Służba drogą do Chrystusa, ks. Janusz Mastalski


Matka Teresa z Kalkuty wspomina w jednej ze swych książek:

Jacyś ludzie przyjechali do Kalkuty i przed odjazdem zwrócili się do mnie: „Niech Matka nam powie coś, co pomoże nam lepiej żyć”. Odpowiedziałam: „Uśmiechajcie się do siebie nawzajem, uśmiechajcie się do swych żon, uśmiechajcie się do swych mężów, uśmiechajcie się do swych dzieci, uśmiechajcie się do każdego, obojętnie, kto to jest – to wam pomoże wzrastać we wzajemnej miłości”. Jeden z nich zapytał: „Czy Ty jesteś zamężna?”. Odpowiedziałam: „Tak i wiem, jak czasami trudno uśmiechnąć się do Jezusa”. To prawda, Jezus potrafi wiele zażądać, lecz wtedy, gdy tyle żąda, pięknie jest obdarzyć Go pełnym uśmiechem.

Dzisiejsza Ewangelia jest trudna do realizacji, bowiem stawia wysokie wymagania wobec człowieka, który pragnie naśladować Chrystusa. Przyjrzyjmy się im, mając świadomość, że tylko na pozór są one „niewykonalne”.

Na początek trzeba zmierzyć się ze słowami Jezusa: „Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10). Czy takie polecenie jest w ogóle do wykonania? Jakże można nie kochać własnych rodziców? Czyż nie jest to okrutne wymaganie? Na pierwszy rzut oka jest to trudna lekcja. Gdy jednak bliżej przyjrzeć się temu zdaniu, można zauważyć, że Jezusowi chodzi o odpowiednią hierarchię wartości. Nieraz trzeba stanąć w obronie wartości chrześcijańskich wbrew rodzicom. Nieraz trzeba dokonać trudnego wyboru według własnego sumienia, stając w konflikcie z własną rodziną. To czasami wydaje się trudne, ale przecież możliwe.

Wspomniana św. Teresa do swoich sióstr, które dla Chrystusa zostawiły wszystko (także swoje rodziny) pisała:

Przekazuj ludziom Jezusa nie słowami, lecz swoim przykładem, kochając Go, jaśniejąc Jego świętością i roznosząc miłość, gdziekolwiek się znajdziesz. Niech radość Jezusa będzie twoją siłą. Bądź szczęśliwa i żyj w pokoju. Przyjmuj wszystko, co On ci daje, oddawaj Mu wszystko, co On bierze, z prawdziwym uśmiechem. Należysz do Niego. Powiedz Mu: Jestem Twoja, dziel mnie na części, a każda część będzie Twoja! Niech Jezus będzie w tobie ofiarą i kapłanem.

Tylko taka postawa pozwala na konsekwentne pójście za Jezusem. Łatwiej wtedy dokonać wyboru pomiędzy rodziną a Bogiem.

Czytając dzisiejszą Ewangelię, nie sposób przeoczyć ważnego przesłania Mistrza: „Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje”(Mt 10). W tym krótkim przesłaniu zawarta jest ważna prawda ewangelizacyjna: tylko wtedy ktoś ma szansę mnie przyjąć, jeśli stanę się aktywny i wybiorę się „w gości”. Chodzi zatem o inicjatywę w głoszeniu słowa Bożego. Nie można siedzieć w domu z założonymi rękami. Każdy z nas, jeśli chce naśladować Chrystusa, powinien szukać okazji, aby swoim świadectwem w słowie i czynie „nawiedzać” innych. Jakże pięknie o tym pisała św. Teresa z Kalkuty:

Dzisiaj Chrystus jest w ludziach niechcianych, bezrobotnych, pozbawionych opieki, głodnych, nagich i bezdomnych. Ludzie ci wydają się bezużyteczni dla państwa i społeczeństwa: nikt nie ma dla nich czasu. To właśnie ty i ja jako chrześcijanie – godni miłości Chrystusa o tyle, o ile nasza miłość jest prawdziwa – jesteśmy z tymi, którzy muszą ich odnaleźć i pomóc im; oni istnieją, aby ich odnaleźć.

Iluż czeka na owo odnalezienie. Właśnie wtedy pojawia się Chrystus ze swoim przesłaniem pełnym miłosierdzia. Zatem każdy z nas musi umieć roztaczać wokół siebie radość Jezusa, wyrażając ją w swoich czynach. Niesienie z radością Dobrej Nowiny jest wypełnieniem chrześcijańskiego powołania bez względu na płeć, wiek czy zawód.

I jest jeszcze jedno ważne zdanie w dzisiejszej perykopy, które powinno przynaglać nas do weryfikacji naszego postępowania. Jezus mówi: „Kto poda kubek wody do picia jednemu z tych najmniejszych, (...) nie utraci nagrody” (Mt 10). Jest to oczywiście wezwanie do służby przenikniętej miłością. Codzienna służba zaczyna się we własnym domu, w którym każdy powinien z miłością otwierać się na potrzeby domowników. Cytowana już Święta, która jest dzisiaj przewodniczką po słowach Mistrza z Nazaretu, także i w tym aspekcie naśladowania Jezusa zabierała głos:

Ludzie, którzy rzeczywiście kochają się w sposób pełny i prawdziwy, są najszczęśliwszymi ludźmi na świecie; i tak jest nawet u ludzi bardzo biednych. Kochają swoje dzieci i własny dom. Mogą mieć niewiele lub nic, ale są szczęśliwi.

Matka Teresa z Kalkuty całym swoim życiem pokazała, że wezwanie Chrystusa, aby zostawić wszystko i służyć Bogu w ludziach, jest możliwe do wypełnienia. Taka postawa jest po prostu drogą prowadzącą do Boga. Apostołka ubogich miała pełną świadomość, że wielką biedą współczesnego człowieka jest nie nędza materialna, ale brak umiejętności wybierania dróg życiowych. Na początku swojego życia zakonnego pisała:

Dlaczego ci ludzie, a nie ja? Dlaczego ten człowiek podniesiony z rynsztoka leży tutaj, a nie ja? To tajemnica. Nikt nie może tego wyjaśniać. Nie do nas należy rozstrzygnięcie; tylko Bóg może decydować o życiu i śmierci. Zdrowy człowiek może być bliżej śmierci lub nawet być bardziej umarły niż człowiek, który umiera. On może być martwy duchowo, tylko że tego nie widać.

Marnujemy czas, myśląc o jutrze, a dzisiaj przemija i staje się dniem wczorajszym. Przejmijmy się dziś tym wszystkim, czego oczekuje od nas Jezus! Ewangelia w wielu miejscach jest kontrowersyjna w swoich wymaganiach, ale w konsekwencji staje się drogą do Boga – pewną i jedyną!