Świadkowie tęsknoty i nadziei, ks. Bogdan Giemza SDS


Tajemnica ludzkiego wnętrza

Przed laty popularna była piosenka Tadeusza Nalepy z zespo­łu Breakout zatytułowana Kiedy byłem małym chłopcem. Przywo­łajmy dwa jej fragmenty. Jeden odnosi się do dzieciństwa, drugi zaś do okresu dojrzewania i dorosłości.

    Kiedy byłem małym chłopcem, […]
     wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł:
     – Najważniejsze, co się czuje,
     słuchaj zawsze głosu serca […].

    Kiedy byłem dużym chłopcem, […]
     wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł:
     – Głosem serca się nie kieruj,
     tylko forsa ważna w życiu jest.

Pochylając się nad tajemnicą wniebowstąpienia Jezusa, zatrzymajmy się nad pragnieniami i tęsknotami w naszym życiu. Jako ludzie mamy różny wygląd twarzy, kolor włosów, wzrost itd. Nie są to jednak różnice, które sprawiałyby, że ktoś jest mniej czy bardziej człowiekiem. Niezwykłość i wyjątkowość człowieka tkwi gdzie indziej, a mianowicie w jego wnętrzu. Są ludzie, których wewnętrzny świat jest mały, karłowaty, prymitywny. Mieści się w nim jedynie agresja, nienawiść czy rozpacz. Są jednak tacy, których wewnętrzny świat zdumiewa, zachwyca i zaskakuje. Jest to bowiem świat przekraczający ich cielesność oraz horyzonty życia na tej ziemi. Świat niezwykłych pragnień, aspiracji i ideałów.

Jak słusznie zauważa A. Cencini, zatraciliśmy „sens oczekiwania, przyjemność pragnienia czegoś, czego się jeszcze nie posiada i czego nie można mieć od razu, […] i w ten sposób, przyzwyczajeni […] do otrzymywania natychmiast tego, czego zapragniemy, narażeni jesteśmy na niebezpieczeństwo, iż zagubimy także sens i smak oczekiwania Boga, modlitewnego oczekiwania Boga”.

Przypatrzmy się powołaniu naszemu

Dzisiejsza uroczystość jest kolejnym wezwaniem, abyśmy się zatrzymali i przypatrzyli naszemu powołaniu. Święty Paweł w Liście do Efezjan pisze: „[Niech Bóg da wam] światłe oczy serca, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy” (Ef 1,18).

Wniebowstąpienie Chrystusa to pokazanie nam kierunku, w którym wszyscy mamy zmierzać w naszym ziemskim życiu. Pierwsze czytanie (Dz 1,1-11) ukazuje małostkowość oczekiwania uczniów: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” i rozszerza pole misyjnego działania: „będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”. Zadaniem apostołów nie jest ideologiczne zdobywanie zwolenników, lecz głoszenie Bożego orędzia wszystkim narodom.

W tym wezwaniu do głoszenia Ewangelii jest jeden istotny warunek. Ma się to dokonywać w mocy Ducha Świętego: „gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc”. Bez otwarcia się na Ducha Świętego i Jego natchnienia przekaz orędzia ewangelicznego będzie utrudniony lub wręcz niemożliwy. Przywołajmy słynną wypowiedź metropolity Ignatiosa z ekumenicznego zjazdu w Uppsali w 1968 roku: „Bez Ducha Świętego Bóg jest daleki, Chrystus jest przeszłością, Ewangelia martwą literą, Kościół tylko organizacją, władza panowaniem, posłannictwo propagandą, kult przywoływaniem wspomnień, a postępowanie po chrześcijańsku moralnością niewolników”.

Sens ludzkich pragnień i tęsknot

Pragnienia i tęsknoty, które nosimy w sobie, nie są jedynie jakimś odruchowym impulsem lub emocjonalnym porywem. Są wyrazem świadomego dążenia do nadania naszemu życiu określonego sensu. Pragnienia, aspiracje i ideały stają się źródłem radości i entuzjazmu, stają się źródłem życiowej energii. Pobudzają nas do wysiłku i poszukiwań, do wierności. Pozwalają przetrwać ciężkie chwile i podtrzymywać w sobie nadzieję na lepsze jutro. Ułatwiają stawianie samemu sobie trudnych wymagań. Przypomnijmy słowa św. Jana Pawła II: „Wymagajcie od siebie, chociażby inni od was nie wymagali”.

Jak zauważa H. Arens, tęsknota ma tę właściwość, że fascynuje i męczy jednocześnie: ze swej istoty jest niezaspokojona. Przyczyną tego jest Bóg, od którego ona pochodzi, a Bóg jest nieograniczony – bez miary! Podobieństwo człowieka do Boga odkrywamy przede wszystkim w Jego tęsknocie. Coś z bezmiaru Bożego żyje we mnie i uspokoi się dopiero wtedy, gdy znowu spocznie w Bogu, dlatego moją tęsknotą żyję właściwie i pielęgnuję ją, jeśli trwam mimo jej bezmiaru. Choć w ziemskim wypełnieniu tęsknota widzi cegiełki nadziei, to jednak dąży dalej, pozostaje niespokojna – chce więcej, chce inaczej.

Cywilizacja zawężonych pragnień

Wspomniana we wstępie piosenka Nalepy oddaje smutną prawdę o zawężeniu naszych pragnień i tęsknot. W miarę upływu lat ulegają one zwykle zubożeniu lub zniekształceniu. Tracą blask i atrakcyjność. Czasami wydają się nierealne lub zbyt trudno osiągalne, by o nie walczyć. Tego typu proces jest w pewnym zakresie nieunikniony. Wiąże się to z zewnętrznymi ograniczeniami i trudnościami, których doświadcza dany człowiek w kręgu rodzinnym, w szkole, wśród rówieśników, w miejscu pracy, w różnego typu kontaktach i relacjach społecznych. Z drugiej strony każdy z nas w jakimś stopniu przeżywa rozczarowania, niepokoje i kompleksy związane z wewnętrznymi słabościami, zaniedbaniami czy popełnianymi błędami. To wszystko sprawia, że tak trudno obronić w sobie młodzieńcze ideały i kierować się w życiu szlachetnymi wartościami.

Pielęgnowanie pragnień i tęsknoty (wychowywanie)

Wspomniana sytuacja trudności nie powinna nas prowadzić do rezygnacji. Rodzi się istotne zadanie Kościoła: wychowywanie do pielęgnowania pragnień i tęsknot. To zadanie ma dwa etapy. Przede wszystkim uświadomienie sobie pragnień. Samo jednak odkrycie i uświadomienie sobie bogactwa pragnień i aspiracji nie wystarczy, by móc je zrealizować i by zaspokoić je w dojrzały sposób. Dlatego ważny jest drugi etap – nauczyć się owo bogactwo pragnień solidnie uporządkowywać i hierarchizować.

Kierując się mądrą pedagogią, nie możemy poprzestać tylko na narzekaniu na świat, jaki to jest niedobry. Trzeba szukać rozwiązań, jak żyć w tym świecie, by być dla niego ewangeliczną solą i światłem. Musimy być „stróżami poranka”, jak wyraził się św. Jan Paweł II w odniesieniu do młodzieży w liście apostolskim Novo millennio ineunte. Amen.