Dobre współzawodnictwo, ks. Bogdan Zbroja


Umiłowani w Chrystusie Panu, bracia i siostry! Na początku przytoczmy obraz, którym co kilka lat żyje wiele milionów ludzi na świecie – to olimpiada. Na niej wielu zawodników z kilkudziesięciu krajów świata zmaga się, aby wywalczyć medal – najlepiej złoty. Sportowcy dają z siebie dosłownie wszystko, aby stanąć na podium. Gdy ukończą bieg, często padają wycieńczeni na bieżnię… Podobnie w pływaniu czy rzucie oszczepem. Sport sprawia, że człowiek współzawodniczy z drugim człowiekiem o to, by być szybszym, silniejszym, wytrzymalszym… kultura fizyczna jest nawet przedmiotem, który jest obecny w szkołach. Dzieci i młodzież „walczą” w dobrych zawodach o bardzo dobrą ocenę, o puchar szkoły, o zdobycie mistrzostwa w piłce nożnej...

Nie mówimy jednak na kazaniu o sporcie, ale o słowie Bożym. Ewangelia i czytania opisują dobre współzawodnictwo, niejako konkurowanie między ludźmi. Tutaj chodzi nie tyle o medal zwycięstwa nad drugim człowiekiem, ile o wieniec chwały zwycięstwa nad samym sobą. Gdy patrzymy na przygotowania zawodników do olimpiady, zauważamy ich niezwykłą pracę, którą muszą wykonać. Spomiędzy wielu setek sportowców każdy kraj wybiera najlepszych, aby właśnie oni reprezentowali go wobec innych narodów. Ile litrów potu, ile powtórzeń tych samych ćwiczeń i ile samozaparcia potrzeba, aby być olimpijczykiem?! To wspaniała praca nad samym sobą – udoskonalanie siebie, aby zostać najlepszym ze wszystkich! Podobnie w naszych zmaganiach o zbawienie potrzeba stałego przezwyciężania samego siebie albo raczej zwyciężania Jezusa w nas samych! Jan Chrzciciel powiedział o Jezusie, że potrzeba, aby On wzrastał (por. J 3,30). Mamy udoskonalać siebie dla Niego i z miłości do Niego. Nigdy zaś dla naszej pychy i samozadowolenia.

Święty Paweł w Liście do Rzymian mówi o zdrowym „pobudzaniu do współzawodnictwa”. Apostoł, a dziś biskup czy kapłan, to dobry trener, który pobudza ludzi do współzawodnictwa w dobrych zawodach. Skoro jedno osiedle ubiera ołtarz na Boże Ciało, to drugie także potrafi, a może nawet lepiej niż to pierwsze! Skoro jedna wieś może mieć trzy godziny adoracji, to druga może temu poświęcić nawet cztery! Dobry katecheta zapali uczniów nie tylko do piątek z katechezy, ale także z matematyki czy języka polskiego! Oto współzawodnictwo w dobrem. Dobry ojciec i matka zachęcają swoje dzieci do chodzenia do kościoła, do nauki, do szanowania sąsiadów, do pracowitości. Czasami młodzi niechętnie wynoszą śmieci, sprzątają pokój, myją naczynia... ale właśnie tutaj uczy się człowiek współzawodnictwa oraz współpracy z innymi. Sumienna praca posłuży dobru innych, a ich dobra praca mnie samemu.

Oglądając kiedyś wiadomości, można było zobaczyć tysiące muzułmanów zgromadzonych w Mekce. W godzinie ich modlitw wszyscy, nawet na ulicy czy w sklepach, klękają i skłaniają się aż do ziemi, wielbiąc Boga. W wierze także jest współzawodnictwo. Nasza religia jest najdoskonalszą na świecie, ale i najbardziej wymagającą! Dla innych religii jest mało grzechów i wiele swobody. My mamy ciągle zwyciężać samych siebie dla świętości i doskonałości. Zdarza się jednak czasem, że obcokrajowcy są pobożniejsi niż my! Przyjadą z Zachodu i idą do kościoła, a u nas ludziom, którzy mają dosłownie dwieście metrów do świątyni, nie chce się iść albo się spóźniają! Kobieta kananejska z dzisiejszej Ewangelii może nas nauczyć wytrwałości w wierze. Jezus powiedział do niej: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara!”. Przyszła ona do Mistrza i błagała Go. Była wytrwała jak dobry sportowiec – NIEUSTĘPLIWA! Z Żydami wygrała na całej linii – ZWYCIĘŻYŁA! Otrzymała to, czego pragnęła – NAGRODĘ!

W ten sposób możemy odczytać dzisiejsze słowa, które zawiera pierwsza część liturgii Mszy Świętej. W wierze też mamy swoiste zawody. Winniśmy być wytrwali, nieustępliwi, wymagający od samych siebie bardzo, bardzo wiele! Także w naszych modlitwach mamy być zwycięzcami. Sercem, miłością i wiarą mamy „pokonywać” Tego, który chce nas obdarzyć darami. My też możemy „zwyciężać” Boga prośbami tak jak Kananejka! Nagrodą będzie nasze wieczne szczęście. Uświęcając się, modląc się i walcząc o dobro, zdobywamy wejście do niebios.