Święta budowa małżeńskiej miłości, ks. Mirosław Czapla


Mt 7,21.24-29

Witajcie N. i N.!

To jest przełomowa chwila Waszego życia. W imieniu Jezusa Chrystusa, żywego i prawdziwego Boga i Człowieka, witam Was w progach Jego świątyni. Ona jest zbudowana na twardych fundamentach betonu. Wszakże ważniejsze, że nauka Chrystusa tutaj przepowiadana jest duchowym spoiwem dla naszych ludzkich poczynań, także dla Waszej dzisiejszej duchowej inwestycji, której na imię przymierze małżeńskie.

Pozwólcie, że zacznę nietypowo. Chcę wam opowiedzieć krótką historię o dwojgu młodych – mężczyźnie i kobiecie, którzy się bardzo miłowali. Alojzy Stepinac był Chorwatem, który pochodził z prostej wiejskiej rodziny z miejscowości Krašic; od dziecka wychowany w bliskim kontakcie z lasami, polami i światem zwierząt pragnął być profesjonalnym i nowoczesnym gospodarzem. W tym celu rozpoczął studia rolnicze na uniwersytecie w Zagrzebiu. Jego uczucia skierowały się ku córce nauczyciela z jego rodzinnej miejscowości. Oświadczył się Marii, która go miłowała. Była jednak większa miłość w sercu Alojzego, którą Maria odkryła, wobec której właśnie Maria nie ważyła się być konkurencją. W marcu 1924 roku napisała Alojzemu, że nie może być jego żoną, gdyż on jest za uczciwy i szlachetny, ona zaś czuje się niegodna jego moralnych zasad. Swoją kobiecą intuicją Maria odkryła, że Alojzy nie został powołany do małżeństwa, ale do kapłaństwa. Rzeczywiście, Alojzy zgodził się z tą decyzją; potwierdził, że miłość do Chrystusa jest dla niego nadrzędną wartością i że od dawna myślał o kapłaństwie. Został księdzem, biskupem, a potem kardynałem. U końca II wojny światowej wykazał się niezwykłym męstwem, sprzeciwiając się prześladowaniom Serbów i Żydów. Po zakończeniu wojny sprzeciwiał się prześladowaniom komunistycznym. Aż do śmierci pozostawał w areszcie domowym. Papież Jan Paweł II w 1998 r. ogłosił go błogosławionym.

Drodzy N. i N!

Moje słowa mogą Was dziwić. Uspokajam! Nie mam intencji odwodzić Was od Waszej decyzji o małżeństwie. Ona jest zapewne przemyślana i przemodlona. Pragnę jedynie wskazać, że prawdziwa miłość musi za fundament mieć wolę Boga. Na niej wznosi się gmach małżeńskiego i rodzinnego szczęścia. Jeśli mężczyzna i kobieta chcą razem przejść przez życie, poznają najpierw samych siebie, poznają osobę przyszłego współmałżonka i rozeznają, czy są dla siebie przeznaczeni przez Boga. Dwoje rozmiłowanych chrześcijan – mężczyzna i kobieta – pragnie rozpoznać czy ich droga do wieczności ma być wspólna. Jeśli tak, ich wspólnym celem jest świętość a głównym zadaniem małżeńskim – osiągnięcie tej świętości we dwoje. Sakrament małżeństwa jest wejściem Chrystusa w miłość i życie narzeczonych. Sakrament jest obecnością Pana w ich wzajemnych gestach życzliwości, chwilach wspólnie podejmowanych decyzji, współpracy, pomocy, radości i cierpienia. Sakrament to znak uświęcenia tej rzeczywistości, która przenikać będzie oblubieńczą więź katolickich małżonków. Przygotowywali się do tego życia przez przykład swoich rodziców, krewnych i przyjaciół. Od dziecka poznawali historię życia Jezusa, który począł się wprawdzie z Ducha Świętego i Dziewicy, ale narodził w małżeństwie Maryi Panny i Józefa. Narzeczeni przygotowywali się do decyzji na małżeństwo, poznając jego znaczenie i wartość.

W dzisiejszej Ewangelii Chrystus w przejrzystym obrazie budowy domu ukazuje nam powagę wspólnego życia męża i żony. Ufają sobie i w pełni powierzają się tylko osobie współmałżonka. Ten przymiot małżeństwa, zwany wiernością, możemy porównać do fundamentu domu. Inny przymiot małżeństwa zwany nierozerwalnością możemy tym razem porównać do ścian małżeńskiego i rodzinnego domu; mąż i żona codzienne sprawy małżeńskie i rodzicielskie przeżywają we dwoje, wspólnie przemierzając różne etapy rozwoju ich małżeństwa od ślubu po śmierć.

Możemy zapytać: Czym się ta wizja chrześcijańskiego małżeństwa różni od naturalnego modelu małżeństwa, które przecież ze swej istoty również opiera się na trwałości i wierności małżonków? Różnica jest znaczna. Oto w małżeństwie naturalnym punktem oparcia dla trwałego i wiernego związku jest sumienie mężczyzny i kobiety budowane na swoim własnym życiowym doświadczeniu i własnych, czyli ustanowionych przez siebie zasadach postępowania. W przypadku małżeństwa sakramentalnego tym punktem oparcia jest Chrystus i Jego nauka; prawe sumienie katolickich małżonków opiera się na jednoznacznym katolickim nauczaniu o małżeństwie i rodzinie. Nie ma tutaj miejsca na jakieś dowolności. Jest stały dialog z Chrystusem: Panie, co mam czynić, aby moja żona ze mną była bezpieczna, szczęśliwa i zbawiona? Jezu, jak mam kochać mego męża i dzieci, aby on mógł być zbawiony?

Jezus Chrystus jest skałą. On jest trwałym gruntem, na którym można zbudować bezpieczny dom. Współczesne fale relatywizmu moralnego, czyli ciągłego ustawiania sobie życia według własnych zapatrywań, a nie według prawdy podanej przez Boga, nie będą groźne dla małżonków; wymuskany i elegancko podany egoizm nie zniszczy ich wspólnoty, gdy konsekwentnie razem budować będą na Chrystusie. Jego łaska i pielęgnowana przez oboje małżonków miłość zbudują dom ich życia. Tego Wam życzymy. O to się dziś szczególnie modlimy. Amen.