Krzyż Chrystusa wyrazem miłości, ks. Stanisław Saletnik


Wielki Piątek to nie jeden z wielu dni w kalendarzu, to dzień, w którym chrześcijanie przeżywają tajemnicę śmierci Jezusa. Nie ma Mszy św., ale przeżywamy w liturgii dramat ofiary miłości Chrystusa na krzyżu. Kościół zaprosił nas na rozważanie męki Pańskiej, na modlitwę powszechną i na uroczystą adorację krzyża. Kapłan w trzech etapach będzie odsłaniał wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa i za każdym razem zaśpiewa: „Oto drzewo krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata”. My odpowiemy: „Pójdźmy z pokłonem” i będziemy adorować krzyż, przyklękając i całując go. Ta adoracja krzyża jest wyznaniem naszej wiary, że chcemy ukrzyżowanego Pana – który dokonał zbawienia, oddając się do końca – umiłować bez reszty. Przecież Pan Jezus powiedział: „nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś daje życie za przyjaciół”. Krzyż to nie tylko znak zbawienia, ale i największej miłości Chrystusa, „który uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej”. Nie ma chrześcijaństwa bez krzyża Chrystusowego. Trzeba mocno podkreślić to, że dziś są tacy chrześcijanie, którzy chcą Chrystusa bez krzyża. Tymczasem kto szuka Chrystusa bez krzyża, znajdzie krzyż bez Chrystusa. Wierność Chrystusowi to wierność Jego krzyżowi, a wierność krzyżowi to wierność miłości, którą on wyraża. Ojciec Święty w orędziu na niedzielę misyjną 2002 roku pisał: „Krzyż, z którego jaśnieje już oblicze Zmartwychwstałego, prowadzi nas do pełni życia chrześcijańskiego i doskonałej miłości, ponieważ objawia wolę Boga, który dzieli się z ludźmi swoim życiem, miłością i świętością”.

1. Krzyż wyraża więc miłość ofiarną do ostatnich granic: „Chrystus ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi”. Nasza ofiara krzyżowa rozłożona jest na wszystkie dni życia i na wszystkie akty naszej posługi bliźnim, rodzinie, ojczyźnie, społeczeństwu. Niedawno słuchałem w telewizji dyskusji na temat wpływu rozbicia rodziny na dziecko. Jeden z dyskutantów powiedział: „Rozbicie rodziny zawsze krzywdzi dziecko, dlatego za wszelką cenę i ofiarę należy osiągnąć porozumienie”. Na to jedna z kobiet podniesionym głosem dowodziła: „Dzieci nie mają prawa żądać od rodziców takiej ofiary, bo skończyły się czasy cierpiętnictwa kobiety. Każdy ma prawo do swego szczęścia”. Pomyślmy, czy bez ofiary można być wartościowym ojcem, żoną, matką, obywatelem.

2. Krzyż wyraża też miłość wierną. Nie odłożył Chrystus krzyża przy stacji trzeciej, gdzie się pod nim załamał aż do upadku, nie porzucił go przy stacji szóstej i ósmej, gdzie się nad Nim użalano, ani przy stacji dziewiątej, kiedy się już zdawało, że nie zdoła pójść dalej. Jeśli go raz przyjął na swe ramiona, to po to, aby na nim umrzeć.

Pewna matka przełożona powiedziała do jednej z sióstr, która szemrała na krzyż, jaki musiała nieść: „Nie wleczcie za sobą krzyża, nieście go! Bądźcie wierne do końca”. Jest w tym powiedzeniu wielka mądrość.

3. Krzyż uczy nas miłości przebaczającej. Na krzyżu Chrystus jako pierwsze z siedmiu słów skierował do Ojca modlitwę: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). Oni wiedzieli, co czynili, ale nie znali Jego miłości.

Na krzyżu – pisał Ojciec Święty w niedzielę misyjną – Jezus ukazuje, w jakich warunkach możliwe jest przebaczenie. Na nienawiść, z jaką prześladowcy przybili Go do krzyża, odpowiada modlitwą za nich. Nie tylko przebaczył im, lecz wciąż ich kocha – pragnie ich dobra i dlatego wstawia się za nimi.

Chrześcijanin, patrząc na krzyż, tak jak Chrystus musi przebaczyć krzywdy prawdziwe, jak i urojone. Wobec krzyża i tej miłości należy paść z uwielbieniem na kolana i prosić o przebaczenie i przebaczyć. Dziś w czasie adoracji krzyża wyrzućmy z serca wszelkie urazy. To trudne, ale konieczne. Kto poddaje się nienawiści, nie ma nic wspólnego z Chrystusowym krzyżem. Przed Komunią św. będziemy odmawiać Ojcze nasz i prosić: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Przebaczenie naszych win może nastąpić pod warunkiem, że my przebaczymy. To przebaczenie jest sprawą naszego zbawienia. Chrześcijanin nie może nienawidzić.

4. Miłość promieniująca z krzyża jest cierpliwa, umie przebaczać, przypomina, że od krzyża większe jest życie, jakie zeń wytrysnęło; skończy się krzyż, skończy się ból, skończy się władztwo śmierci – krzyż jest tylko drogą do zmartwychwstania. Nawet krzyż na grobie zatknięty jest gwarantem nadziei, oby tylko cierpliwie umieć czekać.

Niemiecki kaznodzieja Abraham a Santa Clara przytacza legendę z życia pewnego świętego. Niósł on ze studni pełne wiadro wody. Przy każdym kroku woda się mu rozlewała. Spotkana mądra kobieta poradziła mu: „Połóż na wodzie dwa kawałki drewna w formie krzyża”. I woda przestała się rozlewać. Może i w naszym sercu przelewają się fale goryczy i dusza napełniona jest łzami. Trzeba rzucić na te wzburzone fale dwa kawałki drewna, z których zrobiony jest krzyż, a serce się uspokoi, człowiek przypomni sobie, że nie jest sam, że z nim i dla niego cierpi Chrystus.

5. Wreszcie miłość, której uczy nas krzyż, zdobywa serce ustępliwością. Wiele dziś o tym mówi św. Paweł, podkreślając, że Chrystus: „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej”. Czy aby nie przeciwnie bywa u nas, gdy chcemy postawić na swoim, podkreślić swoją wyższość? I to zraża ludzi do Chrystusa. Nasza nieustępliwość odstrasza czasem od chrześcijaństwa, zwłaszcza nieustępliwość w błahych sprawach. Uniżenie samego siebie i posłuszeństwo woli Ojca obserwujemy w postawie Chrystusa i dziś. Widzimy, jak w dalszym ciągu ustępuje On grzesznikom, nawet bluźniercom, świadcząc im miłosierdzie i przebaczenie, aby zdobyć ich dusze. Czy i nam nie potrzeba ustępliwości, aby „posiąść” dusze dla Chrystusa?

Kochani! Adorujmy krzyż Chrystusa. Uczmy się z krzyża miłości ofiarnej, wiernej, przebaczającej, cierpliwej i ustępliwej, a zbawimy duszę swoją i pociągniemy innych do Chrystusa.