Słowo i czyn, ks. Bogdan Zbroja


Zasłuchani w tajemnicę Bożego słowa, skoncentrujmy teraz nasze myśli na tym, czego pragnie nas nauczyć Mistrz z Nazaretu. Słowa czytań skupiają się zasadniczo na dwóch rzeczywistościach: słowie oraz czynie – znaku.

Pierwsze czytanie opowiada o proroku Eliaszu, który wyprosił życie dla syna wdowy z Sarepty Sydońskiej. Eliasz bierze jej dziecko do sali na górze i tam modli się do Boga o to, aby jego dusza powróciła do ciała. Bóg wysłuchał prośby swojego sługi. Wówczas ta kobieta stwierdziła, że Eliasz jest mężem Bożym. Ten czyn proroka potwierdza, że Eliasz mówił prawdę Bożą. Trzeba jednak zwrócić uwagę na pewne szczegóły tego opowiadania, ponieważ Eliasz uciekał wówczas przed gniewem króla Achaba. Prorok jest prześladowany, a tym, którzy go przyjmują, wyprasza u Boga niezwykłe łaski i dary, głosząc Jego słowa – pouczając tych, którzy chcą słuchać. Przyjmując zatem Boże słowo oraz tych, którzy je głoszą, możemy liczyć na wielkie dobrodziejstwa, podobnie jak wdowa z Sarepty Sydońskiej oraz jej syn.

Jakże podobne słowa zostały odczytane z Ewangelii. Pan Jezus, przechodząc przez wsie i miasteczka, zobaczył kondukt żałobny, w którym niesiono zmarłego – jedynego syna pewnej wdowy z Nain. Towarzyszył jej spory tłum ludzi dzielących z nią żal po stracie dziecka. Można by powiedzieć, że jej życie straciło sens. Jest wdową, nie ma już nikogo na świecie, po co więc żyć... Tymczasem spotykając Jezusa Chrystusa, doświadczając Jego nieskończonego miłosierdzia, odzyskała nadzieję! Widzimy więc wyraźnie, że chodzi w tej perykopie nie tylko o ową wdowę i młodzieńca z Nain, ale o każdego z nas. Czasami bowiem, podobnie jak owa wdowa, znajdujemy się w dramatycznej sytuacji! Nie widzimy żadnego wyjścia, nie widzimy sensu dalszych dni, nie widzimy nic poprzez łzy i smutek… Gdy jednak spotkamy Jezusa, gdy On wzruszy się naszym bólem i cierpieniem, gdy okaże swoją łaskę, wtedy na nowo chce się nam żyć, pracować, walczyć! Z drugiej strony wiemy, że Pan Jezus zawsze przychodzi! Każdego dnia i każdej godziny, tam gdzie celebruje się Mszę Świętą, On sam przychodzi w tajemnicy Najświętszego Sakramentu. Co więcej, pragnie, abyśmy zawsze zabierali Go do naszych domów czy miejsc pracy. Niestety nie zawsze chcemy Go wziąć z kościoła do domu. Wolimy wracać sami – bez Niego! Wybieramy zatem życie pełne beznadziejności, bezsensu, trwogi...

Trzeba teraz sięgnąć do słów św. Pawła, który w Liście do Galatów przyznaje się do grzesznego postępowania przed swoim nawróceniem – prześladował Kościół Boży, a nawet chciał go zniszczyć. Bóg jednak postanowił inaczej i dał mu łaskę nawrócenia. Od tego czasu prześladowca Szaweł stał się Pawłem – apostołem. Pomyślmy o nas. Może dziś jeszcze nie jesteśmy apostołami. Może nawet prześladujemy Kościół przez złe słowo o naszej wspólnocie wiary, a może także przez odrzucanie prawd wiary czy zasad moralności. Czasami bowiem nawet ludzie chodzący do kościoła nie przyjmują wszystkich prawd, wybierając sobie jedynie niektóre przykazania. Tak dla przykładu: ktoś nie chodzi na Mszę Świętą w niedziele, ale w inny dzień tygodnia, ponieważ jest mniej ludzi, wygodniej, szybciej, bo bez kazania… tymczasem niedziela jest tym dniem, w którym należy być na Mszy Świętej! Nie można sobie zmieniać dni, które Pan Bóg wybrał dla siebie! Prześladowcami Kościoła jesteśmy nade wszystko wówczas, gdy żyjemy w stanie grzechu śmiertelnego! Niby należymy do Jezusa, ale sprawiamy Mu ból naszym zaparciem się Jego samego. Krzyżujemy Go setki razy przez grzech śmiertelny! To MY – nie Żydzi, nie Rzymianie! Sami siebie czynimy zmarłymi. A Kościół, nasza matka, niczym kobiety z dzisiejszych czytań płacze! Jezus natomiast pragnie, abyśmy powstali!

Posłuchajmy Jego słów! Powstańmy z grzechu. Nawracajmy się i żyjmy Ewangelią, żyjmy Eucharystią, żyjmy Bogiem. Słowo i czyn. O tych wartościach mówimy dziś w tych rozważaniach. To w ten sposób mamy wyrażać naszą wierność Bogu i Jego słowu. On mówi i czyni zawsze dobrze, dla dobra człowieka. Zechciejmy i my mówić dobre, prawdziwe i piękne słowa. Szczególnie popracujmy nad najdoskonalszym słowem, którym jest nasza modlitwa – rozmowa z Bogiem. Udoskonalajmy także nasze uczynki, aby zawsze były zgodne z Bożym zamysłem, abyśmy drugiemu człowiekowi nigdy nie czynili zła, ale dobro. Pan Jezus przyjdzie do nas w tajemnicy Eucharystii, niech nasze serce przyjmie Go i stanie się żywym. Amen.