Przekłamania, ks. Kazimierz Skwierawski


Moi Drodzy, kiedy słuchamy słowa Bożego, które jest dzisiaj do nas kierowane, to w sposób niezwykle jasny przychodzi do nas prawda o tym, że istnieje Bóg, który jest święty; że istnieje człowiek, który jest grzeszny, i że między świętym Bogiem a grzesz­nym człowiekiem jest więź, która rodzi się z inicjatywy samego Boga. To on wychodzi naprzeciw potrzebującego człowieka, aby zaprosić go do współpracy w dziele zbawienia. Taka jest rysująca się w niezmiernie jasny sposób prawda. Jak każda prawda w tym życiu i na tym świecie natrafia ona na rozmaite przekłamania. W życiu jest zawsze tak, że prawda jest prosta, jas­na i jedna, a przeciwko niej występuje bardzo wiele fałszu i zakłamania. Te objawy pojawiają się również wśród ludzi, którzy nazywają się wierzącymi. Wydaje się rzeczą bardzo właściwą przy okazji tej prawdy, którą Bóg ku nam kieruje, uświadomić sobie jej przekłamania.

Pierwsze z nich jest takie, że głosi się, iż Boga nie ma. Podstawowe przekłamanie, jakiemu może ulec człowiek! Byliśmy świadkami, jak w dwudziestym wieku to przekłamanie zbierało swój obfity owoc i do jakiego zniszczenia i degradacji człowieka doprowadziło. Zakłamanie, któremu ulegali różni ludzie, różne ideologiczne systemy. Zakłamanie, które doprowadziło do ruiny i zniszczenia wiele istnień ludzkich.

Drugie istotne przekłamanie mówi, że Bóg nie jest święty. Świętość Boga, to jest Jego doskonałość. To Jego potęga, chwała i całkowite oddzielenie od tego wszystkiego, co możemy sobie wyobrazić. Świętość Boga to Jego doskonała i realizująca się sprawiedliwość. Świętość Boga to spełnianie się Jego miłosiernych obietnic, jakie dał człowiekowi. Wreszcie świętość Boga jest i w tym, że Bóg do tej świętości zaprasza człowieka. Na tym polega świętość Boga. Taka jest prawda. A istotne przekłamanie, które mówi, że Bóg nie jest święty, wyraża się w dwóch opiniach o Bogu.

Według pierwszej Bóg nie jest dobry, jest tyranem, bo więzi człowieka, czegoś mu zabrania, zbyt wiele od niego wymaga, jest nieprzyjazny. Sami możemy we własnym sercu zważyć, ile razy to przekłamanie dotyka nas samych i ile w nas jest tego niesprawiedliwego wejrzenia na Boga.

Druga opinia głosi, że Bóg jest obojętny na człowieka. Stworzył świat, stworzył człowieka, ale na tym poprzestał i w ogóle nie przejmuje się losem tego, co powołał do życia. Ta opinia często dochodzi do głosu wśród nas, wierzących, kiedy mówimy, że Bóg nas opuścił, że o nas nie pamięta. To są przekłamania, które dotyczą samego Boga i Jego świętości. Ale jesteśmy też świadkami wielu przekłamań, które dotyczą człowieka.

Podstawowym przekłamaniem jest to, według którego nie ma człowieka. To może się wydawać dziwne. Ze stwierdzeniem „nie ma Boga” każdy się zetknął. Ze stwierdzeniem „nie ma człowieka” może się wprost nie zetknęliśmy, ale wyraża się ono na wiele różnych sposobów. Ono przejawia się bardzo mocno w autorytatywnym głoszeniu, że człowiek się niczym nie różni od innych stworzeń. Człowiek jest zwierzęciem. Bardzo wielu ludzi, nieraz w bardzo uczonych wywodach, filmach, programach wyraża tę prawdę, przyrównując działania człowieka do zwyczajów i zachowań zwierząt. Bardzo mocno akcentując prawdę, że nie ma żadnej różnicy. Człowiek jest ssakiem i zachowuje się tak jak inne ssaki. Co więcej, opinia, że nie ma człowieka, że człowiek jest zwierzęciem, wyraża się dzisiaj bardzo mocno w tym, że człowiek jest uznawany za zwierzę, ale że jest zwierzęciem niższym! To znaczy, że inne zwierzęta są ważniejsze od człowieka. Powstają przecież różne inicjatywy, które mają na celu ochronę zwierząt i ich praw, równocześnie zaś tworzy się fakty mające na celu kompletną degradację człowieka. Broni się zwierząt, ochrania się ginące gatunki, a równocześnie zabija się człowieka. Wymyśla się nowe sposoby, jak człowieka zabić, bo to niższe zwierzę, jakim on jest, jest wielkim zagrożeniem dla świata. Przede wszystkim jest go za dużo. Oto podstawowe przekłamanie dotyczące prawdy o istnieniu człowieka.

