Panie, dopomóż mi!, ks. Janusz Mastalski


Wśród wielu badań ankietowych, jakie były prowadzone w ostatnich latach w Polsce, można odnaleźć również te dotyczące modlitwy. Okazuje się, że większość z nas preferuje modlitwę prośby. Na pytanie dotyczące treści tych modlitw statystyczny Polak najczęściej odpowiada: na pierwszym miejscu prosimy o zdrowie, następnie o szczęście i miłość w rodzinie, o pracę, o pieniądze, a także o szczęśliwą śmierć (szczególnie starsi). Wśród modlitw zanoszonych przez współczesnych Polaków można odnaleźć bardzo proste formuły, ale także słowa wzruszające, pełne nadziei i miłości. Oto kilka przykładów.

Chory na raka krwi siedmioletni Piotruś modlił się w szpitalu słowami: „Kochany Panie Jezu, tak bardzo chciałbym jeszcze wyjść na podwórko i zagrać w piłkę. Nie pozwól mi umrzeć! Jestem jeszcze taki mały. Co powie mama i tata? Zapłaczą się na śmierć. Wiem, że mnie nie zostawisz!". Jakże piękna i wzruszająca modlitwa dziecka, które prosi o życie! Rodzice do dziś pokazują słowa modlitwy napisanej przez ich syna na kartce.

Czternastoletnia Małgosia, obserwująca rozpad małżeństwa rodziców, z wielką żarliwością zanosiła do Boga prośbę: „Panie Jezu, nie pozwól, aby moja rodzina się rozpadła. Ja tak bardzo potrzebuję i mamy, i taty. Nieważne, kto jest bardziej winien. Zadziałaj, proszę Cię, a ja codziennie będę odmawiała różaniec, dziękując Ci. Jest mi bardzo trudno być w domu, gdy ciągle są kłótnie. Wiem, że mnie zrozumiesz! Pomóż!”.

Jakże nie wzruszyć się modlitwą matki, która po wypadku swojego dziesięcioletniego syna modliła się pełna ufności: „Boże, Ty nie możesz być okrutny. Mój Mareczek jest moim sensem życia. Kocham go nad życie. Skoro mi go dałeś, to mi go teraz zostaw i uratuj. Nie potrafię bez niego żyć. Nie możesz pozostać głuchy na moje prośby. Bądź miłosierny!”.

A jakże bliska jest niektórym modlitwa, którą zanosiła pewna matka za swojego czterdziestoletniego syna niechodzącego do kościoła: „Panie Jezu, tak chciałam go wychować po katolicku. Uczyłam go modlitw, prowadziłam do kościoła. Nie wiem, co się stało, dlaczego odwrócił się od Ciebie i Kościoła. Ufam Ci jednak! Wierzę, że pomożesz mu wrócić. Tak boli serce matki, gdy syn staje się inny! Proszę Cię dla niego o łaskę wiary!”.

I wreszcie nachalna modlitwa kobiety z dzisiejszej Ewangelii: „A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: Panie dopomóż mi. (...) Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida” (Mt 15).

Wbrew pozorom wszystkie przytoczone modlitwy łączy kilka cech, które mogą posłużyć jako pewnego rodzaju instruktaż chrześcijańskiej modlitwy prośby. We wszystkich przypadkach proszący przyszli do Pana, aby błagać Go o łaskę graniczącą z cudem. Kobieta kananejska, podobnie jak pozostali proszący, miała świadomość, że tylko Bóg jest w stanie jej pomóc. Wiara w moc Chrystusa powinna przyświecać każdemu, kto prosi Go o zmiłowanie. Brak ufności czy zwątpienie stają się przeszkodami w skutecznym wypraszaniu łask. Każdy z nas, prosząc Boga o konkretne sprawy, powinien bezgranicznie wierzyć, że zostanie wysłuchany. Inaczej nie będzie w tej modlitwie żarliwości i potrzebnego zaangażowania!

Drugą wspólną cechą przytoczonych postaw modlitewnych jest ich konsekwencja, wręcz nachalność! Wszyscy cytowani autorzy modlitw nie zrażali się brakiem odpowiedzi. Kobieta kananejska wręcz krzyczała, aby zwrócić na siebie uwagę Mistrza z Nazaretu. Taka desperacja może towarzyszyć tylko człowiekowi w pełni przekonanemu o mocy Boga. Można więc powiedzieć, że skuteczna modlitwa jest nieustającym krzykiem człowieka potrzebującego, niezrażonego pozornym milczeniem Stwórcy. Cytowana matka modląca się o nawrócenie syna zanosiła prośby przez cztery lata, nie przejmując się brakiem efektów. Można więc stwierdzić, że wiara i konsekwencja czynią cuda! Ewangeliczna kobieta kananejska wyczuwała, że gdy będzie prosić wytrwale, nie odejdzie bez odpowiedzi. Była tak zdesperowana, że pozwoliła sobie nawet na rodzaj pertraktacji z Jezusem. Chciała niejako umotywować prośbę, znając swoją niegodność.

I jest jeszcze jedna wspólna cecha przytaczanych dziś modlitw. Wszystkie one zostały wysłuchane. Siedmioletni Piotruś po długiej chorobie wrócił do zdrowia i obecnie studiuje! Małgosia uratowała małżeństwo swoich rodziców, którzy po dwóch latach separacji wrócili do siebie. Dziesięcioletni syn obudził się ze śpiączki, choć lekarze powiedzieli matce, że nie miał prawa. Matka jednak wie, dlaczego wyzdrowiał – to wyproszony cud. Obchodzący z daleka kościół syn pod wpływem czteroletnich modłów matki zaczął przystępować do spowiedzi i Komunii Świętej i nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć tego faktu. Mówi, że jakiś wewnętrzny głos mu podpowiedział drogę nawrócenia. Jego mama wie, komu dziękować. I wreszcie kananejska kobieta, która usłyszała: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz” (Mt 15).

Jeśli czegoś uczy dzisiejsza Ewangelia, to właśnie modlitewnej postawy wytrwałości, która wynika z wiary i zaufania Bogu. Trzeba więc z wielką determinacją nieustannie wołać: Panie, dopomóż mi!