Sieć życzliwych rąk, ks. Edward Staniek


Dziwna i tajemnicza jest ta noc, kiedy z białym opłatkiem zbliżamy się do naszych bliskich ze słowami życzeń i z życzliwością, bo nie chodzi tu tylko o piękne słowa, ale o gotowość niesienia pomocy tym, którym życzenia składamy.

Bywa, że w tym świecie, w którym żyjemy, doświadczamy wrogości. Ale można w tym świecie zbudować sieć życzliwych rąk, sieć tak mocną, że będzie w stanie udźwignąć ciężar naszego codziennego życia.

Najważniejsze połączenia tej sieci mają wymiar rodzinny. Mieści się w nim życzliwość męża i żony, rodziców i dzieci, rodzeństwa, teściów, synowej i zięcia. Drugi krąg tej życzliwości to nasi sąsiedzi. Trzeci tworzy środowisko w pracy. Czwarty to każdy człowiek napotkany na ulicy, w autobusie, w poczekalni, w sklepie, w szpitalnej sali.

Co w budowie tej sieci życzliwych rąk jest najważniejsze? To, że ona zależy wyłącznie od nas. Od nikogo innego. Nie mają na nią wpływu ani układy społeczne, ani polityczne, ani konto w banku, ani pusta kieszeń, ani wspaniałe zdrowie, ani choroba. Ani nawet podpisy dyplomatów czy też decyzje episkopatu. Życzliwość zależy wyłącznie od naszej dobrej woli. Trzeba dziś dostrzec z opłatkiem w ręku, jak wielu ludzi życzliwych jest obok nas.

Kilka dni temu składałem życzenia kalekiej kobiecie, która od pięciu lat jest na wózku. I ona musiała operacyjnie ratować jedyne oko, które jeszcze jej pozostało. Przyszedłem i cieszę się, że chora widzi. A ona mi powiada: „Księże, to jest cud, że widzę, ale jeszcze większym cudem jest to, że spotkałam wielu bardzo życzliwych ludzi. Tyle razy trzeba było mnie podwozić do lekarza. Trzeba było mi poświęcić wiele godzin. Większym cudem jest ta życzliwość aniżeli to, że widzę”. I z jej oczu popłynęły łzy wdzięczności.

Obok nas żyje wielu życzliwych ludzi. Trzeba ich dziś dostrzec i trzeba tę ich życzliwość pomnożyć.

Nie dziwmy się jednak, że obok nas są także ludzie o lodowatych sercach. Nie dziwmy się, że wielu z nich to ludzie agresywni. Nie dziwmy się nawet wtedy, gdy oni nas zranią. Nie dziwmy się! Niech ich zachowanie będzie wezwaniem do spotęgowania naszej życzliwości, bowiem mamy być świadkami ludzkiej życzliwości. To my jesteśmy odpowiedzialni za wzrost temperatury miłości na ziemi.

Skąd mamy czerpać siłę?

Oto środek nocy. Przybyliśmy do tej świątyni, aby się pokłonić Synowi Bożemu, który stał się człowiekiem. A przybył na ziemię po to, aby nas nauczyć życzliwości. I właśnie On wyciągnął swoje ręce i włączył je w tę sieć życzliwych ludzi. Dzięki temu jest ona niezniszczalna.

Świat może podjąć wiele działań, aby tę sieć zniszczyć, ale właśnie dzięki temu, że są w nią włączone ręce Syna Bożego, świat nigdy jej nie rozerwie. To właśnie stąd czerpiemy siłę potrzebną do tego, aby z uśmiechem życzliwości rozpoczynać każdy dzień.

Syn Boga codziennie staje przed nami z tym samym Białym Chlebem w ręku. I za chwilę uczyni to samo. Poda nam ten Biały Chleb z wielką życzliwością, która jest i życzliwością ludzką, i Bożą, aby udowodnić, że dysponujemy potężną siłą, która jest w stanie przemienić oblicze tej ziemi, bo razem z nami jest Chrystus Pan. Amen.