Drugie przekłamanie w tym względzie: człowiek nie jest kimś wyjątkowym, nie jest kimś stworzonym na obraz i podobieństwo Boga, a więc wyposażonym w niezwykłe dary, jakich nie otrzymało żadne inne stworzenie. Do tych darów należą przede wszystkim rozum, możliwość wyboru dobra i odrzucenia zła. Najchętniej by się o tej wyjątkowości i możliwościach człowieka zupełnie zapomniało.

Następne przekłamanie: człowiek nie jest grzesznikiem, bo przecież nie ma czegoś takiego jak grzech. Jest tylko jakieś nieuzasadnione, fałszywe poczucie winy, a tego, kto je ma, należałoby odesłać do psychiatry, żeby go z tych mrzonek uwolnił. Nie ma grzechu! Tego, kto mówi o grzechu, trzeba leczyć.

Wreszcie jeszcze jedno przekłamanie: człowiek może robić, co mu się żywnie podoba. Chodzi o pełne przyzwolenie na to, aby człowiek żył bezmyślnie: jakby wcale nie było świętego Boga, jakby wcale nie było wielkiej – choć uwikłanej w grzech – godności człowieka. Wśród takich zakłamań, fałszów i obłudy żyjemy na co dzień. I te fałsze w nas wchodzą, mimo że jesteśmy uczniami Chrystusa.

W świetle dzisiejszego słowa Bożego trzeba sobie to bardzo mocno uzmysłowić i zobaczyć, jaka jest prawda. A prawdą jest, że istnieją święty Bóg i grzeszny człowiek i że ten święty Bóg ku grzesznemu człowiekowi wychodzi i szuka dla niego zbawienia.

Pierwsze czytanie i Ewangelia bardzo wyraźnie o tym mówią: Bóg staje wobec Izajasza, Chrystus wobec Piotra w łodzi. Bóg się człowiekowi objawia. Bóg się człowiekowi ukazuje. Bóg do człowieka mówi. Bóg człowieka pociąga. Taka jest prawda. Życie i cała historia człowieka są przepełnione  tym miłosiernym wyjściem Boga do człowieka. Jesteśmy świadkami tego, że zarówno Izajasz, jak i Szymon dają się Chrystusowi pociągnąć. Nie na zasadzie niewoli czy przymusu. Oni bardzo mocno odczytują to Boże wezwanie. I chociaż doświadczają w sobie wielkich oporów, dają się pociągnąć. Izajasz mówi: „Oto ja, poślij mnie!”, a Szy­monowi Jezus mówi, że odtąd ludzi będzie łowił.

Ważne jest, że w obliczu Boga człowiek uświadamia sobie swoją sytuację, uświadamia sobie zarówno wielkość i świętość Boga, jak i swoją grzeszność. I Szymon Piotr, i prorok Izajasz bardzo mocno tę prawdę wypowiadają. Izajasz, który doświadczył widzenia chwały Bożej, mówi: „Biada mi! Jestem zgubiony! bo jestem mę­żem o nieczystych wargach i żyję wśród ludu o nieczystych wargach, a moje oczy ujrzały Pana Zastępów!”. A Piotr, kiedy zderza się z cudowną działalnością Chrystusa, której tak bardzo mocno doświadczył jako rybak, potrafi ocenić cudowną interwencję Boga i mówi tak: „odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.

To jest następna prawda: kiedy człowiek spotyka się ze świętym Bogiem, wtedy zawsze dotyka tajemnicy swojej nieprawości, swojego grzechu. Jeżeli naprawdę spotykamy się z Bogiem, prawda o naszym grzechu nie ulega żadnej wątpliwości. My dobrze wiemy, że to nie jest choroba psychiczna, że to nie jest fałszywe poczucie winy. Wiemy, że to jest prawda, i próbujemy uciec – zarówno Izajasz, jak i Piotr, czując swoją absolutną nieprzystawalność do spotkania ze świętym Bogiem, też usiłowali uciec.

