„Nie szemrajcie”, ks. Janusz Mastalski


Do św. Wincentego Ferreriusza przyszła kiedyś kobieta z prośbą o radę.

– Mój mąż zrobił się ostatnio taki zrzęda i gwałtownik, że trudno z nim wytrzymać – skarżyła się małżonka. – Niech ojciec da mi jakiś środek, który by wprowadził znowu pokój w nasz dom – prosiła na kolanach.
– Idź do naszego klasztoru – powiedział święty – i powiedz furtianowi, aby ci dał trochę wody z klasztornej studni. Jeżeli mąż wróci do domu po pracy, to weź łyk tej wody i trzymaj długo w ustach. Zobaczysz, że staną się cuda – zapewniał zakonnik.
Kobieta z radością uczyniła to, co jej święty polecił. Mąż, wróciwszy pod wieczór do domu, jak zwykle zaczął wkrótce dawać wyraz swemu niezadowoleniu. Żona wzięła natychmiast łyk owej tajemniczej wody i trzymała długo w ustach, jak przykazał jej mistrz Wincenty. I oto rzeczywiście pan domu uspokoił się po jakimś czasie i burza powoli minęła. Powtarzała ten zabieg jeszcze parę razy i zawsze z udanym skutkiem. Po kilku tygodniach mąż odmienił się nie do poznania: znowu stał się miłym, cierpliwym, łagodnym i dobrym towarzyszem życia. Kobieta nie omieszkała więc donieść o tej przemianie Wincentemu. Wzięła jakiś tobołek i przyszła, aby mu podziękować za cudowną wodę.
– Droga córko – odpowiedział z wyrozumiałością święty – woda z klasztornej studni jest zwyczajną wodą, to nie ona sprawiła ten cud. Cud zdziałało twoje milczenie.

Ten jakże wymowny przykład ilustruje często spotykaną cechę charakteru, a w Polsce wręcz narodową wadę, jaką jest narzekanie. To właśnie narzekanie i mówienie pokątne piętnuje Jezus, mówiąc: „Nie szemrajcie między sobą” (J 6). Warto się dziś zastanowić nad wymiarami owego szemrania.

Pierwszym przejawem szemrania jest mówienie o kimś lub o czymś za plecami. Dobrze ilustruje to zjawisko satyra znanego krakowskiego poety Ludwika Jerzego Kerna – utwór Ple – ple. Jest to poetycka przestroga przed przykrością i złem, które potrafi wyrządzić najmniejszy z ludzkich organów – język.

Statystycznie gdyby ująć rzecz całą, włączając niemowlęta i podlotki, to na 1 Polaka by przypadło miesięcznie 3 kilo plotki. Co chcecie, deputat niewąski. Ach, plotki, plotki, pikantne zakąski. Cyfra ta, nieco idylliczna, to jest średnia arytmetyczna. W samym Krakowie znam bowiem panie (o obowiązku upiorny!), które jeśli idzie o plotkowanie, wyrabiają i 500% normy. Ja im się kłaniam, one mnie i zaczynamy słodkie ple – ple. Potem się rozchodzimy w przeciwne strony, wiedząc nawzajem o sobie, ja: że będę przez nie obrobiony, one: że ja je obrobię. Czytelniku, gdy kiedyś je spotkasz, nie dawaj twierdzeniom ich wiary. Będą ci wmawiać, że ja jestem plotkarz, one, te stare plotkary.

Plotka przynosi wiele upokorzeń zarówno dla obmówionego, jak i plotkującego. Jest to postawa przeciwna ewangelicznemu stawaniu w prawdzie. Może więc warto pochylić się nad plotkami, których jesteśmy autorami. Z badań socjologicznych wynika, że najczęściej plotkujemy na temat sąsiadów, polityków oraz księży.

Drugim przejawem szemrania jest ciągłe narzekanie i szukanie przysłowiowej „dziury w całym”. W sztuce Przy drzwiach zamkniętych Jean Paul Sartre przedstawił w makabryczny sposób spotkanie trzech ludzi w piekle. Wszyscy dziwią się, że nie ma tam żadnych narzędzi tortur, że nie czeka na nich żaden kat. Są sami w surowo urządzonym salonie. Ale właśnie ci trzej ludzie, nierozłącznie zamknięci ze sobą na zawsze, stają się dla siebie wzajemnie piekłem. W scenie tej, przedstawiającej piekło po śmierci, chodzi autorowi w rzeczywistości o ukazanie piekła na ziemi, jakie ludzie nieuchronnie sami sobie gotują. „Piekło – to inni” – mówi jeden z trzech bohaterów sztuki. A drugi dodaje: „Każdy z nas dwóch jest katem dla tego trzeciego”. Rzeczywiście, swoją postawą można dla innych być „piekłem”. Człowiek narzekający i niezadowolony może bardzo uprzykrzyć życie najbliższym. Życie z nim staje się jednym wielkim koszmarem. A jakie są podstawowe grzechy człowieka narzekającego? Oto one:

  1. Wyolbrzymianie problemu, który nie zasługuje na aż tak dużą uwagę.
  2. Szukanie sensacji, która jest w konsekwencji niesprawdzoną wiadomością.
  3. Tworzenie atmosfery jakiegoś bliżej nieokreślonego wroga, który nie istnieje.
  4. Ciągle utrzymujące się niezadowolenie ze wszystkich sytuacji, które nas spotykają.
  5. Nieumiejętność dostrzegania małych sukcesów i radości, które zdarzają się bardzo często.
  6. Przenoszenie swojego niezadowolenia na domowników i wywoływanie kłótni.
  7. Brak poczucia humoru i branie wszystkiego na serio.

Jeśli ktoś popełnia choćby parę z wyliczonych grzechów, staje się człowiekiem szemrającym, który odbiera sobie i innym nadzieję.

Niech pointą dzisiejszych rozważań będzie pewne wyznanie uczynione na stare lata przez świątobliwego człowieka:

W młodości, kiedy rozpierała mnie miłość Boża, sądziłem, że nawrócę cały świat. Ale wkrótce zrozumiałem, iż wystarczy, jeżeli uda mi się nawrócić ludzi w moim mieście. Długo się nad tym trudziłem, ale bez skutku. Pojąłem wówczas, że podjąłem się rzeczy zbyt wielkich. Zwróciłem się przeto tylko ku moim najbliższym, ale ich także nie udało mi się nawrócić. Wreszcie doszedłem do wniosku, że powinienem starać się jedynie o to, abym ja sam służył Bogu rzetelnie i prawdziwie. Ale i tego nawrócenia nie zdołałem dokonać.

Warto zacząć od siebie, od własnego szemrania.