Effatha, ks. Bogdan Zbroja


Umiłowani w Chrystusie Panu! Gromadzimy się na liturgii Mszy Świętej na początku września. Jest to wyjątkowy miesiąc dla nas modlących się tutaj. Wspominamy bowiem tych naszych braci i siostry, którzy zginęli w obronie Polski w czasie II wojny światowej. Pamiętać trzeba także o najmłodszych, którzy rozpoczęli nowy rok edukacji.

Na ten dzień Pan Jezus przygotował nam ucztę ze swojego słowa i ze swojego Ciała i Krwi. Wiemy bowiem, że każda Msza Święta składa się z dwóch głównych części – liturgii słowa oraz liturgii ofiary. Dlatego przez chwilę skupmy naszą uwagę na tym, czego Jezus Chrystus pragnie nas dziś nauczyć.

Przede wszystkim należy przyznać, że w dzisiejszej Ewangelii dostrzegamy przepiękną scenę: nasz Mistrz dokonuje uzdrowienia człowieka głuchoniemego. Jezus, „spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł: «Effatha», to znaczy «Otwórz się»” (Mk 7,32).

Postawmy pytanie: Kim jest ów głuchoniemy człowiek? Ktoś taki nie może wypowiedzieć ani jednego słowa, co więcej, nie słyszy, co się wokół niego dzieje. Można by tu przywołać obraz z życia jednej z polskich rodzin.

Po dwudziestu latach małżeństwa, z dwójką prawie dorosłych dzieci, Zofia i Michał znów zostali rodzicami. Ale to dziecko nie było oczekiwane... Dramat ten pogłębił fakt, że Krzyś urodził się z porażeniem mózgowym i w ogóle nie ma kontaktu z otoczeniem. Nie mówi, nie wiadomo, czy słyszy, jest sparaliżowany – ma niewładne ręce i nogi. Jakoś porozumiewa się z nim tylko najstarsza siostra, która intuicyjnie przeczuwa, co jest mu potrzebne, czy jest zadowolony albo głodny...

Tak moglibyśmy wyobrazić sobie człowieka z dzisiejszej Ewangelii. Człowiek zamknięty w sobie. Nie może się podzielić swoimi uczuciami, nie może powiedzieć, czego mu potrzeba. Nie może się nawet modlić w zgromadzeniu! Dodatkowo nie słyszy. Nie wie, co mówią inni, nie może poznać, co się dzieje w ich sercach. Nigdy nie słyszał szumu morza, śpiewu ptaków. Nigdy nie usłyszał słów ojca i matki.

Tak wyglądało życie człowieka przed wiekami i tak wygląda także dziś. Człowiek zamknięty w sobie i jednocześnie nieczuły na słowo. Jak ci pomóc, człowieku XXI wieku? Jak otworzyć twoje serce na głos, na słowo, na wiarę?

Jedynym możliwym sposobem jest przyprowadzenie człowieka głuchoniemego do Pana Jezusa. Tylko On potrafi uleczyć wszelkie choroby duszy i ciała!

W przypadku chorego Krzysia jego rodzina codziennie wspólnie modli się o cud uzdrowienia. Szczególnie gorliwie prosi o to najstarsza siostra.

A ja i ty? Czy potrafimy modlić się za ludzi głuchoniemych? Nie tylko tych chorych fizycznie, ale i za tych chorych duchowo? Czy modlę się za niewierzących? Czy modlę się za ludzi stojących daleko od Boga? Niewierzący jest bowiem podobny do takiego chorego człowieka – on nie mówi do Boga i Go nie słucha.

Niewierzącemu wydaje się, że Bóg nie istnieje – tak jak głuchemu wydaje się, że ptaki nie śpiewają, że ludzie nie mówią, że morze nie szumi, że echo nie odpowiada... A przecież wiemy, że jest inaczej.

Dlatego w czasie tej Mszy Świętej pomódlmy się za niewierzących – może nawet z naszych rodzin – coraz więcej bowiem jest wśród nas ludzi zagubionych i ogłuszonych przez hałas tego świata, ludzi, którzy nie uznają Boga.

Niech nasz umiłowany Mistrz – Jezus Chrystus – raczy nam wszystkim powiedzieć to, co w dzisiejszej Ewangelii: „EFFATHA”, otwórz się. Otwórz się na Boże słowa, otwórz się na dobro i piękno, otwórz się na prawdę Ewangelii.