Małżeństwo wspólnotą przebaczenia, ks. Mirosław Czapla

Kol 3, 12-17

Za chwilę stanie się wielkie dobro; dwa istnienia scalone zostaną w jedno. Mężczyzna i kobieta staną się mężem i żoną, nowym stworzeniem, któremu na imię małżeństwo. Odtąd będzie ich można nazywać małżonkami, jakiś czas potem rodzicami, dziadkami, może także pradziadkami... Nie spieszmy się teraz z nowymi określeniami, bo najważniejsze nie to, jak ich nazywać, ale co się dzieje z nimi i w nich, że ta miła uroczystość, zewnętrznie tak okazała i wzruszająca, ma kolosalne znaczenie dla Izabeli i Marcina.

Małżeńskie przymierze tych młodych potwierdzi ich miłość; dojrzewali do daru z siebie przez kilka lat. Odkrywali swoje upodobania, postawy, umiejętności, wady i zalety, otwierali przed sobą wzajemnie coraz to nowe obszary swej życiowej historii powierzając w dyskrecji to, co było osiągnięciami i co się w życiu nie udało. Otwierali serca, powierzali swe dusze roztropnie i ze świętym umiarem czekając na powierzenie całej osoby. Ufam, że także zachowali święty umiar w spojrzeniu i dotyku. Jeśli godnie i rozważnie przeżyli swe narzeczeństwo, niech będą spokojni, co do przeżycia wspólnej drogi małżeńskiej i rodzinnej. Jeśli nie, niech zawierzą Bożemu miłosierdziu to, co było złe, niech sobie wzajemnie przebaczą. Wspólnota małżeńska ma być miejscem, w którym mąż i żona umieją sobie wybaczać. Jak słyszeliśmy dzisiaj w liście św. Pawła do Kolosan: wybrańcy Boży – mężowie i żony – mają żyć „zanosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem” (Kol 3,13).

Co czeka ich na drodze małżeństwa? Nie potrafimy określić zdarzeń, ale możemy opisać tę duchową rzeczywistość. Poprzez słowa przysięgi małżeńskiej Bogu obiecają, że będą się wzajemnie troszczyć o swoje życie i zbawienie. Przyjmując sakrament małżeństwa staną się znakiem obecności Jezusa Chrystusa w ich miłości oblubieńczej. Będą dwiema osobami, które nadal pozostaną dwiema osobami, ale – darujcie patos – jakby o jednym sercu, bo miłość sprawi, że będą mogli powołać do istnienia kolejne osoby. Będą obrazem Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Trzeba to sobie wyraźnie uświadomić, że miarą miłości nowych małżonków będzie otwartość na największy osobowy dar od Boga, jakim jest dziecko. „Małżeństwo bowiem nie jest kontraktem, polegającym jedynie na wymianie dóbr i usług, ale przymierzem, polegającym na wymianie osób (...) Kiedy Bóg stworzył człowieka, mężczyznę i niewiastę, już na początku dał im nakaz, aby byli płodni i rozmnażali się. Mieli być obrazem Boga – Ojca, Syna i Ducha Świętego, jedności Trojga, Boskiej Rodziny. Tak wiec, kiedy dwoje staje się jednym w przymierzu małżeńskim, to „jedno”, którym się stają, jest tak rzeczywiste, że dziewięć miesięcy później mogą stanąć przed koniecznością nadania mu imienia! Dziecko jest uosobieniem ich jedności mającej źródło w przymierzu”(S.K. Hahn, W domu najlepiej. Nasza droga do Kościoła katolickiego, Marianum 2009).

Patrzymy na świętych, którzy poprzedzili nas w drodze do nieba jako małżonkowie. Uczymy się wiary od naszych braci i sióstr – uczniów Chrystusa, którzy uświęcali się w sakramencie małżeństwa. W historii Kościoła świętego pierwszą parą małżeńską beatyfikowaną tego samego dnia byli bł. Maria Corsini oraz Luigi Beltrame Quattrocchi. Sługa Boży Jan Paweł II ogłosił ich błogosławionymi 21 października 2001. Był to w pewien sposób symboliczny gest Ojca Świętego ukazujący nowy model świętości – duchowość małżeńską na początku nowego tysiąclecia wiary. Kiedyś powołanie małżeńskie do świętości uznawano za niższe od powołania do dziewictwa. Kościół święty pogłębił swą refleksję o świętości nazywając dziewictwo i małżeństwo dwoma uzupełniającymi się rodzajami jednego chrześcijańskiego powołania. W sakramencie małżeństwa mężczyzna i kobieta dążą do tego, aby stać się jednym ciałem, aby być „oboje porwani ku Panu”. Życie dwojga mieszkańców Rzymu – Marii – gospodyni domowej i Luigiego, adwokata nie było wcale usłane różami. Wiele musieli ponieść trudów i cierpień w czasach, gdy Włochy przeżywały polityczne oczarowanie faszyzmem, a szczególnie wtedy, gdy zostały wciągnięte w wir wojennej przemocy. Niejednokrotnie Maria i Luigi przeżywali chwile cierpienia, lęku o siebie i swoje dzieci, spotykali się z niechęcią czy pogardą. Jako świadomi i odważni katolicy potrafili zmierzyć się z lękiem o życie; gdy Maria po raz czwarty poczęła dziecko i jej życie stało się zagrożone. Małżonkowie przeżywali wtedy poważny kryzys, który zapewne także odbił się na ich modlitwie budząc w niej dramatyczne pytania, kierowane do Boga. Razem szukali w Nim pokoju. Potrafili sobie wzajemnie zaufać i przebaczyć niepotrzebne poddawanie się nastrojowi i lękom.

Dzisiejsze słowo Boże oświetla drogę małżonków: „Jako wybrańcy Boży, święci i umiłowani, obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość” (Kol 3,12). Święty Paweł pisał te słowa do wspólnoty chrześcijan, która przeżywała pewne zamieszanie związane z pomniejszaniem roli Chrystusa, gdy niektórzy fałszywi nauczyciele mówili, że pomocnikami zbawienia ważniejszymi niż Chrystus są aniołowie. Święty Paweł z całą mocą podkreślił, że tylko Chrystus jest jedynym Zbawicielem i pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Nauka zaś Chrystusa ma prowadzić ludzi do miłości, która jest więzią doskonałości.

Jakie to niesie przesłanie dla Izabeli i Marcina na ich małżeńskie życie? Miłość męża i żony jest więzią, o ile kochają się wzajemnie w sposób wierny, wyłączny, całkowity, płodny i dozgonny. Miłość pozbawiona tych walorów, może stać się tylko więziennym węzłem.

Drodzy w Chrystusie!

Z serca wam życzymy, by wszystko, co będziecie robić i przeżywać jako małżonkowie umacniało waszą więź. „A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni” (Kol 3,15).

Amen.