Być miłosiernym, ks. Szymon Tracz


Przed paroma dniami, jadąc samochodem, słyszałem w radiu wypowiedź starszego pana, który zagadnięty na jednym z warszawskich osiedli w takich oto słowach skomentował otaczającą go rzeczywistość:

Na naszych ulicach szerzy się bandytyzm. Dochodzi do tego, że nie sposób wyjść spokojnie na ulicę. Nasze osiedle jest nie do poznania. Ciągłe kradzieże, rozboje, napady, a ostatnio nawet zabójstwa. Takich prawo powinno surowo karać. Najlepiej, aby przywrócono karę śmierci. Człowiek, który odebrał komuś życie, zasługuje na zemstę. I na nic więcej!

„Zasługuje na zemstę. I na nic więcej!” – te straszne słowa do tej pory brzmią gdzieś w głębi mojego serca, a myśli biegną do wydarzeń na zawsze zapisanych w mojej pamięci. Nie da się bowiem zapomnieć widoku samolotów uderzających w wieże nowojorskiego World Trade Center sprzed kilkunastu lat i przerażonych ludzi wyskakujących z okien płonących wieżowców. Nie da się zapomnieć murzyńskich dzieci i ich przerażonych matek uciekających po polu usłanym trupami przed rebeliantami w Sudanie czy też spalonej szkoły w rosyjskiej Oseti, z której wynoszono ciała zamordowanych uczniów i ich rodziców, którzy zwyczajnie przyszli na rozpoczęcie nowego roku szkolnego.

Takich obrazów każdy z was mógłby przytoczyć więcej. A każdy z nich można by zatytułować słowami tego starszego pana z radiowego wywiadu: „Zasługują na zemstę. I na nic więcej!”. Ale czy rzeczywiście? Czy takiego argumentu można użyć dziś, w tę radosną niedzielę skąpaną w wiosennym świetle emanującym podwójnym promieniem (czerwonym i białobłękitnym) wypływającym z nieskończonych źródeł miłosierdzia Bożego? Czyż ktokolwiek z ludzi zasługuje na zemstę?

Z całym tym ludzkim doświadczeniem, o którym mówiłem do tej pory, musimy stanąć przed Jezusem, który przez wieki mówi: „Pokój wam!”. Następnie pokazuje przebite ręce, nogi, bok i znów mówi: „Pokój wam!”. Po tak straszliwej męce, którą rozważaliśmy jeszcze w ubiegłym tygodniu, po niezapomnianych scenach z Pasji Mela Gibsona Jezus ani słowem nie mówi o zemście, lecz wyraźnie wskazuje na coś odmiennego – na przebaczenie. „Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»”.

Tak, przebaczenie to wielkie dobro! Dobro, którym Bóg ubogacił znękaną ludzkość, dając w zamian życie swojego umiłowanego Syna. Ale człowiek, mimo tego wielkiego daru, wciąż pyta: „Czy przebaczenie ma sens? Czy człowiek, który przebacza, jest szczęśliwszy, czy też ponosi z tego powodu klęskę?”.

Zanim spróbujemy znaleźć odpowiedzi na te pytania, posłuchajmy fragmentu wiersza, który powstał w czasie drugiej wojny światowej, gdy hitlerowcy tłumili powstańczy zryw Warszawy. Wtedy to Leonia Jabłonkówna, solidaryzująca się z ludźmi ginącymi w czasie alianckich nalotów, między innymi na niemiecki Hamburg, napisała:

Za ugór ojczysty rozdarty,
Za fali wiślanej płacz krwawy,
Za Tatry skalne i Bałtyk,
Za wrzesień śmiertelny Warszawy;

Za grób, co słabnącym jak ulga
Pokusą w męczeńskich dniach świeci –
Zbaw, Panie, kobiety i dzieci
Z płonących pożarów Hamburga

Za krzyż znieważony w kaplicach,
Za krzywdę cmentarnych popiołów –
Zachowaj we wrażych stolicach
Strzeliste gotyckie kościoły.

Niestety, ten piękny wiersz był mocno krytykowany przez niektóre środowiska za zbyt łatwe przebaczenie. Jak można zauważyć poetka dostrzegła rzeczywistość krzywd, których zaznał naród polski ze strony okupanta, ale nie mogła się pogodzić ze śmiercią ludności cywilnej w czasie nalotów na Hamburg i inne niemieckie miasta. Przecież żyli tam normalni ludzie, a często ginęły rodziny żołnierzy niemieckich mordujących Warszawę. Śmierć bliskich była na pewno wielkim cierpieniem dla tych ludzi. Ale w perspektywie kończącej się wojny trzeba będzie przecież znaleźć płaszczyznę pojednania, a rozpamiętywanie krzywd wyrządzonych po obu stronach stanie się na długo przeszkodą w tym procesie.

Łatwo jednak zauważyć, że zemsta niczego nie rozwiąże. Jest jak w prostym rachunku matematycznym: 1 + 1 = 2, tak zło + zło = zło podwojone. A jeśli do krzywdy dodamy przebaczenie, to pomimo że wyjdziemy na przysłowiowe zero, jednak odniesiemy zwycięstwo, bo uda się nam zrealizować wielkie przesłanie dzisiejszej niedzieli, głoszące, że człowiek współczesny potrzebuje bycia miłosiernym.

Miłosierdzie nie wyklucza sprawiedliwości, ale mocno wiąże się z przebaczeniem. Okazać drugiemu człowiekowi miłosierdzie to przebaczyć mu, zwłaszcza gdy nas skrzywdził, uczynił coś złego. Albowiem przebaczenie, mimo że kosztuje bardzo wiele, warte jest każdej ceny. Ono otwiera nowe możliwości! Przebaczać powinniśmy bardzo często: siedemdziesiąt siedem razy, w nieskończoność, bowiem sami bardzo potrzebujemy przebaczenia. Dlatego Jezus po swoim zmartwychwstaniu jako pierwszy dar dla wierzących zostawił sakrament pojednania. Kiedy z niego korzystamy, łatwiej wymawia się nam słowa codziennej modlitwy: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.

Jan Paweł II mówił przy grobie św. Faustyny Kowalskiej w Krakowie:

Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi, jak miłosierdzie Boże – owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabości ku nieskończonym wyżynom świętości Boga. W tym miejscu (Krakowie) uświadamiamy to sobie w sposób szczególny. Stąd bowiem wyszło orędzie miłosierdzia Bożego, które sam Chrystus zechciał przekazać naszemu pokoleniu za pośrednictwem św. siostry Faustyny. Jest to orędzie jasne, czytelne dla każdego. Każdy może tu przyjść, spojrzeć na ten obraz miłosiernego Chrystusa, na Jego Serce promieniujące, i w głębi duszy usłyszeć to, co słyszała siostra Faustyna: „Nie lękaj się niczego, ja jestem zawsze z tobą”. A jeżeli szczerym sercem odpowie: „Jezu, ufam Tobie!”, znajdzie ukojenie wszelkich niepokojów i lęków. W tym dialogu zawierzenia nawiązuje się pomiędzy człowiekiem i Chrystusem szczególna więź wyzwalającej miłości (Kraków-Łagiewniki, 7 VI 1997 roku).

Jest to miłość, która nigdy nie powie: „Zasługuje na zemstę. I na nic więcej!”. Miłość, która ufnym słowem co dnia będzie powtarzać: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego”. Amen.