Kim powinien być dla mnie Chrystus?, ks. Janusz Mastalski


Istnieje stare przysłowie, które stanowi świetny komentarz do dzisiejszego fragmentu Ewangelii: W zależności od tego, kim ktoś jest dla Ciebie, tak go traktujesz. To prawda, że jeśli kogoś cenimy, jeśli ktoś jest dla nas autorytetem, jeśli kogoś kochamy, to ten ktoś jest przez nas szanowany, doceniany, liczymy się z jego zdaniem.

Kiedy patrzy się na statystyczne polskie rodziny, to widać pewną prawidłowość. Przeciętny Polak to ojciec, który nie realizuje się w domu i zaczyna pić. To pociąga za sobą utratę autorytetu. Dzieci zaczynają go lekceważyć, a rodzina ulega rozkładowi. Można więc powiedzieć, że istotna staje się odpowiedź na pytanie: Kim dla mnie są członkowie mojej rodziny? Mąż powinien sobie nieustannie uświadamiać, kim jest dla niego żona. Ta z kolei powinna sobie odpowiedzieć na pytanie: Kim jest dla mnie mąż? Bardzo ważne jest, aby również dzieci zadały sobie pytanie o to, kim są dla nich rodzice.

Dzisiejszy fragment Ewangelii ukazuje fundamentalne pytanie Jezusa wychowawcy, Mistrza z Nazaretu: „A wy za kogo Mnie uważacie?”. Wiedząc o tym, że stosunek do Niego może być dwuznaczny z racji kontrowersyjnej nauki, zadaje to pytanie. A jak powinna brzmieć odpowiedź współczesnego człowieka? Niech pomocą będą słowa znanych osób, które swoim życiem i wyborami dawały i dają odpowiedź na pytanie zadane przez Chrystusa.

Jan Paweł II mówił z naciskiem podczas jednej z homilii: „Nie ma takiej sytuacji, w której nie można byłoby zwyciężyć miłością w imię Chrystusa”. Ten człowiek, który przez wiele lat przekraczał siebie, swoją fizyczną słabość, chciał prawdopodobnie powiedzieć, że dla współczesnego człowieka Chrystus jest mocą, wewnętrzną siłą. Jest mocą, która przemienia nawet najbardziej beznadziejną sytuację. Każdy z nas doświadczył w swoim życiu sytuacji, które wydawały się bez wyjścia, a jednak udało się pokonać słabość, bo opowiedzieliśmy się za Chrystusem. Dlatego też na pytanie, które Jezus dziś zadaje każdemu z nas: Kim jestem dla Ciebie?, pierwszą odpowiedzią powinno być stwierdzenie: Jesteś moją mocą i siłą.

Patrząc na inne wspaniałe teksty osób-symboli polskiej religijności i wierności wartościom chrześcijańskim, nie sposób nie przytoczyć słów sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego: „Trzeba dać świadectwo Chrystusowi. Nie wystarczy świadectwo przykładu. Trzeba świadectwa słowa, musi być też świadectwo cierpienia, upokorzenia, a nawet krwi”. To jednoznaczne wezwanie oznacza uznanie Mistrza z Nazaretu za ofiarę, w której trzeba się zanurzyć. Można więc powiedzieć, że na pytanie: Kim jest dla mnie Jezus? odpowiedź jest następująca: Jest ofiarą, która wysłużyła dla mnie zbawienie. Zaprasza więc Chrystus także do ofiary, do ofiarności. Polega ona między innymi na likwidowaniu buntu, szczególnie wtedy, gdy w naszym życiu nie układa się tak, jak to zaplanowaliśmy.

Nie tak dawno w Krakowie odbył się ślub pewnej pary. Nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że pan młody na tydzień przed uroczystością został poważnie zraniony przez bandę wyrostków. Opowiadał później, że była to bolesna, ale wymowna lekcja dana przez Boga. Zrozumiał, że w tak kruchym życiu liczy się zdrowie, nie pieniądze czy praca.

Chrystus jest więc ofiarą, ale jest również drogą, którą trzeba odnaleźć. Święty Franciszek z Asyżu mówił dobitnie do swoich uczniów: „To nie złe duchy ukrzyżowały Go, lecz to ty wraz z nimi Go ukrzyżowałeś i krzyżujesz nadal przez upodobanie w wadach i grzechach”. Człowiek, który tkwi w grzechach, nie wyznaje wiary w Chrystusa. A przecież On jest drogą, wskazuje, gdzie iść, jakich dokonywać wyborów. Jednak w tym miejscu może ktoś powiedzieć, że świat należy do tych, którzy się rozpychają. Ale czy ci mają spokojne sumienie? Jeśli w tej świątyni jest ktoś, kto kogoś skrzywdził, kto jest nieuczciwy, kto kłamie, czy może mieć spokojne sumienie? Oczywiście na jakiś czas można zabić wewnętrzne wyrzuty. Ale to taktyka skuteczna tylko na krótko! Chrystus jest więc drogą, która wymaga weryfikacji życia.

Odwołując się do słów Jana Pawła II, można odpowiedzieć jeszcze w jeden sposób na pytanie: Kim jest Chrystus? Ojciec Święty podczas swej pierwszej pielgrzymki do ojczyzny mówił: „Człowieka nie można zrozumieć do końca bez Chrystusa”. Jezus jest więc sensem życia, jest jego źródłem i celem. Domaga się życia w tej perspektywie. A przecież wielu z naszych rodaków uważa, że bez Boga i Kościoła można sobie poradzić. Trzeba z naciskiem podkreślić: do czasu!

Dzisiaj Chrystus pyta każdego z nas: Za kogo Mnie uważasz? Kim dla Ciebie jestem? Leopold Staff pisał w formie modlitwy tak: „Panie, uczyń mnie człowiekiem, który nie stracił w życiu ani jednej godziny”. Jeżeli odpowiedź na postawione dziś przez Chrystusa pytanie będzie taka jak apostołów: „Jesteś Mesjaszem”, to możemy być pewni, że nie stracimy w swoim życiu ani jednej godziny.