Miłość owocuje, ks. Dawid Leśniak


Drodzy N. i N.!

Otaczamy was dzisiaj przy tym ołtarzu z ogromną radością, bo miłość, która was tutaj przyprowadziła, musi człowieka cieszyć. Miłość cieszy, bo jest podstawą szczęścia. Trudno jest mówić o szczęściu bez miłości. Wchodziliście do tej świątyni jako dwie odrębne osoby, wychodzić będziecie jako jedność. Żeby to zrozumieć, trzeba wejść w głębię Jezusowego pouczenia z ostatniej wieczerzy, którego wysłuchaliśmy...

Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”.

W związku małżeńskim, który jest fundamentem życia rodzinnego, wypełniają się właśnie te słowa. Ileż matek ofiarnie oddaje swoje życie wychowaniu dzieci. Iluż ojców wypruwa sobie żyły, aby zapewnić byt rodzinie. Jakże desperacko potrafią walczyć o życie swoich najbliższych, kiedy wisi ono na włosku. To nic innego jak właśnie spełnianie się tychże ewangelicznych słów – „nie ma większej miłości”. Niekoniecznie oznacza to wystawianie się na niebezpieczeństwo, chodzi raczej o codzienne dźwiganie krzyża, codzienne umieranie dla innych.

Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję”.

Wiemy doskonale, czego Jezus wymaga od swoich uczniów: umiłowania Boga, bliźniego i siebie samego. To jest jedyne wymaganie Mistrza z Nazaretu – kierować się w życiu miłością. Podejmowanie wszelkich obowiązków wynikających z wiary, z relacji rodzinnych i społecznych o tyle jest sensowne, o ile przepojone jest miłością – bo tylko ona może zamienić codzienną rutynę w święto szarej codzienności.

Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem (...), abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał”.

Bóg w swej opatrzności kieruje życiem człowieka i tylko On wie, jak to jest, że akurat ten mężczyzna i ta kobieta będą ze sobą szczęśliwi przez wszystkie dni swego życia. Jedno jest pewne – wiemy, że z napotkaną przypadkowo osobą nikt nie będzie zakładał rodziny. Potrzebujemy wybrać tę właściwą, jedyną osobę i niepostrzeżenie Pan Bóg nam w tym dopomaga. Ten, który jest źródłem miłości, pozwala się spotkać właściwym osobom, aby miłość zaowocowała. Tak, małżonkowie mają przynosić tylko im właściwy owoc – potomstwo. To zadanie jest od samego początku obecne w stwórczym zamyśle Pana Boga. Wspólnota miłości nie służy wzajemnej adoracji, bo byłby to egoizm. Miłość potrzebuje się dzielić szczęściem, aby inni również mogli się ucieszyć kochaniem. Miłość nie skupia się na sobie, ale wychodzi ku innym.

Jeden fragment Ewangelii wskazuje nam trzy prawdy dotyczące miłości:
– miłość jest oddawaniem swojego życia dla dobra innych;
– miłość jest zachowywaniem wskazówek Tego, który sam stał się miłością;
– miłość jest przekazywaniem siebie dalej.

Śmiało więc możemy powiedzieć, że do istoty miłości należy przynoszenie owoców, a tych nie ma, jeśli się nie posieje ziarna. Ziarnem jest Wasza miłość, której uczyliście się w domach rodzinnych. Miłość zaprawiona wiarą, bo to Bóg jest źródłem wszelkiej prawdziwej miłości. Z tą wiarą przyszliście do kościoła, aby ją użyźnić mocą słowa Bożego. Sakrament zaś miłości niechaj uczyni Was płodną rolą Bożą, aby ta miłość wydawała dobre owoce. Chrześcijanin to człowiek owoców, bo miłość nie zastyga w sercu, ale się uzewnętrznia, chce być rozdawana. Owocujcie więc tak, jak życzy Wam tego sam Jezus: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał”.

Amen.