Pokarm dla ducha, ks. Edward Staniek

To nie byli nędzarze bez pieniędzy, to nie byli ludzie z marginesu. To byli słuchacze, którzy tak wysoko cenili słowo Jezusa, że zapomnieli o jedzeniu. Ważniejsza dla nich była Jego mądrość niż chleb. Ale uczniowie myśleli o ich pustych żołądkach. Poprosili Mistrza o rozesłanie zgromadzonych, by poszukali żywności.

Jezus postanowił ich nakarmić nie tylko mądrością, ale chlebem i dobrą rybą. Uczynił to swoją mocą. Rozmnożył to, co mieli, a mieli mało. Pięć chlebów i dwie ryby. Głodnych było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.

Jakże ważne jest dostrzeżenie i utrzymanie harmonii w trosce o pokarm dla ciała i ducha. Duch rośnie, karmiąc się mądrością. Słowo Boga stanowi dla niego pokarm podstawowy. Bez niego szybko przychodzi anemia i to życie obumiera. Duchowa uczta nad jeziorem Genezaret trwała wiele godzin. Kolacja, jedzona z wielkim apetytem, może godzinę...

Tylko człowiek, który sam ceni pokarm dla ducha, zabiega o to, by i inni byli nim nasyceni. Miłosierdzie łączy się z zaspokajaniem głodu. Jeśli ograniczy się wyłącznie do pokarmu ciała, niewiele ma wspólnego z ewangelicznym miłosierdziem. Jest tylko jego iluzją. W Ewangelii każda kromka chleba podana głodnemu jako nieodzowny dodatek winna mieć kęs pokarmu duchowego. Głodny czeka na niego nawet wówczas, gdy głośno wyznaje swój ateizm i wrogie nastawienie do Kościoła. On czeka na uśmiech życzliwości, na dobre słowo, na dostrzeżenie głodu jego ciała i ducha, na modlitwę.