Dwie próby leczenia się z lęku, ks. Kazimierz Skwierawski


Bracia i Siostry, miejscem, które jest przedmiotem naszego szczególnego zainteresowania jest grób Pana Jezusa, pusty grób. Ten grób i wszystkie miejsca związane z życiem Pana Jezusa są od dwóch tysięcy lat obiektem szczególnego zainteresowania chrześcijan. Wiele osób miało już okazję nawiedzić te miejsca. Wszystkie ścieżki, które wydeptywali chrześcijanie do grobu Pana Jezusa przez dwa tysiące lat, nie są tak istotne jak te dwie, o których jest mowa w dzisiejszej Ewangelii. Biegną one od grobu Pana Jezusa i są wyraźnie różne. Są one konkretnymi sposobami istnienia człowieka.

Uroczystość Zmartwychwstania Pana Jezusa uświadamia nam, że od grobu Chrystusa, a zatem od wydarzenia Jego przejścia przez mękę i śmierć, biegną wyraźnie dwa sposoby istnienia człowieka. Pan Jezus proponuje człowiekowi jeden z nich. Drugi sposób proponują ludzie. Trzeba nam się obu tym sposobom przyjrzeć. Oba są adresowane do człowieka, który po grzechu pierworodnym egzystuje w lęku.

Człowiek jest pełen lęku, który jest bardzo złożony i kieruje różnymi jego działaniami. Odciska się na nim. Do takiego człowieka przychodzi zmartwychwstały Chrystus, któremu zależy na wielkości człowieka i jego rozkwicie. Dlatego mówi do niego, by się nie bał. Te słowa bardzo wyraźnie powtórzył Jan Paweł II, kiedy rozpoczynał swoją posługę na stolicy św. Piotra: „Nie bójcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi”.

Człowiek kształtowany przez Chrystusa zmartwychwstaje ze swoich lęków, z tego wszystkiego, co w jego życiu jest naznaczone bojaźnią. „One biegły od grobu – jak pisze św. Mateusz – z bojaźnią”. Ale ta bojaźń była prześwietlona przez wielką radość. A wielka radość zrodziła się z prawdy, która dotyczyła zmartwychwstania Jezusa. Ogromna bojaźń człowieka, związana z jego unicestwieniem i zatratą, została przez Chrystusa zupełnie obalona. Ta niezmiernie radosna prawda mogła przezwyciężać lęk i bojaźń człowieka. Czysta prawda o niezwykłym fakcie w historii świata. Radosna prawda o tym, że człowiek jest stworzony do życia, a nie do śmierci, że jedynie przechodzi przez śmierć. Czysta prawda o tym, że żadna ludzka potęga nie może człowieka unicestwić. Coś zupełnie niezwykłego! Tę prawdę niewiasty potrafiły przyjąć i stała się ona podstawą ich życia. Tej prawdy zaczerpnęły u źródła, skłaniając się do Chrystusowych nóg i obejmując je. Tej prawdy dotknęły. Tę prawdę głęboko umiłowały.

To jest jedna ścieżka, która wiedzie od Chrystusowego grobu. Ścieżka, na którą jesteśmy zaproszeni. Każdy z nas może spojrzeć w rzeczywistość pustego grobu i powiedzieć sobie: „Nie bój się niczego, bo wszystko zostało zwyciężone przez Chrystusa. Nie bój się śmierci, cierpienia, pokus, które na ciebie czekają, nie bój się nawet twoich grzechów i upadków, bo wszystko zostało zwyciężone i uleczone. I tu masz nieustanną możliwość zwycięstwa i leczenia się”. To jest sposób życia, do którego zaprasza nas Chrystus i do którego nas bardzo delikatnie pociąga, bo na nikim tego nie wymusza.

