Jezu, wspomnij na mnie, ks. Tadeusz Mrowiec


Lm 3,17-26; Łk 23,33.39-43
(Obrzędy, s. 214 i 256)

I rzekłem: „Przepadła moja / moc i ufność moja w Panu”. / Wspomnienie udręki i nędzy, / to popiół i trucizna; stale wspomina, rozważa / we mnie dusza (Lm 3,18-20). Drugi ze złoczyńców ukrzyżowany obok Jezusa rzekł: „Jezu wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”. Jezus mu odpowiedział: „Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23,42-43).

Za każdym razem zadziwia nas ta rozmowa dwóch skazańców, Jezusa i łotra. W obliczu śmierci odsłania się potęga Bożej miłości i pragnienie oczyszczenia serca grzesznego człowieka. Może się zdarzyć, że życie człowieka przez zniewolenie nałogiem stanie się dla niego samego i dla rodziny – jak mówi Księga Lamentacji – udręką, nędzą, którego symbolem jest popiół, a nawet trucizna. W tym przylgnięciu do grzechu człowiek jest bezradny, traci zdolność podniesienia się z upadku, a nieraz traci nadzieję. Dopiero cierpienie czy zbliżająca się śmierć rozrywa twarde skorupy grzechu i odsłania się serce spragnione dobra. Jeden ze złoczyńców ukrzyżowany na Golgocie, w obliczu śmierci zwraca się z ufnością ku Jezusowi. W doświadczeniu cierpienia i odrzucenia przez ludzi, w cierpiącym Jezusie dostrzegł światło nadziei, światło królestwa nie z tego świata. Wiedział, że Jezus cierpi podobnie jak on, ale słyszał też Jezusowe przebaczenie oprawcom: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). Jego duch zatem wyrusza tą drogą przebaczenia. Obudził w sobie bojaźń Bożą, uznaje Go jako jedynego Króla, broni Jezusa przed oskarżeniami swego kolegi, uznaje swoją winę: „My przecież sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki” (Łk 23,41), wypowiada imię Jezusa i z ufnością powierza swój los w Jezusowe ręce. I słyszy zdziwiony jak my: „Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23,43), bowiem jak mówi Księga Lamentów: „Nie wyczerpała się litość Pana, miłość nie zgasła. Jest nowa i świeża co rano: ogromna Twa wierność” (Lm 3,22-23).

(Tutaj można wskazać na świetlane przebłyski w życiu „po ludzku” przegranym zmarłej osoby).

Wyznanie wobec króla w obliczu śmierci

Wyznanie grzesznika wobec króla w obliczu śmierci ukazał Henryk Sienkiewicz w Potopie. Po bohaterskiej obronie Jasnej Góry, Babinicz – bo tak się kazał nazywać Kmicic od czasu wewnętrznej przemiany – dołączył do małego orszaku króla Jana Kazimierza, który powracał ze Śląska na ziemie Rzeczpospolitej. Niezbyt liczna świta królewska szukała bocznych dróg, aby nie spotkać Szwedów, którzy kontrolowali pogranicze polsko-węgierskie. Od Nowego Targu ruszyli okrężną drogą – może między Gorcami a Beskidem Wyspowym – w stronę Pienin. Tutaj natknęli się w wąwozie na liczny oddział Szwedów. Nie było odwrotu. W tej sytuacji Babinicz, z wiernymi sobie Kiemliczami, podjął beznadziejną obronę króla. Ostatecznie orszak królewski uratowali miejscowi górale, którzy sami śledzili Szwedów. Po skończonej bitwie król polecił odnaleźć ciało poległego – jak myślał – Babinicza. „Żołnierze przywlekli przed króla pana Andrzeja, który ciążył im ku ziemi i leciał przez ręce. Jednakże na widok króla przytomność wróciła mu na chwilę, uśmiech prawie dziecinny przebłysnął mu na twarzy, a blade jego wargi wyszeptały wyraźnie:

– Mój pan, mój król żywie... wolny... I łzy błysnęły mu w źrenicach.
– Babinicz, Babinicz! Czym cię nagrodzę?! – wołał król.
– Jam nie Ba-bi-nicz, jam Kmi-cic! – szepnął rycerz.

To rzekłszy, zwisł jak martwy na rękach żołnierzy”[1]. Dawniej Kmicic był łotrem. Był łotrem, kiedy w Wodoktach chciał zniewolić Oleńkę, był łotrem, gdy po okolicy, w Mitrunach, Upicie i Lubiczu przewodził rozbojom, rozpuście i pijaństwie. Okazał się łotrem, gdy w Kiejdanach przystąpił do grupy zdrajców Ojczyzny, której przewodził wojewoda litewski Janusz Radziwiłł.

Ale po opamiętaniu, u stóp Najświętszej Pani na Jasnej Górze, wróciwszy duszą do Boga, całe życie oddał, by naprawić swą przeszłość. Dlatego po skończonej wojnie ze Szwedami król o nim pisał: „Jakiekolwiek gravissima (grzechy ciężkie) Andrzeja Kmicica, w świetle jego następnych zasług i chwały zniknąć z pamięci ludzkiej mają, w niczym czci i sławy Chorążemu Orszańskiemu nie ujmując”.

Ucieczka grzeszników

W grafikach Litanii loretańskiej braci Klauberów (XVIII w.) Maryja, Ucieczka grzesznych, ukazana jest z Jezusem na ręku w centrum obrazu. Ramę medalionu, w którym znajduje się Matka z Synem Zbawicielem, tworzą potężne kotwice, gdyż to właśnie Matka miłosierdzia jest Kotwicą nadziei zbawienia każdego człowieka. Małe sceny umieszczone ponad i poniżej Maryi, ukazują duchowy sens wstawiennictwa Matki miłosierdzia za grzeszników. W pierwszej, ze Starego Testamentu, Abigail, żona Nabala, wyprasza u Dawida zaniechanie śmiercionośnej zemsty na mężu, który był podstępnym, niesprawiedliwym i uzależnionym od alkoholu człowiekiem. W drugiej, król Salomon wielkodusznie przebacza Adoniaszowi, przyrodniemu bratu, który chciał odebrać mu władzę. Kolejne dwa ukazują warowną wieżę, która była schronieniem dla wojowników Izraela w czasie walki Machabeuszy, oraz statek, który pomimo burzy na morzu dotarł szczęśliwie do portu. Ostatnia miniatura przedstawia Piotra Apostoła z Dziejów Apostolskich w wizji zwierząt, które Izraelici uważali za nieczyste, z Bożym poleceniem, by nie nazywał nieczystym tego, co Bóg uznał za czyste (por. Dz 10,13). Po tym widzeniu Piotr udaje się do Cezarei i udziela chrztu poganinowi Korneliuszowi. Ten, któremu Jezus wybaczył trzykrotne zaparcie, ma otworzyć drogę do łaski zbawienia wszystkim, którzy o nią poproszą. Po chrzcie Korneliusza Piotr mówił: Jezus z Nazaretu po zmartwychwstaniu „rozkazał nam ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych (...) każdy, kto w Niego wierzy, w jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów” (Dz 10,42-43)[2]. Maryja, Ucieczka grzeszników, budzi nadzieję na zbawienie dla każdego człowieka.


[1] H. Sienkiewicz, Potop, t. II, rozdz. XXI, Poznań 1953, s. 430.
[2]
Por. H. Groër, Litania..., dz.cyt., s. 169–171.

Więcej:
Wejdź do radości Pana