Chleb i wino darami Kościoła, ks. Dariusz Stawiecki


Tak często uczestniczymy w sprawowaniu Mszy św., a jednak jakże trudno nam pojąć to, co wtedy dzieje się na ołtarzu. Choć nigdy nie będziemy w stanie do końca zrozumieć tej wielkiej tajemnicy, to jednak możemy, a nawet powinniśmy zdać sobie sprawę z naszego udziału w Eucharystii.

Co my ofiarujemy podczas Mszy św.?

Słowo „Eucharystia” oznacza dziękczynienie, nasze dziękczynienie Bogu. Za co możemy dziękować Bogu? Jeżeli z wiarą spojrzymy na nasze życie, to powodów do wdzięczności nie zabraknie. Przede wszystkim dziękujemy Bogu za życie, którym nas obdarzył za pośrednictwem rodziców, za przyjęcie do Kościoła i zbawienie od złego, które w Kościele staje się naszym udziałem, za ustawiczną opiekę Boga nad nami. On sprawia, że co dzień wschodzi słońce i ogrzewa nas swoim ciepłem, On daje pokarm i odzienie, On wskazuje drogę, którą mamy kroczyć przez życie.

Obecnie w czasie Mszy św. składamy na ołtarzu chleb i wino, które są symbolami ofiary człowieka. Każdy z nas składa tutaj swoją ofiarę. Ksiądz, podnosząc w rękach patenę i kielich, wypowiada słowa: „Błogosławiony jesteś, Panie, Boże Wszechświata”. Uczy nas przez to, że my również w swoim życiu rodzinnym, osobistym, wspólnotowym mamy się błogosławić. Błogosławić to znaczy dobrze żyć.

Kiedy spotykając rano drugiego człowieka, mówimy mu: „Dzień dobry”, „Szczęść Boże”, to błogosławimy temu człowiekowi, życzymy mu dobrze. I nie jest zrozumiałe, gdy ktoś, przechodząc obok drugiego człowieka, przechodzi na drugą stronę, żeby go nie pozdrowić. O takich ludziach żydowskie przysłowie mówi: „Kto rano nie pozdrawia swego bliźniego, to tak jakby go przeklinał”.

Błogosławimy również ludzi, którzy potrzebują pomocy. Kiedy ktoś przygotowuje się do trudnego egzaminu, życzymy mu powodzenia, błogosławimy mu. Czasami tę wdzięczność kierujemy ku Bogu, zamawiamy Mszę św. dziękczynną, pragniemy, aby komuś zapłacił sam Bóg, bo dobro, które wyświadczył, jest tak wielkie, że nie potrafimy się odwdzięczyć.

Takim prezentem, który ofiarujemy Bogu w dowód wdzięczności podczas Mszy św., są chleb i wino – dwa symboliczne dary, za którymi kryje się bogata rzeczywistość.

Chleb, który ofiarujemy na ołtarzu, jest czymś wspaniałym. Nic chyba doskonalszego, nic bardziej symbolicznego nie moglibyśmy ofiarować. Bo chleb to najpierw owoc ziemi i pracy rąk ludzkich. W chlebie obecna jest ziemia stworzona przez Boga, aby karmiła człowieka. Deszcz padający z nieba czyni ją płodną, a słońce swoim ciepłem pozwala dojrzewać jej plonom. W chlebie jest również ukryta ludzka praca: praca rolnika, młynarza, piekarza i wielu innych, codzienny szary i mozolny wysiłek człowieka. Praca oznacza utrzymanie. Zarabiać na chleb to znaczy zarabiać na życie. Jak wielka jest wartość pracy, potrafią powiedzieć tylko ci, którzy ją utracili. Dziś, gdy w naszym kraju wielu jest bezrobotnych, możemy w pełni dostrzec, jak wielkie jest pragnienie pracy. Praca to chleb, a chleb to życie.