Zauważmy, że Pan Jezus głosi kazanie w łodzi Szymona Piotra, tego, którego już wcześniej powołał. Zauważmy, że Szymon Piotr, uczeń Jezusa, nie jest kompletnie zainteresowany słowem, które głosi Mistrz. Jezus mówi do zgromadzonego tłumu, a Szymon zajmuje się płukaniem sieci. To jego oddalenie od Boga, to jego uwi­kłanie w rzeczywistość, którą się zajmuje, wyraża się w wypowiedzianych później słowach: „odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.

Jest to jedna z największych pokus Chrystusowego ucznia: kiedy doświadczy pra­wdy o swoim grzechu, wydaje mu się, że nie może mieć nic wspólnego z Bogiem. Spotkanie z tą rzeczywistością często sprawia, że przez długie tygodnie jesteśmy oddaleni od Boga, jesteśmy pozbawieni Jego życiodajnego słowa, a przede wszystkim Eucharystii. Tymczasem prawda o grzeszności człowieka, o tym, że człowiek chce uciec, owocuje następną prawdą: Bóg podtrzymuje człowieka. On wlewa w niego ufność. Bóg oczyszcza człowieka. Słyszymy, jak anioł bierze z ołtarza żarzący się węgiel i dotyka tego, który stwierdza, że jego usta są nieczyste, żeby został oczyszczony.

W drugim czytaniu usłyszeliśmy, skąd się bierze to zbawienie człowieka. Apostoł Paweł mówił nam bardzo wyraźnie: „przekazałem wam na początku to, co przejąłem, że Chrystus umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem”. W tym, czego Jezus dokonał w pas­chalnym dziele męki, śmierci i zmartwychwstania, jest nasze zbawienie.

Moi Drodzy, to jest Dobra Nowina: Bóg jest święty, człowiek jest grzeszny. Ja jestem grzesznikiem, ale Bóg przychodzi mnie zbawiać. Bóg mnie pociąga do swojego zbawienia, oczyszcza. To oczyszczenie może być bardzo bolesne, ale ono jest wyzwalające z grzechu. To jest wielka Dobra Nowina.

Raniero Cantelamessa, współczesny kaznodzieja papieski, napisał, że „całe apostolstwo, do którego my jesteśmy wezwani, polega na łowieniu ludzi w sieci wiary”. Dalej pisze tak:

To, co mamy, nie było traktowane jako nieszczęście, ale jako zbawienie. Poganie przyjmujący wiarę mieli wrażenie, że zostali wyciągnięci z głębokiego morza potępienia i przemocy i przeniesieni do królestwa światłości. Złapanie w tę sieć nie oznacza omotania, ale ratunek przed utonięciem. Bóg idzie do ludzi przez nich i w ten sposób czyni ich solidarnymi między sobą, także w zbawianiu.

Przypatrzmy się, w jakim stopniu przynależność do Kościoła i wiary katolickiej traktujemy jako wybawienie, jako ratunek, jako wielkie szczęście, a na ile sączy się w nas to przekłamanie, że raczej jesteśmy omotani, że raczej są na nas jakieś więzy, które nie pozwalają nam działać tak czy inaczej.

Tu dotykamy tej ostatniej prawdy ze słowa do nas dzisiaj skierowanego, że Bóg nie tylko człowieka zbawia, ale tego zbawionego człowieka posyła, aby był świadkiem tego wielkiego szczęścia, tej wielkiej Dobrej Nowiny dla innych ludzi. Bóg człowieka nigdy nie zostawia samego. Bóg do człowieka idzie. Mało tego, Bóg idzie przez człowieka do drugiego człowieka, aby on tę prawdę w sobie niósł i bardzo świadomie głosił.

Zakończmy modlitwą. W czwartym wieku chrześcijanie śpiewali po Komunii Świętej taki hymn:

Dziś oglądaliśmy Pana naszego Jezusa Chrystusa na ołtarzu. Dziś wychwalaliśmy Węgiel żarzący się, w którego cieniu śpiewają serafiny. Dziś usłyszeliśmy wielki i słodki głos mówiący: to Ciało spali ciernie grzechów i oświeci dusze ludzi. To Ciało, skoro dotknęła kobieta cierpiąca na krwotok, ustąpił ból. To Ciało, skoro ujrzała córka kobiety kananejskiej, natychmiast została uzdrowiona. To Ciało, gdy zbliżyła się do niego całym sercem kobieta grzeszna, obmyło ją z błota grzechu. To Ciało, skoro dotknął Tomasz, wykrzyknął: „Pan mój i Bóg mój!”. To Ciało stało się dla nas wielkim, największym zbawieniem.

To Ciało Chrystusa za chwilę będzie pośród nas, aby dokonywać dzieła naszego oczyszczenia i naszego zbawienia. Amen.