Krzyż – znak zwycięstwa, ks. Dariusz Stawiecki


Umiłowani w Chrystusie Panu!

Bardzo dobrze znamy słowa pieśni:

Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony,
Na wieczne czasy bądźże pozdrowiony.
Gdzie Bóg, Król świata całego,
Dokonał życia swojego.

Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony,
Na wieczne czasy bądźże pozdrowiony.
Ta sama krew Cię skropiła,
Która nas z grzechów obmyła.

Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony,
Na wieczne czasy bądźże pozdrowiony.
Z Ciebie moc płynie i męstwo,
W Tobie jest nasze zwycięstwo.

Dzisiejsze święto przypomina nam wielkie znaczenie krzyża jako znaku chrześcijaństwa i uświadamia, że nie możemy go traktować jedynie jako dekoracji mieszkania, miejsca pracy czy jednego z wielu elementów codziennego stroju. Z chwilą śmierci Chrystusa na krzyżu stał się on znakiem zwycięstwa nad Szatanem i grzechem, znakiem zbawienia, chwały, chluby, mocy i nadziei. To dlatego krzyżowi przysługuje szczególny kult. Rozpoczął się on w V wieku w Jerozolimie. Święto to obchodzimy 14 września, w rocznicę poświęcenia świątyni zmartwychwstania.

Moi drodzy!
Przychodzi taki dzień, który każdy człowiek przeżywa jako swój własny dzień podwyższenia krzyża. Nikogo on nie ominie.

Kaznodzieja protestancki Billy Graham opowiadał kiedyś o wydarzeniu z terenów, które określił ogólnie jako Wschód. Otóż w czasie walk, które miały tam miejsce, żołnierze jednej z walczących stron wkroczyli do chrześcijańskiego miasteczka. Chrześcijanie schronili się w kościele. Tam też wtargnęła grupa żołnierzy, którzy zwrócili uwagę na duży obraz z ukrzyżowanym Chrystusem. Zrzucili go na ziemię, zdeptali, a drżącym z przerażenia zebranym ogłosili, że muszą wyrzec się swojej wiary. Kto chciał ocalić życie, musiał splunąć na Ukrzyżowanego. Przestraszeni ludzie zaczęli wykonywać haniebny rozkaz. Już czterech splunęło na obraz. Ale piąta osoba, młoda dziewczyna, zdobyła się na akt wielkiej odwagi – nie splunęła, wręcz przeciwnie: podeszła i podniosła obraz, wycierając go sukienką. A potem rzekła: „Możecie mnie zabić”. I wtedy nastąpiło coś wprost nieprawdopodobnego. Dziewczynie darowano życie, a rozstrzelano tych czterech, którzy napluli na obraz.

Bracia i siostry!
Znamy moc krzyża. Jesteśmy uczniami Jezusa Chrystusa, dotykamy tajemnicy Jego krzyża i pamiętamy o słowach: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. W kontekście tych słów dotykamy tajemnicy naszego krzyża, który jest wyrazem miłości, wiąże się z wyrzeczeniem, cierpieniem (i to nie tylko fizycznym), zaparciem się siebie, a czasami i ze śmiercią. Dla uczniów Chrystusa nie ma innej alternatywy. To Bóg daje nam w znaku krzyża symbol zwycięstwa w dziele zbawienia, współcierpienia z każdym z nas żyjących współcześnie i nadziei na sens tego cierpienia.

Ojciec Święty Jan Paweł II w czasie Mszy św. odprawionej w katedrze wawelskiej w 1987 roku mówił:

Bądź pozdrowiony Krzyżu Chrystusa!
Kiedy na górze w Galilei Pan mówi do apostołów: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28,18), wówczas nasza myśl i serce zwracają się do Krzyża.
To w Krzyżu jest Ci dana, o Chryste, „wszelka władza”, taka władza, jakiej nikt inny nie ma w dziejach świata.
To w Krzyżu jest moc odkupienia człowieka, w imię której apostołowie słyszą: Idźcie... nauczajcie wszystkie narody.
To w Krzyżu Chrystusa Bóg Trójjedyny: Ojciec, Syn i Duch Święty stał się życiem dusz nieśmiertelnych. A początek tego życia stanowi chrzest.
To w Krzyżu, w tym – po ludzku znaku hańby – stałeś się, o Chryste, Pasterzem naszych dusz i Panem dziejów. (...) W Krzyżu „poznaliśmy miłość” (1 J 3,16), tę miłość aż „do końca”.

Dziękujmy dziś Bogu także za to, że objawił nam swą czystą miłość na krzyżu, a także uświadommy sobie, że wszyscy musimy dawać prawdziwe świadectwo o zwycięskiej i życiodajnej mocy krzyża, pokonując dzień po dniu grzech egoizmu i wszelkie zło. Do tego zachęcał nas Ojciec Święty w 1999 roku w Siedlcach. Mówił:

Współczesny świat potrzebuje ludzi zakorzenionych w Krzyżu Chrystusa i gotowych ponosić dla Niego ofiary. Krzyża, który swoimi ramionami łączy niebo z ziemią i ludzi pomiędzy sobą. Krzyża, który rodzi nowych i odważnych głosicieli i wyznawców, kochających Kościół i za niego odpowiedzialnych, prawdziwych heroldów wiary.

Czy w trzecim tysiącleciu chrześcijaństwa jestem nim i ja ze swoim krzyżem?