Oprócz chleba składamy na ołtarzu wino. Chleb jest prozą codzienności, wino natomiast poezją. Wino jest swego rodzaju obdarowaniem i choć nie jest konieczne do życia, to nadaje mu znaczenie, bez którego życie być może nie byłoby warte zachodu. To, co nie jest konieczne, może być czasem ważniejsze od tego, co nieodzowne. Wino jest jakby kolorem wobec czarno-białego świata, muzyką wobec zgiełku i wrzasku, tańcem obok marszu, zabawą obok pracy, humorem obok powagi. W Starym Testamencie czytamy: „Wino jest radością. Zadowolenie serca i radość duszy daje wino pite w swoim czasie i z umiarem”. Wino i muzyka rozweselają serce, ale wyżej od nich obu Biblia stawia mądrość. Jeżeli ktoś niemądrze korzysta z dobrodziejstw wina, wówczas staje się ono przyczyną wielu nieszczęść dla niego i innych.

Wino jest też przyjaźnią i miłością. Ponieważ oznacza miłość, ma kolor krwi i jako takie jest wyrazem ofiary, która rodzi się z miłości. Miłość nie jest autentyczna, jeżeli nie godzi się na ofiarę, a ofiara nie ma wartości, jeżeli nie rodzi się z miłości. Wino zatem jest radością, jest ofiarą, jest miłością – jest radością ofiary w imię miłości.

„Miłujcie się wzajemnie, służcie sobie wzajemnie tym darem, jaki każdy z was otrzymał”. Tak to sformułował św. Paweł. Taki jest właśnie sens tej Liturgii Miłości. Bo kiedy się zastanawiamy nad tym, cóż Panu Bogu damy, to stajemy zdziwieni, że tak naprawdę to nic nie możemy Mu dać. „Moja jest ziemia i wszystko, co ją napełnia” – mówi Bóg. Jemu niczego nie potrzeba. Ale jak w takim razie dokona się ofiara? Otóż obok ciebie jest człowiek potrzebujący. Zrób coś dobrego dla niego, a to tak jakbyś samemu Bogu uczynił. Ofiaruj Bogu swoje cierpienie, krzyż, chorobę, przeciwności, trudności, wysiłek osobisty. Chleb i wino przynoszone do ołtarza to symboliczne dary, w których zawiera się wszystko to, co w nas najlepsze.

Chleb. Ty masz być chlebem dla ludzi. Brat Albert mówi, żebyśmy byli chlebem jedni dla drugich. Ten dar mamy przynosić. To są wszystkie nasze prace, wszystkie trudy. To jest też chęć życia w przyjaźni z ludźmi. Chleb łamany z innymi ludźmi, chleb braterstwa. Wszystkie nasze dobre układy z ludźmi, życzliwość. To wszystko zawarte jest w tym chlebie. To przynosimy Bogu na ofiarę.

Kiedy mówimy o chlebie, na pewno przypomina się nam Wigilia, łamanie chleba, życzenia. Coś z tej atmosfery, z tej życzliwości, z tej miłości musimy wnieść na Mszę św. i tego się nauczyć.

Eucharystia musi być szkołą miłości. Jeżeli włączymy to w Mszę św., jeżeli świadomie przyniesiemy to wszystko do ołtarza Bożego, to wtedy stanie się to elementem ofiary Chrystusa. Mamy więc dużo do zrobienia w czasie Mszy św. Musimy jakoś przebudować naszą świadomość, żebyśmy zawsze – kiedy kapłan przystępuje do przygotowania darów ofiarnych, kiedy formuje się procesja ofiarna, kiedy niosą w naszym imieniu chleb i wino – składali również swoje duchowe ofiary. I w ten sposób wchodzili w ofiarę samego Chrystusa. To jest ofiara Chrystusowa i ofiara nas wszystkich, całego Kościoła.

Starajmy się być tak dobrzy jak chleb, który składamy na ołtarzu. Dzielmy siebie, jak dzielimy chleb, i bądźmy tacy jak wino. Chciejmy swoje życie ofiarować dla gościnności, swój czas oddać na służbę, a swoje zdolności dla dobra wspólnego – nawet jeżeli cierpimy. Bo taka jest miłość, bo do tego zobowiązuje nas Jezus Chrystus. Zechciejmy dzisiaj i w przyszłości ofiarować na ołtarzu to wszystko, co chleb i wino wyrażają. Prośmy Chrystusa, aby nas przemienił w siebie, abyśmy byli godni udziału w Bożej naturze. Amen.