Dać życie na okup, ks. Stanisław Wronka


Miłość jest najczęstszym tematem w literaturze, piosence, filmie, zwłaszcza miłość nie­przeciętna, kiedy ktoś rezygnuje z bogactwa, kariery, zawodu, kiedy ryzykuje zdrowie, a nawet ży­cie, byle tylko być z ukochanym człowiekiem. O takiej miłości każdy marzy, bo ona nadaje życiu blask i sens. Taka wielka miłość zdarza się jednak rzadko. Najczęściej to, co zdawało się nią być, z biegiem czasu słabnie i kończy się rozczarowaniem czy wręcz tragedią. „Wielka” mi­łość okazuje się tylko wielką namiętnością i egoizmem, w którym człowiek zostaje oszukany, wyko­rzystany, a na koniec ­porzucony. Prawdziwa miłość z czasem wzrasta, przynosi czło­wiekowi trwałą radość i szczęście. Jej sprawdzianem jest goto­wość do wyrze­czenia się wszystkiego, oddania wszystkiego ukochanej osobie. Niewiele było takich dojrzałych miłości w historii ludzkości. Te najbardziej spektakularne prze­trwały w zbio­rowej pamięci ludzi, zostały zapisane, utrwalone. Są wzorem, punktem odniesienia, przypom­nieniem, zachętą, przedmiotem tęsknot.

Ewangelia jest zapisem autentycznej, wielkiej miłości. Oto Chrystus porzuca wszystko, oddaje swoje życie, bo umiłował każdego z nas do końca. Pragnie być zjednoczony z każdym człowiekiem. Pozostał pośród nas, z nami. Odkrycie tej miłości, przyjęcie jej oraz odwza­jemnienie własnym oddaniem oznacza dla człowieka spełnienie jego najgłębszych prag­nień. Spotykamy tu bowiem najczystszą miłość, pozbawioną wszelkich odruchów egoizmu, opartą na prawdzie, trwałą, a nawet wieczną, miłość nie tylko ludzką, ale i Bożą. Taka miłość nie tylko zaspokaja pragnienie serca człowieka, ale je przekracza. Bóg, który oddaje swe życie na ofiarę za grzechy, który dźwiga nasze nieprawości, który nam współczuje, który staje się naszym sługą i niewolnikiem, który nas miłuje, nasyca nasze życie poko­jem i łaską, zanurza je w sobie.

Otoczony i napełniony taką miłością człowiek, przezwycięża w sobie samotność, lęk, egoizm, słabość i zaczyna miłować Boga i innych ludzi tak, jak sam jest miłowany. Zaczyna miłować miłością Bożą, która przewyższa czysto ludzką miłość. Nie oznacza to odczłowiecze­nia ludzkiej miłości, pozbawienia jej ciepła, czułości, pasji, ale prowadzi do jej intensyfikacji i oczysz­czenia z tego, co ją zaciemnia i pomniejsza, do jej ugruntowania w prawdzie i wierności Bożej.

Odkrycie miłości Bożej i życie nią to odkrycie istoty Ewangelii i spełnienie życia. Ewan­gelia miłości otwiera przed człowiekiem pełnię życia. Widać to najlepiej na przykładzie ­świętych­. Oni są świadkami mi­łości Boga. Doś­wiadczyli jej, uwierzyli w nią i przy­jęli, żyli nią i ob­jawili in­nym w sposób bar­dzo kon­kretny, często po ludz­ku he­roiczny. Święty Win­centy à Paulo przez kilka lat dzielił los więź­niów, ga­lerników, aby im pomóc wrócić do normalnego życia. Istniały nawet specjalne zakony zaj­mujące się wykupem nie­wolników. Ich członkowie starali się o środ­ki potrzebne do ich wy­kupu, a niekiedy zas­tawiali za nich sa­mych siebie. Matka Te­resa z Kal­kuty towarzyszyła bied­nym i umierającym, by w ten spo­sób okazać im swoją mi­łość. Miłość jaś­niejąca w świętych zadziwiała współczesnych im i wciąż zadziwia. Jest to mi­łość Boża, którą urzeczywistnili w swoim życiu.

Ewangeliczna miłość do Boga i do bliźniego nie jest konkurencją dla miłości małżeń­skiej i rodzinnej. Nie chodzi o to, żeby wszyscy wstąpili do zakonu czy wybrali stan kapłański. Cho­dzi o to, żeby ewangeliczna miłość była obecna w miłości narzeczeńskiej, małżeńskiej, ro­dzinnej. Jeśli każdą ludzką miłość przepoimy miłością Bożą, to wówczas nasza ludzka miłość będzie jaś­nieć pełnym blaskiem, będzie prawdziwa, trwała, owocna, obdarzy każdego głębokim szczęś­ciem. Człowiek będzie w stanie przezwyciężyć egoizm i oddać wszystko kochanej oso­bie na wzór Chrystusa i dzięki Jego łasce. Ewangelia ma moc uchronić ludzką miłość przed skar­łowaceniem, nadużyciem, złudzeniem, przemijaniem.

„Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45). Przyszedł, aby miłować do końca i pozwolić nam również mi­łować na Jego wzór.