Ja żyję i będę żył, ks. Artur Noworyta (do młodzieży)


Drodzy młodzi przyjaciele! Jest takie opowiadanie hiszpańskiego pisarza ks. Calderona, w którym jest mowa o tym, komu przydzielić ostatnie miejsce w piekle. Gospodarze tego miejsca są zdania, że owe zaszczytne miano powinien otrzymać największy z grzeszników wyczekujących na przyjęcie przed bramą piekielną. Tu jednak zaczął się problem, bo nikt z kolejki nie wydawał się jednoznacznie godny tego „wyróżnienia”. Dopiero gdy wysoka komisja przepytała na tę okoliczność niepozornego człowieka stojącego z boku, całe piekło odetchnęło z ulgą. Okazało się bowiem, że właśnie ten, który znalazł się w tym gronie przez przypadek, który niczego złego nie zrobił, ale widział, jak ludzie ludziom byli wilkami, jakie popełniali zbrodnie, ale mimo to nie reagował, bo go nic nie obchodziło, bo mu było wszystko jedno, ten właśnie zajął ostatnie miejsce w czeluściach piekielnych.

To opowiadanie powinniśmy wziąć sobie do serca, bo jak mawiał Antoni Czechow: „obojętność to paraliż duszy, to przedwczesna śmierć”.

W listopadowej zadumie nad tymi, którzy już odeszli z tego świata, wejdźmy na drogę, która prowadzić nas będzie do wiary w zmartwychwstanie i życie wieczne. Aby zarezerwować sobie bilet do nieba, trzeba podjąć niezwykły trud, to kosztuje wiele wyrzeczeń.

Dzisiejsze czytania mszalne przypominają o powtórnym przyjściu Pana, o sądzie, o zmartwychwstaniu umarłych. Zastanówmy się przez chwilę nad tajemnicą zmartwychwstania. Katechizm Kościoła katolickiego mówi: „Jeśli jest prawdą, że Chrystus wskrzesi nas w dniu ostatecznym, to jest także prawdą, że w pewien sposób już jesteśmy wskrzeszeni z Chrystusem”. Prawda o naszym zmartwychwstaniu to jest rzeczywistość, w której już żyjemy. Wyznajemy wiarę w zmartwychwstanie, ale czy na co dzień widać w nas entuzjazm i radość z tego, że życie z chwilą śmierci się nie kończy? Choć przemijający i zniszczalny świat często oferuje człowiekowi przeróżne rzeczy, które niejednokrotnie są sprzeczne z nauką Chrystusa, to słysząc słowa św. Pawła: „bracia, módlcie się za nas, aby słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiało, podobnie jak to jest pośród was, abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych, albowiem nie wszyscy mają wiarę”, uwierzmy Bogu i dążmy do tego, aby prawda o naszym zmartwychwstaniu była dla nas sensem wiary.

Nasze zmartwychwstanie w Chrystusie dokonało się już w momencie przyjęcia chrztu świętego. Chrzest jest zatem dla nas bramą miłosierdzia Bożego, przez którą wchodzimy do nowego życia już tutaj, na ziemi. Zasady, jakie obowiązują nas po przejściu bramy chrztu, ukazał nam Chrystus w swojej nauce:

„Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani są za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania”.

Rzeczywistość zmartwychwstania związana jest z odrzuceniem grzechu, zwłaszcza ciężkiego, który powoduje, że tracimy łaskę uświęcającą, czyli nowe życie w Chrystusie. By odzyskać ową łaskę, potrzebne jest stanięcie przed Bogiem z prośbą o odpuszczenie grzechów w sakramencie pokuty.

Nie lękaj się o własne zmartwychwstanie, ale dziękuj Bogu za dar zmartwychwstania i proś Go, abyś wytrwał w Jego łasce. Proś, aby twoja wiara w zmartwychwstanie i życie wieczne była mocna. Zaufaj Bogu. Nie trać nadziei. Jeśli będziesz się trzymał Boga, który daje pewność wytrwania w łasce uświęcającej, osiągniesz zmartwychwstanie do życia w niebie. Nie musisz się lękać sądu, kiedy ponownie przyjdzie Chrystus.

Drodzy młodzi! Czytanie z Drugiej Księgi Machabejskiej ukazuje wiarę braci męczenników w zmartwychwstanie. Siedmiu synów przygotowuje się na straszliwą śmierć. Matka, patrząc, jak giną, mężnie zagrzewa ich, aby oddali swe życie z godnością. Widzimy, że ta kobieta umiała przekazać swoim dzieciom w sposób zdumiewający podstawowe wartości życia. Słyszeliśmy synów, którzy liczą się z Bogiem żywym, który na każdego człowieka patrzy. Mówią:

Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawo, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego. [...] Z nieba je otrzymałem, ale dla Jego praw nimi gardzę, a spodziewam się, że od Niego ponownie je otrzymam. [...] Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk, a którzy w Bogu pokładamy nadzieję, że znowu przez Niego będziemy wskrzeszeni.

Każdy z synów ma głęboką świadomość, że zmartwychwstanie. Wie, że jego życie nie kończy się w momencie śmierci, ale zostanie na nowo wzbudzone przez Tego, który ich stworzył i podtrzymuje ich nieustannie w istnieniu. Dlatego mogą w tak niezwykle dramatycznych okolicznościach powierzyć Bogu swoje życie.

Uwierzmy we własne zmartwychwstanie i życie wieczne. Ja żyję i będę żył. Umarli są niewidzialni. Poza tym są już mądrzejsi, bo poznali, jaki sens miało życie tutaj. Wiedzą więcej niż każdy habilitowany profesor, bo przeszli przez bramę śmierci. „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”.