Modlitwa – pamięć, ks. Dawid Leśniak

Pogrążeni w bólu uczestnicy ceremonii pogrzebowej… Przyszło nam dzisiaj dzielić ból rozstania z N.N. na ścieżkach ziemskiego pielgrzymowania. W pewien sposób nasze drogi się rozchodzą – bo już się nie zobaczymy ani nie usłyszymy w nadchodzące dni z naszą zmarłą siostrą… Nie znaczy to jednak, że wszystko się skończyło – przecież ona nie przestała istnieć, nadszedł tylko czas zmiany w tej egzystencji, do której nas powołuje Bóg.

Podejmujemy na pogrzebie modlitwę, która jest wołaniem o miłosierdzie Boga dla zmarłych. Znamy jednak takie szczególne wołanie modlitewne, które towarzyszy nam i podczas pogrzebu i w naszych prywatnych rozmowach ze Stwórcą: Wieczne odpoczywanie, racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci. To zdanie modlitwy streszcza nasze wewnętrzne przekonanie wypływające z wiary – zmarli nie przestają istnieć, zmienia się tylko sposób ich egzystencji. To jedna z podstawowych prawd naszej wiary – życie człowieka zmienia się, ale się nie kończy! Człowiek posiada duszę i ciało – ciało ustaje w pielgrzymowaniu do nieba, traci siły, jest naznaczone chorobą w wyniku skażenia grzechem pierworodnym. Dusza jednak nie ustaje, nie umiera, nie ma kresu istnienia.

Pan Bóg stwarzając człowieka, powołuje go do życia wiecznego i to niezależnie od tego, ile czasu ów człowiek żyje na ziemi – wieczność jest dla stuletniego człowieka, dla dwudziestolatka, ale także dla dziecka nie narodzonego, któremu przyszło żyć zaledwie kilka miesięcy czy dni pod sercem matki. Bóg bowiem przez fakt zaistnienia człowieka na ziemi czyni jego życie wiecznym. Każdy więc pogrzeb jest zarazem pożegnaniem z ziemskim pielgrzymowaniem, ale i przejściem do owego etapu życia w wieczności.

Modlitwa, jaką podejmujemy za zmarłych, jest jednym z obowiązków chrześcijanina wobec tych, którzy odchodzą… To również jeden z uczynków miłosierdzia – modlić się za żywych i umarłych. Dzisiaj dzień pogrzebu – bardzo mocno przeżywamy żal i tęsknotę, jakie spowodowała śmierć N.N. Jednak nie byłoby dobrze, gdybyśmy się ograniczyli tylko do dzisiejszej modlitwy… Jak wiele przynieśliśmy kwiatów, wieńców, zniczy, które mają przyozdobić mogiłę naszej zmarłej siostry. Tylko, że ich obecność nic nie wnosi w wieczną egzystencję zmarłego człowieka. To zewnętrze znaki potrzebne dla nas – pozostałych – którzy pragniemy dać wyraz naszej miłości, przywiązania i żałoby… Te kwiaty jednak zwiędną, choćby najlepiej pielęgnowane… Znicze się wypalą – owszem, będą zmieniane, jednak zawsze będą się kończyć… Bowiem to, co zewnętrzne, przemija… I nas tylu razem zgromadzonych także nie będzie tutaj po tym pogrzebie. Ale źle by było gdyby na tym nasza pamięć o zmarłej N.N. się zakończyła… Jej obecność w Bożym planie zbawienia trwa, jest więc rzeczą ważną do jej osoby wracać poprzez pielęgnowanie modlitwy – ona sprawia, że więź nie ustaje. Sakrament chrztu sięga poza granice czasu, stąd nasze więzi w rodzinie Kościoła są nieprzerwane, choć niestety – nie zawsze pielęgnowane. A warto by było tę pamięć ożywiać w modlitwie, która staje się najlepszym „prezentem” dla zmarłych. Czy to podczas nawiedzania cmentarza, czy przy swojej osobistej modlitwie, czy podczas pobytu w świątyni… Każde miejsce jest dobre do tego, aby dać wyraz owej więzi miłości i wiary, które nas z wiecznie żyjącymi w Bogu łączą… Bo pamięć jest tym, co pozostaje po naszych zmarłych, nawet kiedy nie pozostawili jakichś wielkich osiągnięć, to ślad ich obecności jest odciśnięty w naszych sercach, w naszych umysłach…

Każdy z nas, Drodzy Chrześcijanie, jest zaproszony do nieustannego kontaktu z Bogiem – co czynimy poprzez sakramenty, modlitwę wspólnotową i prywatną… Spotykamy się wówczas z Bogiem na płaszczyźnie naszego doczesnego pielgrzymowania. Chciejmy w tę modlitewną aktywność włączać naszych zmarłych, aby miłość, która dziś tak żywo boli w chwili rozstania, mogła nadal przynosić owoce.