Od pustego grobu biegnie jednak i druga ścieżka, żeby się okazała w pełni prawda przypowieści Jezusa, że ktoś zasiał najpierw zboże, a zaraz potem został posiany chwast. Ta druga ścieżka jest oparta na niezmiernym lęku arcykapłanów, faryzeuszy i starszych. Lęku o to, że stracą władzę nad narodem wybranym, którym zresztą – jak to nieraz daje nam odczuć Ewangelia – pogardzali. Dopuszczony do głosu obłędny wręcz lęk sprawia, że człowiek w ogóle nie myśli, nie rozumuje i działa głupio.

To jest druga ścieżka, na którą zaprasza Szatan i każdy zły człowiek. Trzeba zobaczyć przeciwstawność tych ścieżek i próbę zupełnie iluzorycznego uleczenia się z lęku. Próba ta oparta jest na fałszu, na totalnym odrzuceniu prawdy. I to nie jakimś jednostkowym, wyrywkowym, bo chodzi o sposób życia. Kiedy Pan Jezus wskrzesił Łazarza, ten lęk osiągnął szczyt. I wszystko, co się działo potem, było zdecydowaną próbą rozprawy z tym, co stoi przeciwko staremu sposobowi życia. Choćby trzeba działać przeciwko faktom, choćby trzeba było je naginać – nie można cofnąć się przed niczym. Ta druga propozycja jest oparta na niezmiernej pogardzie w stosunku do człowieka. Przede wszystkim zaś do samego siebie. Jakże straszliwą pogardę trzeba mieć względem siebie, żeby opierać życie na fałszu, żeby nie dostrzegać prawdy. Jakże straszliwą pogardę trzeba mieć, aby opierać swoje życie na tak potwornej głupocie i bezmyślności.

Ta droga jest drugą propozycją. Ona usiłuje wydobyć się z lęku przez fałsz, siłę i pieniądz. Ta droga od Chrystusowego grobu, która niszczy arcykapłanów, starszych, faryzeuszy, zaczyna niszczyć żołnierzy, którzy wzięli pieniądze i zaczęli rozgłaszać fałszywą wieść. Oni przyjęli propozycję pogardy względem siebie samych. Pogardy, która bierze się z tego, że człowiek nie mówi prawdy, zaczyna być zniewolony. A należy pamiętać, że to prawda nas wyzwoli. Przed nami jest jednak wciąż możliwość wyboru.

Pierwsza modlitwa tej Mszy św. wskazywała na źródło chrztu, które wytrysnęło z paschalnego dzieła Chrystusa. W tym źródle zostaliśmy zanurzeni i przyjęliśmy zobowiązania, które odnowiliśmy w Wigilię Paschalną. Wyrzekliśmy się wszystkiego, co prowadzi do zatraty człowieka, do pogardy człowieka. Wybraliśmy zdecydowanie to, co daje Chrystus. Wybraliśmy prawdę, radosną prawdę. Tą drogą idziemy. Wybraliśmy Chrystusa, obejmujemy Go za nogi, cieszymy się Jego bliskością. Kochamy Go coraz bardziej i znajdujemy coraz więcej dumy i satysfakcji w tym, że możemy prowadzić taki sposób życia. To niezmiernie cieszy. W naszym życiu nie ma problemów wynikających ze złudnego leczenia lęku. Nie ma związanych z kłamstwem kłopotów, z których ktoś swoim wpływem mógłby nas wybawiać. Nie mam też problemów związanych z pieniędzmi, które chciano zapłacić, abyśmy rozgłaszali fałszywe wieści. Nie chcemy tego wszystkiego! Pogardzamy tym!

Uczestnicząc w tej Mszy św., prośmy Pana Jezusa, byśmy przyjmując Jego słowo i Ciało, wzrastali w Jego propozycji, by ona nas wiodła przez najbliższy tydzień. Prośmy Go, abyśmy następnej niedzieli mogli tu przyjść, podziękować Mu i jeszcze bardziej się umocnić na tę drogę, która nie jest pozbawiona trudności i kłopotów, ale jest zawsze rozświetlona Jego zwycięstwem.