Mieszkanie w domu Ojca, ks. Leszek Mateja


Jednym z najistotniejszych problemów młodych małżeństw jest znalezienie własnego mieszkania. Początek wspólnej drogi życiowej jest nacechowany ogromną nadzieją związaną z rozkwitem wzajemnej miłości małżonków i ze spełnieniem różnych planów, ale często jest także obarczony lękiem, który skupia się wokół tematu mieszkania. Czy będą mieć samodzielne mieszkanie, czy mieszkanie z teściami nie zakłóci rozwoju ich miłości? Podobne wątpliwości pojawiają się wśród ludzi wyjeżdżających do pracy za granicę, z jednej strony nadzieja na wyższe zarobki, a z drugiej trwoga związana między innymi z tym, gdzie i w jakich warunkach będą mieszkać.

Te przykłady obrazują podobny związek nadziei i niepewności wtedy, gdy myślimy o naszej śmierci. W drodze do domu Ojca nadzieja zmartwychwstania łączy się z trwogą związaną z pytaniem, czy będzie tam miejsce dla mnie, czy będę zbawiony. A jeśli tak, to jak będzie wyglądało moje nowe mieszkanie. Na ziemi wiem, co mam, choć nie jest to doskonałe, to jednak przyzwyczaiłem się, a z jaką rzeczywistością spotkam się po śmierci... Te lub inne pytania pojawiają się wtedy, gdy myślimy o naszej śmierci. One zawsze się pojawiają, gdy człowiek wybiera się w jakąś daleką drogę, a są tym ostrzejsze i budzą niepewność, kiedy myślimy o drodze prowadzącej z ziemi do nieba.

Wszystkie niepewności, które rodzą się w człowieku w obliczu tajemnicy śmierci, chce rozwiać Jezus, kiedy mówi: „Niech się nie trwoży serce wasze (...). W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział”. Jezus zapewnia nas, że jest dla nas mieszkanie w domu Ojca. Mało tego, On tam idzie przed nami, aby je przygotować, urządzić pod kątem naszych upodobań, najskrytszych marzeń. Przecież Jezus zna nasze pragnienia, słyszy nasze prośby. On zna nas lepiej niż my siebie. Stąd to, co nam przygotuje, przerośnie nasze wyobrażenia i marzenia. Takie mieszkanie czeka na nas w domu Ojca Niebieskiego. Jezus obiecuje również, że nas tam zabierze, bowiem nasza niepewność jest związana także z podróżą do domu Ojca. Któż nie boi się śmierci, a także cierpienia, które jej towarzyszy? Zbawiciel zapewnia nas, że będzie przy nas w tym bolesnym doświadczeniu. Nie tylko zapłacze nad nami, jak zapłakał nad zmarłym Łazarzem, ale tak jak jego wyprowadzi nas z grobu, a potem wprowadzi do domu Ojca.

Jezus jest bowiem drogą, która prowadzi do prawdy i do życia. On jest drogą i kresem tej drogi, czyli prawdą i życiem. Oto, co nas czeka w domu Ojca: poznanie prawdy. Prawdy o Bogu, który jest miłością, i prawdy o sobie samym. Prawdy o tym, że istotą życia jest miłość i że zostaliśmy stworzeni po to, aby kochać i być kochanymi. Tę prawdę odkryjemy w mieszkaniu przygotowanym dla nas przez Jezusa. Poznamy prawdę, która wyzwoli nas z więzów uniemożliwiających przyjmowanie Bożej miłości i wyrażanie naszej miłości. Wtedy doświadczymy pełni życia, jego nowej jakości. Nie tylko życia, które się nie kończy, ale jego pełnego smaku.

Taki jest kres drogi, na którą weszliśmy przez chrzest. Już w czasie tej ziemskiej pielgrzymki zbliżamy się do pełnego poznania prawdy i doświadczenia pełni życia, jeśli tylko naśladujemy Jezusa. Wtedy możemy mieć coraz większy udział w radości spełniania się obietnicy, że w domu Ojca mamy mieszkanie przygotowane przez Jezusa. Symbolem tego wzrastającego szczęścia jest radość, którą przeżywają młodzi małżonkowie, urządzając swoje ziemskie mieszkanie.