Znak, ks. Stanisław Saletnik


1. Dziwny znak

Mówi nam dziś anioł: „To będzie znakiem dla was... Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”. Czyś ty aby – wierny ludu – znaku tego nie zapomniał, nie pomylił? Droga do Betlejem w ciemną noc jest trudna. I znak podany przez anioła trudny jest do pojęcia. My sobie to uprościliśmy. Kolorowa szopka, piękna choinka, prezenty, sztuczne ognie, małe obżarstwo – dzięki Bogu, że to jest, bo to miłe i kochane, ale nieprawdziwe. Bo to była jednak grota, chłód i głód. Taki znak wybrał Bóg dla porozumienia z nami, taki znak uczynił początkiem naszej ery. Taki znak rzucił jako hasło dla swoich wiernych. Czy to znaczy, że Jego wierni powinni wzgardzić samochodami, telewizją, komputerem i przybytkami kultury? Bynajmniej.

Chrystus nie jest patologicznym cierpiętnikiem. Chrystus szuka przyzwoitej gospody, ale jej nie znajduje. Chrystus nie przeklął dobrobytu ani wygody. Skarżył się przecież ze smutkiem, że nie ma miejsca, gdzie by głowę skłonił. I gdy w końcu zgodził się na bydlęcy żłób, to dlatego, aby podkreślić, że nie samochody i przybyt­ki kultury są najważniejsze, że są wartości wyższe; że ważniejsza niż wygody materialne jest dusza i jej sprawy. I że pałacem kul­tury winno się stać przede wszystkim serce człowiecze. Prymat duszy nad ciałem, prymat miłości przed techniką i cywilizacją ma­terialną – oto, co oznacza żłóbek, oto, co głosi ten przedziwny znak: „Niemowlę złożone w żłobie”. I to był znak, któremu świat się sprzeciwił, świat ludzi zimnych i wygodnych, świat chciwców, świat krwawych zdobywców za wszelką cenę i niebieskich ptaków. Od samego początku się sprzeciwił, od momentu gdy rzymscy poganie w miejsce żłóbka postawili pomnik Adonisa. Potem ogłoszono żłóbek fantazją i fałszywym mitem. W gazetach świątecznych umieszczano na tytułowych stronach frywolne zdjęcia modelek z podpisem: „Wesołych Świąt”, aby jakoś zatrzeć ten niewygodny znak żłóbka. A jednak rzadko kiedy kościół jest tak wypełniony jak dzisiejszej nocy. Wielu spośród tu obecnych nie przychodzi do kościoła w ciągu roku. Są tu może i tzw. niewierzący, którzy stęsknili się za tymi duchowymi wartościami, jakie symbolizuje żłóbek.

2. Wymowa żłóbka

Nie ma wątpliwości, że nie jest to znak wygodny. Ten twardy żłóbek przyjęty przez Boga przypomina, że jest dusza, że istnieje świat duchowy i że nie ma nic ponad duszę człowieka, skoro dla jej ratowania Bóg stał się człowiekiem. I ten żłóbek przypomina nam największą miłość – przebaczającą, uprzedzającą, ustępliwą, ofiarną. Ten znak nie tylko wskazuje, on też wzywa. Żłóbek zobowiązuje do wzajemnej miłości. Żłóbek głosi cierpliwość, łagodność, opanowanie, poprzestanie na małym. Ten żłóbek poucza, że w razie zagrożenia wartości duchowych człowiek musi zrezygnować z niejednej wartości ziemskiej, a może nawet ze wszystkich. Przykład takiej rezygnacji dla dobra naszych dusz daje Chrystus, o którym właśnie dzisiaj mówi nam apostoł, że „wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości”. Kiedy mowa o odkupieniu, myślimy o krzyżu i śmierci Chrystusa. W naszej wyobraźni żłóbek jakoś nie kojarzy się z krzyżem, a Betlejem z Kalwarią. A przecież ofiara Chrystusa rozpoczyna się już w momencie Jego narodzin, zaś krzyż jest logiczną konsekwencją żłóbka. Nasza świąteczna radość została okupiona ofiarą Chrystusa. Nasza radość jest zrozumiała, bo Boże Narodzenie jest zapowiedzią naszego zbawienia, ale to zbawienie musi się dokonać również na drodze naszych ofiar i trudów. Zwróćmy uwagę, że dzisiejsze słowa proroka zwiastujące nam radość nie są pozbawione twardych akcentów:

Albowiem Dziecię nam się narodziło,
Syn został nam dany,
na Jego barkach spoczęła władza.
Nazwano Go imieniem:
Przedziwny Doradca, Bóg Mocny,
Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju.
Wielkie będzie Jego panowanie
w pokoju bez granic
na tronie Dawida
i nad Jego królestwem,
które On utwierdzi i umocni
prawem i sprawiedliwością,
odtąd i na wieki.

