Nie bądźmy bojaźliwi, ks. Marian Bendyk


21 września 1957 r. na skutek potężnego huraganu zatonął na Atlantyku niemiecki statek Pamir. Pozostali przy życiu marynarze z trudem utrzymywali się na powierzchni wody. Dwie łodzie ratunkowe zostały uszkodzone i ci, którzy się na nich znaleźli, utonęli w odmętach. Tylko jedna łódź była dobra. Schroniło się w niej dwudziestu pięciu marynarzy. Dwa dni i dwie noce bez jedzenia i picia walczyli o życie z falami oceanu. Uratowało się tylko pięciu najwytrwalszych. Zapytani, w jaki sposób udało się im przetrwać, odpowiedzieli:

W ciągu dwóch nocy mijało nas kilka statków. Widzieliśmy ich światła, krzyczeliśmy z całych sił, lecz wiatr zagłuszał nasze wołanie. Ku naszej rozpaczy statki mijały nas w niedalekiej odległości. Za każdym też razem część marynarzy wyskakiwała do wody, aby płynąc, dostać się do mijającego ich okrętu. Staraliśmy się ich powstrzymać – opowiadali uratowani – lecz daremnie. Oni myśleli, że prędzej i łatwiej ocalą się, gdy opuszczą łódź i sami popłyną. Niestety, wszyscy zginęli. Uratowali się tylko ci, którzy wytrwali w łodzi ratunkowej do końca.

W podobnej sytuacji znaleźli się uczniowie Chrystusa. Im również groziło zatonięcie, spotkała ich bowiem burza na jeziorze. Chociaż byli doświadczonymi rybakami, bali się. Nawet najbardziej doświadczonych marynarzy zawodzą nerwy na widok szalejącego żywiołu i kruchości łodzi, która temu żywiołowi musi się przeciwstawić. Sprawę pogarszało to, że działo się to w nocy. Pozostawało więc albo zatonąć, albo prosić Chrystusa o pomoc. Apostołowie wybrali to drugie. Zaczęli wołać do Jezusa pełni trwogi: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?»”.

Poprzez cudowne uciszenie burzy na jeziorze Chrystus chciał przede wszystkim wzmocnić wiarę apostołów w swoje bóstwo. Chciał im pokazać, że to, co jest niemożliwe dla ludzi, możliwe jest dla Boga. On nie tylko posiada moc uciszania potężnych wichrów i fal, czyniąc sobie posłusznymi najpotężniejsze żywioły, ale ma moc uciszania wszelkiego rodzaju wichrów i burz, których doświadcza każdy Jego wyznawca, a przede wszystkim założony przez Niego Kościół.

Burza na jeziorze jest obrazem historii Kościoła i naszego chrześcijańskiego życia. Po wzburzonym morzu świata i czasu wiosłujemy do portu, któremu na imię „wieczność”. Bardzo rzadko ta żegluga jest spokojna. Częściej niebo pokryte jest chmurami rozświetlanymi przez błyskawice. Burza miota falami, a my tak jak apostołowie musimy wiosłować pod wiatr.

Niewielu z nas doświadczy prawdziwej burzy na jeziorze. Każdy z nas doświadczy jednak w życiu innego rodzaju burz. Niekiedy będą one związane z naszym życiem osobistym lub rodzinnym. Będą dotyczyły naszego małżeństwa, wychowania dzieci, zdrowia, problemów finansowych, niepowodzeń w pracy, nieporozumień z ludźmi.

Niejednokrotnie, gdy burza pokus, trudności, cierpień, nałogów i przeciwności zacznie się wzmagać, będziemy bliscy rozpaczy, myśląc, że daremny jest nasz wysiłek, daremne wiosłowanie, bo nasza łódź tonie i wszystko będzie stracone. Tak jak w sercu apostołów pojawi się wtedy i w naszym sercu pokusa zwątpienia, pomyślimy, że Bóg nas opuścił. Będziemy chcieli wołać: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?”.

Warto wtedy przypomnieć sobie słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?”. Ufajmy zatem i wierzmy Chrystusowi, że On nigdy nas nie opuszcza i jest gotowy czuwać nad nami i pomagać nam w czasie każdej życiowej burzy. Nie przestawajmy w takim czasie modlić się i wołać o ratunek. Z Nim nic nie jest straszne ani przegrane. On jest panem wszystkiego. On jest panem morza i burz.

Malarze i artyści przedstawiają Kościół Chrystusowy w postaci łodzi Piotrowej. Podobnego obrazu używali również ojcowie Kościoła. Porównanie to jest szczególnie aktualne w dzisiejszych czasach. Wielu bowiem chrześcijan sądzi, że Kościół nie tylko przeżywa kryzys, ale że tonie. Do nich wszystkich zwraca się Jezus ze słowami: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?”.

Nie zapominajmy zatem, że Chrystus jest głównym sternikiem łodzi Piotrowej – Kościoła. Jest On również blisko nas w chwilach pokus, nawałnic i niebezpieczeństw.

Do Chrystusa, który jest Panem morza i burz, módlmy się słowami pięknej młodzieżowej pieśni religijnej:

Chciałeś, Panie, bym wypłynął na głębokie życia morze,
Wiary mojej wypróbować chciałeś moc.
Popatrz, wicher już się zrywa, burza grzechów rozszalała,
Czy nie widzisz, że ja tonę, że jest noc?

Refren
Panie, nie śpij, Panie, ratuj, przecież ginę, fale grzechów rozbijają moją łódź.
Panie, wybacz, że zwątpiłem, czy dopłynę. Panie, ratuj moją duszę i się zbudź.

Pytasz, gdzie jest moja wiara. Czemu lękam się i boję?
Mówisz do mnie, że wciąż czuwasz w każdy czas.
Dzisiaj, Panie, uwierzyłem, ale wiem, że przyjdzie czas,
Będę wołać w wielkiej trwodze jeszcze raz.