dzisiaj dla nas w tej chwili, w tym kościele. Bóg daje przestrzeń i daje czas. Dziś jest niedziela. Uświadamiamy sobie z całą mocą, że jest ona przeznaczona do spotkania z Nim, aby Go słuchać. Bóg przeznaczył sześć dni na pracę i zajmowanie się tym wszystkim, co jest potrzebne do egzystowania na tym świecie. On też stworzył dzień, który jest przeznaczony na spotkanie z Nim. To rodzi kolejne, także zasadnicze, pytania: Czy szanuję czas i przestrzeń, które Bóg daje po to, abym słuchał Jego słowa? Czy w jakiś sposób nie naruszam ich i nie lekceważę, a przeciwnie, całym sobą chłonę przekazywane mi słowo Boże?

Psalmista wzywa nas: „Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego: «Nie zatwardzajcie serc waszych jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa»” (Ps 95,7-8), wspominając wydarzenie, które miało miejsce na pustyni. Idący przez nią Izraelici doświadczali pragnienia, dlatego zaczęli narzekać i kłócić się z Bogiem, co zostało wyrażone słowami: „Massa” – kuszenie i „Meriba” – kłótnia, spór. A co dzieje się, kiedy słowo Boże dociera do mnie i odkrywa prawdę o moim życiu? Czy nie ulegam wtedy pokusie, aby Go nie posłuchać, lecz postąpić inaczej? Czy nie toczę wówczas bezpłodnego sporu z Bogiem, sądząc, że wiem lepiej, że postąpiłbym właściwiej, że bardziej harmonijnie ułożyłbym ten świat? A zatem: Czy w żaden sposób nie zatwardzam swojego serca?

W Ewangelii słyszymy dziś o niezwykle spektakularnym wydarzeniu, które miało miejsce w Kafarnaum. Oto w synagodze pojawia się człowiek opętany przez złego ducha, który występuje z oskarżeniem: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży” (Mk 1,24).

Słuchanie słowa Bożego jest ogromnie ważne, ponieważ uświadamia nam, jak dramatyczna jest scena ludzkiego życia, na której toczy się niesamowita walka. Szatan, mój przeciwnik, nieustannie oskarża mnie przed Bogiem. Czytamy o tym w Księdze Hioba. Szatan oskarża także Boga przed człowiekiem, co doskonale przedstawione jest w Księdze Rodzaju, kiedy wąż zbliża się do Adama i Ewy i zaczyna podważać ich zaufanie do Stwórcy. Bóg bowiem zatroszczył się o to, aby każdy człowiek znalazł miejsce w Jego domu, a ta perspektywa jest nie do zniesienia dla Szatana. Nie dziwimy się zatem jego słowom: „Czego chcesz od nas? Przyszedłeś nas zgubić. Przyszedłeś zniweczyć cały nasz szatański plan, aby każdego człowieka umieścić nie w Twoim królestwie, ale w piekle”.

Autor Listu do Hebrajczyków pisze: „Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On – Chrystus – także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła” (2,14). Wiemy, co to jest ciało i krew, bo przecież z nich się składamy – to ludzkie życie. Bóg, stając się człowiekiem, przyjął naszą naturę po to, aby swoje ciało i krew złożyć w ofierze i w ten sposób zwyciężyć w nas wszelkie panowanie diabła. W tej chwili bierzemy udział w ofierze Jezusa. Złożył ją z miłości ku nam, aby uwolnić nas spod wszelkiej władzy grzechu i śmierci, które weszły na świat z powodu zawiści i oszczerstwa Szatana. Zważmy zatem, w jak niezwykłym dziele uczestniczymy, i nie lekceważmy niesamowitej złości diabła, który mówiąc: „Przyszedłeś nas zgubić”, nieświadomie wyjawia jedną z prawdziwych przyczyn pojawienia się Boga na ziemi.

Trzeba, abyśmy wreszcie zrozumieli, że ilekroć słowo Boże nam się nie podoba, tylekroć pozwalamy, aby wydobywało się z nas to szatańskie oskarżanie Boga: „Czego chcesz od nas, przyszedłeś nas zgubić”. Kiedy jest nam nie w smak jakiekolwiek przykazanie, wymaganie czy rada Boga, to trzeba, żebyśmy usłyszeli w sobie ten szatański chichot i natychmiast się mu przeciwstawili. Bóg bowiem nie przyszedł po to, aby nas zgubić, tylko po to, żeby nas uratować!

Komu słowo Boga się nie podoba, ten bardzo głośno krzyczy. Ostatnie dziesiątki lat były przepełnione takim krzykiem, gdy tylko słowo Boga pojawiało się w przestrzeni życia społecznego. Choćby chodziło o najbardziej zewnętrzne rzeczywistości, jak nauka religii w szkole. Podnoszono wtedy krzyk, bo jakim prawem słowo Boże rozbrzmiewa w świecie, który Szatan uważa za swoją własność. Ten krzyk rozlega się, niestety, wciąż i usiłuje nas sprowadzić z właściwej drogi.

Wydarzenie w Kafarnaum udowadnia, że to Jezus jest Panem, że On ma władzę nad wszystkim, także nad naszym przeciwnikiem – diabłem. Chrystus pokazuje, jak życiodajne jest Jego słowo, a wydając się na ofiarę, uwalnia nas spod władzy śmierci, grzechu i Szatana. W dodatku czyni to w tak niezwykły sposób – dzieli się z nami tym, co przyjął od nas i przemienił. On przyjął nasze ciało i krew, ale to również ciało i krew Boga żywego. W swojej hojności Jezus jest gotów za chwilę znowu podzielić się z nami swoim Ciałem i Krwią, żebyśmy również mogli odnosić zwycięstwo nad grzechem, Szatanem i śmiercią. Dlatego tak ważne jest to miejsce, w którym się znajdujemy, i tak cenny jest czas, który tu spędzamy.

Jakąż niewiarygodną stratą byłoby, gdybyśmy wyszli stąd niepouczeni słowem Boga ani nieposileni Jego Ciałem i Krwią, skoro On w ten sposób pragnie dzielić się z każdą swoją siostrą i bratem! Jakżeż narazilibyśmy się na to, że nie będziemy w stanie godnie i z upodobaniem przy Nim trwać, a w chwili śmierci nie będziemy gotowi stanąć przed Synem Człowieczym i zobaczyć twarzą w twarz Tego, który stał się człowiekiem i z miłości oddał za nas swoje życie. Czy rzeczywiście chcielibyśmy być nieprzygotowani, aby miłośnie na Niego spojrzeć i oddać Mu z największą radością swoje życie?

Rozumiejmy dobrze, czym jest Eucharystia. Rozumiejmy, w jakim dobru uczestniczymy i jakie łaski są nam dawane. Pamiętajmy, w jak niezwykle niebezpiecznym położeniu znaleźlibyśmy się, gdybyśmy tego nie doceniali i nie korzystali z łaski Chrystusa.