Śmierć jako wypełnienie oczekiwania, ks. Dawid Leśniak


Mdr 3,1-9; Mt 25,1-13

Rodzino, przyjaciele, sąsiedzi... wszyscy, którzy przychodzicie tutaj z modlitewną pamięcią dla naszego zmarłego brata N.N.

Każda śmierć zubaża świat o jedno życie. Życie niepowtarzalne i nie do zastąpienia – bo, choć na różnych płaszczyznach zaangażowania konieczne będą zastępstwa za NN., to jednak nikt nie zastąpi jego sposobu bycia, jego niepowtarzalnego charakteru, którym tak mocne wrażenia w nas budził...

Pomimo trudnych doświadczeń, jakie były jego udziałem, nie był człowiekiem nieszczęśliwym. I z tego jego życia trzeba nam wyciągnąć wnioski – czy aby my jesteśmy ludźmi szczęśliwymi? Powie ktoś: jak o to pytać na pogrzebie, przy śmierci bliskiego nam człowieka?

Otóż, słyszeliśmy to zdanie z Księgi Mądrości: Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju.

Tak, zmarli – jak ufamy – dostępują życia wiecznego w pokoju, o ile o ten pokój sami jakoś zabiegali. Ich życie się zmieniło – tak poważnie, że nas żyjących na ziemi to po prostu boli – ale się nie zakończyło. Nie tego uczy nas wiara. Dzięki niej żyjemy nadzieją nieśmiertelności, która staje się tym żywsza i wyraźniejsza, im bardziej wyglądamy tego spotkania z Bogiem.

Przypomniała nam tę prawdę przypowieść Jezusa z Ewangelii według św. Mateusza. Przypowieść o mądrości i głupocie, o czekaniu pełnym napięcia i o trwonieniu życia przez palce... Tak można powiedzieć o tych pannach: roztropne sensownie przeżywały dni swego życia, dbając o to, co w życiu jest potrzebne, co ważne; nierozsądne zaś trwonią czas – nie przygotowane do tego, co niesie życie, i do spotkania z Oblubieńcem, w którym przecież chciały brać udział.

Takie jest życie człowieka – nieustanne przygotowywanie się do spotkania z Bogiem, którego się kocha. Tak, miłość jest warunkiem owocnego oczekiwania, bo inaczej czas poprzedzający spotkanie zawsze się będzie dłużył. I życie może się człowiekowi dłużyć i go nudzić, niezależnie od tego, co w tym życiu będzie się działo, wówczas kiedy brakuje miłości – tego większego celu, który nadaje kierunek i sens wszystkim poczynaniom życia. Zapewnił nas dzisiaj Bóg słowami mędrca z pierwszego czytania: Ci, którzy Bogu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych. Wierność Bogu, zaufanie względem Niego w codziennych, zwykłych sprawach jest naszym dojrzewaniem do spotkania z Nim w nowym życiu, a więc – trzeba powiedzieć – że jest też dojrzewaniem do śmierci, do tego przejścia od zaufania do wypełnienia nadziei. Nie czekajmy więc na ostatnią chwilę z naprawianiem naszych relacji z Panem Bogiem, ale chciejmy je budować każdego dnia, bo jak sam Jezus przestrzegł: Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.

Niech to nasze czuwanie będzie pełne miłości do Boga i bliźnich, bo w tym wypełnia się całe nasze chrześcijańskie powołanie. Myśląc zaś o naszym drogim zmarłym, o N.N., którego żegnamy z naszej społeczności ziemskiej, nie zaniedbujmy modlitwy o Boże miłosierdzie dla niego, zgodnie z tym, co słowo Boże z dzisiejszego pogrzebu nam podpowiada: Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie.