Eucharystia znakiem jedności, ks. Roman Pindel


Zdajemy się tworzyć jakąś wspólnotę. „Choć liczni, tworzymy jedno”. „Tworzymy jedno”, dlatego że przybyliśmy tu wszyscy ze względu na obecność Chrystusa w Eucharystii. To dobra okazja, by postawić sobie pytanie o naszą wiarę w Eucharystię jako znak jedności. By pytać o to, czy wierzymy, że w niej jest wezwanie i siła do tego, by przezwyciężać w sobie to wszystko, co nas oddziela od innych wierzących albo co sprawia, że wykluczamy innych z naszej wspólnoty?

Na pytania w dziedzinie wiary najlepiej odpowiadają świadkowie, dlatego przywołamy jednego z nich. Świadkiem kwalifikowanym wiary jest biskup Michał Kozal, męczennik z Dachau. Został konsekrowany na biskupa na dwa tygodnie przed wybuchem II wojny światowej, a już na początku listopada 1939 roku został aresztowany przez Niemców. Ostatecznie znalazł się w Dachau, gdzie umieszczeni zostali pierwsi przeciwnicy Hitlera, w tym duchowni z Niemiec, Austrii, Czech i Polski. Od chwili aresztowania rzadko pozwalano mu odprawiać Mszę św., a przez ostatnie półtora roku życia był pozbawiony nawet możliwości przyjmowania Komunii św.

Władze obozu wykorzystały obozową kaplicę oraz Eucharystię do tego, aby dzielić osadzonych tam kapłanów, wzbudzać podejrzenia i wzajemną nieufność. Wstęp do niej i dostęp do Komunii św. mieli tylko duchowni narodowości niemieckiej, którym na każdym kroku wpajano, iż wszyscy inni to wrogowie narodu niemieckiego, ludzie modlący się o jego klęskę. Za podanie Komunii św. poza wyznaczoną grupą czy za jakąkolwiek posługę duszpasterską groziły surowe kary, ze śmiercią włącznie.

W takich warunkach niektórzy kapłani niemieccy łamali przepis obozowy. Znaleźli w swojej wierze takie uzasadnienie, by powiedzieć sobie, że Eucharystia jest ogromnym wezwaniem do jedności z innymi, a zarazem mocą do przekraczania granic ludzkich i diabelskich podziałów.

Czeski kapłan, były więzień Dachau, opisuje w swoich wspomnieniach ks. Karola Schramnela, który z przyjętej w kaplicy Komunii św. odłamywał i spożywał małą cząstkę, a resztę przekazywał czeskiemu kapłanowi, u którego przed wojną był wikariuszem. Dobrze wiedział, że on tą częścią Hostii podzieli się z innymi, zwłaszcza z tymi, dla których miała to być ostatnia Komunia św. w życiu. W ten sposób obaj pokonali w sobie samych podziały na zwycięzców i zwyciężonych, wrogów i swoich, decydentów i podwładnych. Obaj wyrazili w ten sposób wiarę, że Eucharystia jest znakiem i przypomnieniem, że Chrystus umarł za nas wszystkich dla pojednania ludzi z Bogiem i ludzi między sobą.

Biskup Michał nie miał wątpliwości, że właśnie w tym miejscu, gdzie tak bardzo się ludzi dzieli i nastawia przeciwko sobie, Eucharystia winna być znakiem i fundamentem jedności. Wierzył także, że w niej jest siła do tego, by przekraczać w sobie to wszystko, co tej jedności przeszkadza i zagraża.

Pewnego dnia do polskiego biskupa zwrócił się niemiecki ksiądz, który był odpowiedzialny za kaplicę w Dachau. Pojawiły się bowiem groźby jej zamknięcia, gdyż władze obozowe podejrzewały, że Komunia św. docierała też do duchownych, którzy nie byli Niemcami. Biskup Kozal po rozeznaniu sytuacji odpowiedział, że należy dzielić się Eucharystią, na ile się tylko da. Chodziło bowiem o wielkie dobro, zwłaszcza w przypadku ludzi skazanych na śmierć. Można było się spodziewać, że władze obozowe raczej nie odważą się zamknąć kaplicy, którą otwarły na polecenie Berlina.

Polski biskup chciał urządzić w obozie jubileusz dziesięciolecia święceń kapłańskich dla dwudziestu księży przebywających wraz z nim, których kiedyś formował jako ojciec duchowny, a później rektor w seminarium. Nie mogło być większego prezentu w tych warunkach, jak zdobycie dla nich Komunii św. Wierzył, że to pomoże im trwać wiernie przy Chrystusie, w powołaniu kapłańskim i w jedności między sobą.

Pewnego dnia władze obozowe znalazły u jednego z księży ukryty brewiarz i pieniądze. Wobec polskich więźniów stosowano odpowiedzialność zbiorową. Sam winowajca został brutalnie pobity i znalazł się w niebezpieczeństwie śmierci. Biskup uznał, że nawet temu, który naraził życie innych, trzeba przebaczyć. Znakiem jedności była Komunia św. przyniesiona pomimo wielkich rygorów panujących w miejscu odosobnienia tego księdza.

Przywołujemy dziś świadectwo biskupa Michała Kozala, beatyfikowanego w 1987 roku, ale także wielu bohaterskich kapłanów, dla których nie było wątpliwości, że Eucharystia jest fundamentem jedności. Pamiętajmy, że od nas zależy, czy nasza eucharystyczna wiara będzie miała przełożenie na nasze relacje z innymi. Czy my w naszych niepowtarzalnych warunkach także damy świadectwo o jednoczącej mocy tego chleba, nad którym kapłan w imieniu Chrystusa wypowiada słowa: „To jest Ciało moje”.