Słowo świadectwem, ks. Edward Staniek


Grono młodych ludzi. Jeden krzyczy na drugiego, zalewając go stekiem brudnych słów. Zatrzymuje się przy nich starszy człowiek w mundurze wojskowym i zwraca się do obrażanego: „Nie martw się. Te słowa, które rzuca twój kolega, świadczą o zawartości jego serca, a nie twojego. Słowa objawiają człowieka mówiącego”. Wszyscy zamilkli. Oficer powtórzył: „Nie martw się”.

Po roku dziewczyna należąca do tego grona pożegnała się z nim, oznajmiając, że od wspomnianego wydarzenia zaczęła mierzyć siebie i innych wypowiadanymi słowami. Stopniowo wybierała ludzi, których słowa są wyważone. Mówią oni znacznie mniej niż inni, ale warto przebywać blisko bogactwa ich serc.

Żyjemy w świecie wielosłowia. Mówi się za dużo. To wielosłowie jest najczęściej pustosłowiem. Trzeba to dostrzec, aby w jego falach nie utonąć. Łączy się to ściśle z zaufaniem. Temu, kto posługuje się pustosłowiem, nie wolno ufać. On nie jest odpowiedzialny za swe słowa.

O wiele groźniejsze jest brudne słowo. Ono niszczy tego, kto mówi, tego, kto słucha, i tych, o których jest mowa. Oczernianie, obmowa, niszczenie dobrej opinii o człowieku to owoce brudnego słowa.

Jezus wzywa do bardzo precyzyjnego ważenia słowa. Z obfitości serca mówią usta. Nasze słowa świadczą o nas.

Temat jest aktualny w życiu osobistym. Częsty rachunek sumienia z własnych słów jest potrzebny. To pomaga również we właściwej ocenie każdego człowieka.

Jeszcze ważniejszy jest wymiar medialny. Tam słowo odsłania zawartość serc ludzi zabierających głos. To pomaga ocenić, w jakiej mierze godni są zaufania. Jezus jest mistrzem odpowiedzialnego słowa. Nie powiedział ani jednego słowa pustego, ani jednego brudnego, ani jednego zbędnego. Ewangelia jest szkołą odpowiedzialnego słowa.