A więc nie tylko śpiew aniołów, radość i pokój – ale także prawo i sprawiedliwość są treścią dzisiejszej tajemnicy. Bo i jakaż byłaby ta radość, gdyby człowiek nie przyjął do wiadomości tych praw, które przynosi Chrystus, gdyby odwracał się od tych wartości, dla których Bóg stał się człowiekiem? Czy dusza jest tą najwyższą wartością, dla której bylibyśmy gotowi poświęcić coś z naszych materialnych osiągnięć, z naszych wygód i przyjemności? Czy spoglądając na Dzieciątko myślimy o Jego prawach, o Jego sprawiedliwości i miłości?

3. Prawa Dzieciątka

Święty Paweł wymienia dzisiaj kilka praw Chrystusa... „Wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić w sobie lud wybrany na własność”. W dzisiejszym wzruszeniu jesteśmy skłonni oddać się Chrystusowi na własność. Ale lud wybrany przez Niego na własność powinien być oczyszczony od wszelkiej nieprawości. Czy pomyśleliśmy o tym oczyszczeniu? Czy braliśmy udział w przygotowaniu adwentowym do Bożego Narodzenia? Czy przystąpiliśmy do sakramentu pokuty? Byłaby to dziwna niekonsekwencja ludzi wierzących, którzy przyjęli do miłej wiadomości anielską nowinę o Dzieciątku – ale nie przyjęli samego Dzieciątka. Przyjmijmy Go dziś i przyjmujmy w okresie Bożego Narodzenia w postaci Chleba Eucharystycznego.

Lecz nie dosyć na tym: „ukazała się łaska Boga, która [...] poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się [...] żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie”. Wobec wyrzeczeń Chrystusa, który zrezygnował z wielu atrybutów swojej boskości, do których miał prawo, wypada nam wyrzec się niejednej nieprawej skłonności. Może tylko na chwilę oderwaliśmy się od swoich żądz, aby zaraz po świętach do nich wrócić? Różne są te nasze żądze: żądza posiadania, władzy, znaczenia, przyjemności. I w obliczu żłóbka trzeba je poskromić, aby „rozumnie i sprawiedliwie” poustawiać swoje wartości.

Wreszcie i ci, którzy „pobożnie żyją na tym świecie”, niech sobie uprzytomnią, że lud pobożny ma być „gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków”. Prawdziwa pobożność musi mieć znamię spełniania dobrych uczynków z miłością, bo miłość to najwyższe prawo Dzieciątka i Jego królestwa.

Amerykański rzemieślnik Max Ellerbusch opowiada zdarzenie ze swego życia:

To był piątek przed Bożym Narodzeniem, 1958 rok. Piętnastoletni George Williams zabrał kluczyki od samochodu swojej matki, szalał po ulicach, przyciskając gaz do dechy, i tak nasz ukocha­ny syn Craig zginął pod kołami tego samochodu. Zadzwoniłem do adwokata: niech pan walczy o to, by go potraktowano jak dorosłego, aby dostał najwyższy wymiar kary. Modliłem się: O Boże, dlaczego to musiało się stać, dlaczego zginął mój najukochańszy syn? Później pomyślałem: cierpienie na tej ziemi nie trwa bez końca... dzisiejszego wieczoru powiedziałem żonie Grace: Craig nas już nie potrzebuje, ale jesteśmy potrzebni komuś innemu - Georgowi. Jest przecież Boże Narodzenie. Być może w więzieniu dla nieletnich nie będzie dla niego żadnego prezentu, jeśli my mu nie poślemy. Grace słuchała tego, wbiwszy we mnie wzrok, nic nie mówiąc i nie poruszając się. Nagle wybuchnęła płaczem. Tak, powiedziała, masz rację. To pierwsza sensowna rzecz od śmierci Craiga. I tak było w rzeczywistości. George okazał się inteligentnym, zagubionym i samotnym chłopcem, który potrzebował ojca tak samo, jak my po­trzebowaliśmy syna. Dostał swój gwiazdkowy prezent, a jego matka otrzymała pudełko z bożonarodzeniowymi wypiekami Grace. Zwróciliśmy się z prośbą o jego zwolnienie. Kilka dni później nasz dom stał się dla niego drugim domem. A on jest dobrym, prawdziwym bratem dla Diany, Michaeli, Ruth, Carol.

Oto przykład prawdziwej pobożności, byśmy i my byli gorliwi w spełnianiu dobrych uczynków z miłości. Niech nasza pobożność nie kończy się na pasterce. Bo może ta pasterka jest tylko zadośćuczynieniem dla tradycji lub sentymentu. Niech prawdziwa pobożność rozciąga się na wszystkie dni życia.

Wy, którzy to rozumiecie, którzy oczyściliście gospodę serca i przyjęliście w niej Chrystusa, a wraz z Nim Jego prawo, sprawiedliwość i miłość, podnieście głowy. Znak żłóbka jest waszym znakiem, Jego błogosławieństwo waszym błogosławieństwem, a Jego pokój waszym pokojem. Amen.